Niespodziewana rewolucja – test nowego Safari

Jest to wyjątkowo dziwne, bowiem przeglądarka Apple Safari była dotąd uosobieniem wszystkiego, co najgorsze. Aplikacja niemal za każdym zajmowała ostatnie miejsca w naszych testach z powodu niewielkiej funkcjonalności i niskiej wydajności. Brakowało jej też rozszerzeń, które pojawiły się dopiero rok temu. Jedyną funkcją, która mogła trzymać fanów Apple przy tej aplikacji to Safari Reader. Jednak jej zwolennicy po prostu nie wiedzą, że ta funkcja dostępna jest na każdą inną przeglądarkę – w formie rozszerzenia.
Niespodziewana rewolucja – test nowego Safari

Ponadto Safari wykorzystuje silnik WebKit, z którego wywodzi się Chrome. Dlatego sens używania niewygodnej przeglądarki Safari był dyskusyjny. Po co, skoro można zainstalować Chrome – niemal ten sam silnik z lepszym interfejsem. Innymi słowy – Safari było Internet Exlorerem systemu Mac OS X. Zainstalowana tylko po to, aby pobrać inną przeglądarkę.

Safari 5.1 – inspirowane iPhone’m

Poprzednia edycja przeglądarki była oznaczona symbolem 5.0.5. Nowa – 5.1. Zmiana numeracji niewielka, zwłaszcza w porównaniu do tego, co ostatnio robi Mozilla i Google ze swoimi aplikacjami. Odświeżone Safari jest jednym z podstawowych składników nowego systemu operacyjnego – Mac OS X 10.7 Lion, w którym Apple dokonał rewolucji w interfejsie. Te zmiany przełożyły się także na Safari.

Okno pobranych plików zostało rozwiązane idealnie.

Okno pobranych plików zostało rozwiązane idealnie.

Od jakiegoś czasu można było dostrzec, że przeglądarki wbudowane w telefony komórkowe (iOS, Android, Windows Phone 7) miały wiele ciekawych rozwiązań, które zostały pominięte w ich desktopowych odpowiednikach. To m.in. szybki podgląd kart, czy też powiększanie wybranego fragmentu strony wraz z przeformatowaniem tekstu. Apple poszło po rozum do głowy i najlepsze funkcje z iPhone/iPad wdrożyło do Safari.

Nawygodniejszy sposób przeglądania historii

Na początku trzeba wiedzieć, że gesty multi-touch w Mac OS X Lion wykorzystywane są na każdym kroku. Wykonujemy je dwoma palcami (scrollowanie i przełączenie się pomiędzy), lub nawet trzema – przełączając się pomiędzy otwartymi oknami.

Jak wygląda przeglądanie historii? Kładziemy dwa palce na touchpadzie i przesuwamy je w prawo (wstecz) lub w lewo (dalej). Wygląda to dokładnie, jak na poniższym zrzucie ekranu. Tu widzicie obecnie otwartą stronę “na wierzchu” po prawej i poprzednią, po lewej. Ponadto wcale nie trzeba przesuwać otwartej strony w całości, aby ją zobaczyć – można po prostu podejrzeć, a jak się okazuje – to przydatne rozwiązanie.

Stuknij, aby powiększyć

Kolejną funkcją, która w iOS jest nie do przecenienia to dwukrotne stuknięcie w ekran, aby powiększyć wybrany fragment strony internetowej. Przeglądarka robi to w taki sposób, że powiększany był dokładnie ten fragment, który chcieliśmy widzieć. Ja wiem, że każda przeglądarka ma funkcję powiększania – ale tu wystarczy stuknąć w touchpad dwoma palcami i gotowe. Drobnostka? Uwierzcie, że po kilku chwilach używania tej funkcji nie mam najmniejszej chęci wracać do Chrome, który jeszcze tego nie obsługuje.

Jeżeli nie do końca rozumiecie o czym mówię, poniższy film powinien rozwiać wszystkie wątpliwości.

Obecnie Safari 5.1 dostępne jest tylko w wersji na system Mac OS X. Z pewnością trafi także na Windows, jak wersja 5.0, ale pytanie brzmi – co z gestami? Do tego wymagany jest multi-touch, czyli touchpad, który pojawił się w komputerach MacBook Pro w modelach “early 2008” i nowszych. Jeżeli będziecie korzystać z tej przeglądarki bez używania gestów – cały efekt “wow” przepadnie.

Wydajność w benchmarkach

Aby test był kompletny, trzeba w w nim umieścić masę wykresów z wynikami testów. Dlatego zaczynamy od JavaScript w wykonaniu benchmarka Kraken – stworzonego przez Mozillę. A ten wyraźnie mówi, że z obsługa JavaScript nie jest najlepiej. Firefox i Chrome daleko z przodu, a za Safari wlecze się tylko Opera. Swoją drogą – dlaczego tak słaby wynik pod Mac OS X?

FishIE Tank to znane wszystkim rybki, które badają akcelerację GPU. Tu pełne zaskoczenie, bo tylko Safari poradziło sobie z akceleracją wyświetlanej strony przy użyciu karty graficznej. Pozostałe przeglądarki działały wolno lub się regularnie zawieszały – jak Firefox.

GUIMark2 potwierdza, że Safari jako jedyne korzysta z mocy drzemiącej w GPU. Czyżby obsługa akceleracji to tylko domena Microsoft Windows?

Akceleracja GPU powoduje, że całość działa niesamowicie płynnie. Płynny zoom stron internetowych, przeciąganie kart – wszystko sprawia takie wrażenie, że konkurencyjne aplikacje wyglądają przy Safari jak z poprzedniej epoki. Skokowy zoom, brak przewijania historii stron itp.

Zużycie pamięci RAM – nie jest dobrze

Spodziewałem się, że możliwość natychmiastowego powrotu do dowolnej strony w historii w jakiś sposób przełoży się na zużycie pamięci RAM. Tym bardziej, że lista kroków “wstecz” przy wędrowaniu po historii zdaje się nie mieć końca – przeglądarka nie zastanawia się ani chwili – natychmiastowo wyświetla wszystkie odwiedzone witryny.

Pierwszy test polegał na uruchomieniu przeglądarki i jednej aktywnej karty. Tu Safari prezentuje się całkiem nieźle. Pod względem zużywanej pamięci RAM jest zaraz za Operą.

Dziesięć otwartych kart to już większe wyzwanie dla przeglądarki. Zwłaszcza, że na każdej karcie przeszliśmy na kolejną stronę, a potem wróciliśmy do poprzedniej. Po co? Aby przeglądarka Apple mogła sobie zrobić kopie historii i trzymać ją w pamięci.

Tu sytuacja jest juz mniej korzystna dla Safari, które potrzebowało 452 MB. Wciąż jednak nie jest ostatnie – tam wylądował Google Chrome z wynikiem 519 MB.

Czy to oznacza, że pomimo takiej funkcjonalności programistom udało się zachować niewielkie zużycie RAM-u? W kolejnym teście otwartych zostało 10 kart, a następnie 9 z nich zostało zamkniętych. W tej sytuacji każda z przeglądarek powinna zwolnić pamięć, ale nie Safari. Jedna otwarta karta i 435 MB użytej pamięci.

Nasuwa się pytanie – co będzie, jeżeli przeglądarki używamy cały wieczór. Nieustannie otwieramy kolejne karty i zamykamy poprzednie. Czy przeglądarka będzie w nieskończoność zużywała pamięć? Odpowiedź brzmi – tak.

Oto zrzut ekranu wykonany po kilkugodzinnym surfowaniu Safari 5.1. Pamięć użyta łącznie jak łatwo podliczyć to niemal… 2,5 GB! Pytanie brzmi, czy jest to pamięć używana i niemożliwa do zwolnienia, czy też nieaktywna. Druga funkcja pozwala na zapełnienie całej pamięci, jendak zostanie ona zwolniona, gdy tylko inny program będzie jej potrzebował.

Nie zmienia to faktu, że przeglądarki Firefox, Chrome, czy też Opera przy uruchomionych 10-15 kartach zajmują w pamięci maksymalnie kilkaset megabajtów.

Safari 5.1 to zupełnie nowy sposób na przeglądanie Sieci. Podkreślę to jeszcze raz, że z całkowitej nienawiści do wersji 5.0.5 moje uczucie do Safari przerodziło się w wielką miłość. Używając ten aplikacji mam wrażenie, że to powinno tak działać od zawsze. Apple ma przed sobą rozwiązanie problemu gigantycznego zapotrzebowania na pamięć RAM. Może warto przemyśleć funkcję wstecz? Przecież ja nie potrzbuje dostępu do 20 wcześniej przejrzanych stron – wystarczy mi podgląd 5-10. Tak czy inaczej – kto nie spróbuje, ten nie zrozumie.