PGA 2013: Relacja z targów i podsumowanie

Szykując się do PGA planowałam przede wszystkim sprawdzić Oculus Rifta, o którym wcześniej tyle Wam pisałam. Zastanawiałam się czy z moją chorobą lokomocyjną dam radę w ogóle wytrzymać w goglach dłużej niż kilkanaście sekund. Za pierwszym razem miałam ogólnie problem, żeby założyć Oculusa na głowę. Z powodu moich długich włosów gogle ciągle mi zjeżdżały i musiałam je sobie przytrzymywać jedną ręką, więc wrażenia z rozgrywki były raczej mizerne. Jakość obrazu również pozostawiała wiele do życzenia, ale taki urok devkita. Za drugim razem natomiast miałam okazję testować technologiczne demo kolejki górskiej i wtedy dopadł mnie “efekt wow!”. Błędnik reagował dokładnie tak jak podczas prawdziwego zjazdu, czułam fizyczny ścisk żołądka i zareagowałam histerycznym śmiechem. Ludzie, którzy testowali Oculusa zachowywali się dokładnie tak jak widzicie na filmach na YouTubie – niektórzy lecieli do tyłu, niektórzy krzyczeli, jeszcze inni przechylali się razem z wirtualnym wagonikiem. To jest absolutnie fajne i niesamowite doświadczenie. Co prawda rozglądając się we wszystkich możliwych kierunkach zaczęłam odczuwać lekkie zawroty głowy i obawiam się, że przy dłuższym posiedzeniu zabawa z Oculusem raczej w moim przypadku nie wchodzi w grę. Mimo to uważam – i chyba reszta redakcji się ze mną zgodzi-, że Oculus Rift na targach był jedną z najciekawszych rzeczy, jakich mogliśmy doświadczyć.
PGA 2013: Relacja z targów i podsumowanie

Ubiegłoroczna odsłona targów PGA nie była zdecydowanie tym, na co czekaliśmy. Wystawców było zdecydowanie zbyt mało, podobnie jak samych stanowisk do grania i tytułów, w które warto byłoby zagrać. Ten rok zapowiadał się o wiele lepiej i rzeczywiście taki był. Przede wszystkim dopisała frekwencja. W trakcie trzech dni po 5 halach targowych spacerowało 41 200 uczestników, którzy mieli szansę zagrać na 380 stanowiskach do gier oraz odwiedzić 59 wystawców. Oprócz tego, podobnie jak w zeszłym roku, odbywał się Zjazd Twórców Gier, czyli szereg prelekcji i wykładów prowadzonych przez osoby z branży gier wideo. Niestety występowanie na targach w roli wystawcy ma swoją cenę – praktycznie nie byliśmy w stanie na długo odchodzić od stoiska, a co za tym idzie – nie zobaczyliśmy nawet połowy rzeczy, na które mieliśmy ochotę.

W porównaniu do poprzedniej edycji PGA, na obecnych targach można było zagrać w kilka przedpremierowych tytułów takich jak:

Dying Light, Warface

i Deadfall Adventures. Czasu miałam niewiele, ale najbardziej zależało mi, by zobaczyć w akcji “polskiego Indianę Jones’a”, dlatego też skupiłam się na ostatnim tytule. Od samego początku widać, że The Farm 51 włożyło dużo pracy w ten tytuł. Cutscenki są dynamiczne i cechują się filmowymi ujęciami. Między głównym bohaterem, a jego partnerką iskrzy już na wstępie i często puszczane są takie “mrugnięcia” do gracza, które nadają klimatu grze. Po krótkim fragmencie ciężko ocenić jak wypadnie dalej mechanika gry, ale to co zobaczyłam było satysfakcjonujące. W zasadzie nie podobał mi się jedynie sztywny, brytyjski dubbing.

Największym zaskoczeniem targów był dla mnie poznański start-up Rank Rush. Będzie to portal, na którym gracze będą mogli brać udział w dziennych, tygodniowych i miesięcznych turniejach w prostych grach zręcznościowo-logicznych. Zwycięzcy otrzymają fizyczne nagrody – już podczas targów można było wygrać konsolę PS3 z GTA V. Więcej o Rank Rush’u dowiecie się z naszego wywiadu. Zawiodłam się natomiast na poznańskim studiu Dark Stork, które oprócz pięknie zaprojektowanego stoiska nie miało absolutnie nic do zaoferowania. Liczyłam na to, że pierwsze, duże poznańskie studio pokaże coś więcej na temat swojej pierwszej gry niż filmiki, na których załoga bawi się przy stole bilardowym i projektuje concept arty. Aż dziw bierze, że to właśnie stoisko zostało uznane za najlepsze podczas targów… Sztywna atmosfera skutecznie odepchnęła mnie od tego developera – na szczęście na wielu innych stoiskach developerów indie działy się ciekawsze rzeczy. Przemiłe studio Black Moon Design pokazywało m.in. grę The Few, która walczy o to, by dostać się na Steam. Serdecznie polecam ten tytuł, bo byłam szczerze zaskoczona dopracowaniem i poziomem wykonania gry, a także jego wysokim poziomem trudności.

Z tego miejsca chciałabym też podziękować wszystkim uczestnikom konkursów jakie prowadziliśmy na stoisku. Cosplayerzy byli niesamowici, a znaczna część osób biorących udział w konkursie rysunkowym wzbudziła nasze szczere uznanie. Wszystkie prace możecie już oglądać na naszym facebookowym fanpage’u. Wiele osób, które przychodziło do nas rysować na tabletach Wacoma miało po raz pierwszy styczność z podobnym sprzętem i bardzo chwaliło sobie intuicyjność tych urządzeń. Największą furorę robił

Cintiq 22HD

(moje osobiste marzenie) oraz nowiutki Cintiq Companion, który jest mobilną, samodzielną jednostką. Dla amatorów mieliśmy także nowy Intuos Manga, którego niska cena (380 zł) wzbudzała szeroką aprobatę wśród zwiedzających.

Atmosferę targów budują ludzie. Wierzę, że w przyszłości PGA będzie mogło dorównać zachodnim konkurentom. Tym razem zawiódł przede wszystkim olbrzymi hałas dobiegający od stoisk propagujących sprzęt grający, który uniemożliwiał prowadzenie rozmów z gośćmi na odpowiednim poziomie. Nie chcę już nawet wspominać o żenujących akcjach rzucania w widzów gadżetami i kartonami z gier. To jednak nie wina organizatorów, ale samych wystawców, którym ewidentnie brakowało pomysłu na zorganizowanie konkursów na poziomie. Spora część graczy żałowała także, że w obliczu nadchodzących next genów ani Microsoft ani Sony nie pokusiło się nawet o najmniejsze stoisko z ich konsolami. Zabrakło także większych wydawców – premiera Assassin’s Creed IV: Black Flag tuż za rogiem i wręcz dziwne, że nie pomyślano o promocji gry na imprezie tego formatu. Tak samo Battlefield 4, czy Call of Duty: Ghost. Data kolejnych targów przewidziana jest już na 24-26 października 2014r. Pozostaje mieć nadzieję, że następne edycje PGA przyciągną większych developerów i wzbudzą jeszcze większe zainteresowanie wystawców.