Chrome z blokadą reklam od połowy lutego 2018 roku

Latem Google zapowiedziało, że wspólnie z Koalicją na Rzecz Lepszych Reklam opracowuje alternatywę dla typowych adblockerów. Teraz wiemy wiecej – od połowy lutego Chrome zacznie automatycznie blokować reklamy, które nie będą spełniały wymogów wspomnianej organizacji. Chodzi głównie o najbardziej nachalne formy marketingu internetowego: wyskakujące okienka, głośne filmy uruchamiające się od razu po wejściu na stronę, kilkusekundowe banery, które zasłaniają treści itp. Kilka dni temu pisaliśmy też o tym w CHIP-ie w kontekście zmian wprowadzonych w wersji 64 beta tej przeglądarki.
logo chrome
logo chrome

Antyreklamowy mechanizm będzie wprowadzany stopniowo. Przez pierwsze dwa miesiące wydawcy otrzymają ostrzeżenie, jeśli irytujące reklamy pojawią się na więcej niż 7,5 proc. odsłon danej strony. Przez kolejne dwa miesiące wskaźnik ten obniżony zostanie do 5 proc., by ostatecznie od 15 czerwca wynosić 2,5 proc.

Blokady reklam dotyczyć będą także wersji mobilnej przeglądarki (fot. Coaliton for Better Ads)

Google nie chce działać wbrew wydawcom – w końcu zarabia krocie na reklamach. Dlatego już teraz każdy właściciel strony może otrzymać raport na temat widoczności reklam. Dzięki niemu dowie się, czy prezentowane treści marketingowe spełniają standardy Koalicji. Od 15 lutego Google będzie powiadamiać wydawców o nieodpowiedniej kreacji. Na jej usunięcie bądź dopasowanie do wymogów właściciele stron będą mieli 30 dni. W przypadku braku reakcji Chrome automatycznie zablokuje nie tylko wskazaną w raporcie reklamę, ale też wszystkie wyświetlane na stronie.

Inicjatywa wydaje się bardzo restrykcyjna, ale z drugiej strony może to być jedyny sposób na to, by zatrzymać instalację adblockerów ukrywających wszystkie reklamy. W ten sposób Google ma nadzieję, że gdy wydawcy pozbędą się irytujących kreacji, to internauci nie będą czuli potrzeby instalowania szkodliwego z punktu widzenia ekonomii oprogramowania. Z roku na rok liczba osób używających adblockerów rośnie, co sprawia, że wydawcom coraz trudniej oferować bezpłatne treści. | CHIP