Volkswagen Touareg – SUV na Saharę?

Skąd jest Touareg? Należałoby powiedzieć, że z fabryki w Dolnej Saksonii. Ale niemiecki koncern nazwał SUV-a produkowanego już od 16 lat, nawiązując do saharyjskiego ludu, który mieszka m.in. w Libii i Algierii. Tuaregowie stale przemieszczają się, w trudnym terenie, po pustyni i obrzeżach cywilizacji. Według różnych szacunków, żyje ich w Afryce od 1 do ponad 3 milionów, wyznają na ogół islam i mówią językiem tuareskim. Jakim językiem mówi Volkswagen Touareg?
volkswagen touareg
volkswagen touareg

Tuaregowie są nazywani błękitnymi ludźmi (fot. Vill’s Ethno Atlas)

Sprzęt pokładowy, oprogramowanie i efekty specjalne

Touareg 3 generacji wie, że kierowca to użytkownik smartfonu, komputera i całego IoT, więc porozumiewa się z nim językiem nowoczesnych technologii. Realnemu obrazowi za przednią szybą towarzyszą dwa wyświetlacze w kokpicie plus Head-Up Display, czyli HUD. Duże wrażenie robi 15-calowy dotykowy ekran umieszczony w środkowej części deski rozdzielczej. Oprócz niego mamy do dyspozycji jeszcze konfigurowalny wyświetlacz za kierownicą. Komputer pokładowy współpracujący z tymi trzema elementami daje kierowcy szeroki zestaw funkcji: od monitorowania stanu technicznego auta i sterowania trybami jazdy, przez obsługę nawigacji i radia po możliwość podłączenia smartfonu z opcją obsługiwania go z poziomu samochodowego systemu. Ten współpracuje z oprogramowaniem Android Auto, Apple CarPlay i MirrorLink. Touareg dysponuje własnym łączem internetowym, pozwala ładować urządzenia indukcyjnie oraz za pomocą czterech portów USB umieszczonych i w przedniej, i tylnej części wnętrza. Całość Volkswagen nazwał – Innovision Cockpit.

Jednak najciekawsza funkcja technologiczna tego samochodu, będąca nie tylko efektem czy błyskiem luksusu, to kamera termowizyjna. W pierwszej chwili, kiedy o niej usłyszałem, sądziłem, że będzie raczej zabawką, ciekawą, ale niepraktyczną. Tymczasem urządzenie może być niesłychanie przydatne w sytuacji, która stresuje każdego kierowcę. Jedziemy w nocy nieoświetloną drogą, bez pobocza i chodnika, pomiędzy małymi miejscowościami, dodatkowo jeszcze np. we mgle. Wiele osób chodzi w takich miejscach bez żadnego własnego oświetlenia lub odblasków. Nieraz zauważałem w tych warunkach przechodniów dopiero, kiedy mijałem ich już blisko. Night Vision w Touaregu rejestruje ludzi i zwierzęta ze znacznej odległości, większej niż zasięg krótkich świateł (kamera termowizyjna widzi na 130 metrów). Piesi pojawiają się na ekranie na wprost kierowcy w kontrastowym, jasnym kolorze. System dodatkowo oznacza te sylwetki, na które z racji ich usytuowania oraz toru jazdy trzeba szczególnie uważać. W razie potrzeby wysyła kierowcy dodatkowe ostrzeżenia. Naprawdę znakomite rozwiązanie.

Jako że poruszamy się supernowoczesnym samochodem klasy premium, mamy też możliwość korzystania z funkcji autonomicznych. Poza klasycznymi już na tej półce: kontrolą trakcji, asystentem parkowania, czujnikami dookoła samochodu, sygnalizacją martwych punktów i ostrzeżeniami w potencjalnie groźnych sytuacjach – jest jeszcze samoprowadzenie auta. Touareg potrafi utrzymywać się w swoim pasie, jeśli są wyraźnie wymalowane linie po obu stronach, jednak co pewien czas samochód będzie wymagał od kierowcy dotknięcia kierownicy. Auto dopasuje też prędkość do pojazdu przed nami. Czujniki radarowe umieszczone z przodu auta pomogą podczas wjeżdżania na skrzyżowanie z ograniczoną widocznością i zasygnalizują to, czego nie widzi jeszcze prowadzący. Przy małej prędkości system zainicjuje nawet hamowanie.

Kupujący auto czasem zastanawiają się nad kolorem samochodowych zegarów i stylistyką wnętrza. W Touaregu barwy wybieramy samodzielnie i możemy je w każdej chwili zmienić. Kierowca robi to za pomocą elektronicznego suwaka modyfikującego kolor, który dominuje na wyświetlaczach i nocą także w elementach wnętrza kabiny. Bardzo przyjemne.

Pewno nie byłoby sensu, żebym w ogóle wspominał o oczywistej klimatyzacji, gdyby nie jedna prosta i praktyczna funkcja. Temperaturę osobno może regulować kierowca i pasażer z przodu – odpowiednio dla lewej i prawej strony kabiny. Wartości oczywiście sumują się w średnią, ale zwłaszcza przy dłuższych podróżach unikamy ustalania temperaturowych kompromisów, które rodzą się tu same. I zawsze możemy doregulować swój nawiew do własnych preferencji. No to jedziemy?


Na kolejnej podstronie piszemy o czysto motoryzacyjnej stronie Volkswagena Touarega oraz o cenach, nie tylko całościowych, ale dotyczących niektórych elementów wysposażenia, np. kamery termowizyjnej.

Czołg albo Batmobil

Volkswagen Touareg 3 generacji waży 2070 kilogramów. Jest lżejszy od poprzedniego modelu o 106 kilogramów dzięki zastosowaniu aluminimium i stali high-tech. Oczywiście z pasażerami trzeba do tej wagi trochę doliczyć, a maksymalnie ciężar samochodu może wynieść nawet 2850 kilogramów. Zatem minimalnie ponad 2 tony, maksymalnie blisko 3. To po prostu naprawdę duże auto, co z jednej strony budzi respekt, z drugiej daje sporo komfortu, z trzeciej ogranicza trochę ogromny silnik, w jaki koncern z Wolfsburga wyposażył model. Podczas akcji L.A.T.O. m.in. do Poznania i Czerska jeździliśmy wersją z 286-konnym, 3-litrowym i 6-cylindrowym motorem diesla. Silnikiem sterowała 8-biegowa automatyczna skrzynia z dostępnymi trybami sport, offroad, eco i normal (obejmującymi oczywiście także inne cechy jazdy). Touareg, czego nie sprawdzaliśmy, ma rozwijać maksymalną prędkość 238 km/h. Powinien spalać według producenta 6,1 litra na 100 km, co byłoby świetnym wynikiem i może jest do osiągnięcia przy jeździe nastawionej na taki cel oraz w sprzyjających warunkach. W naszym przypadku samochód spalał w cyklu mieszanym średnio 10 litrów, co z silnikiem o wspomnianej mocy i pojemności jest i tak bardzo dobrym rezultatem.

Touareg w Czersku koło Góry Kalwarii (fot. Damian Kwiek)

Touareg ma gigantyczne przyśpieszenie, w czym poza mocą motoru pomaga jeszcze niski moment obrotowy charakterystyczny dla diesla. Zrywność samochodu czuć nie tylko przy wykorzystaniu pełnej mocy, ale także kiedy użyjemy około połowy gazu. Dynamika auta bardzo sprzyja i frajdzie z jazdy, i bezpieczeństwu w sytuacjach drogowych, które wymagają szybkiej reakcji. Waga “czołgu” robi jednak swoje – przy prędkościach autostradowych przyśpieszenie nie jest tak wyraźne, jak wskazywałyby na to parametry silnika. Kiedy używamy pełnej mocy ze startu, bądź mniejszej prędkości, Touareg potrzebuje chwili, żeby zebrać swoją masę. Ale potem jest już pięknie.

Volkswagen zbudował samochód nie tylko piekielnie mocny, ale też bardzo dopracowany estetycznie (fot. Damian Kwiek)

Niemiecki SUV jest bardzo udaną konstrukcją, jeśli chodzi o zasadniczą rolę aut z tej kategorii – stanowi samochód uniwersalny. Jazda w długiej, szybkiej trasie jest przyjemnością, komfortowo można poruszać się nim w mieście, a kiedy zjedziemy na drogi szutrowe czy lekko terenowe, Touareg nie dość, że radzi sobie z nimi, jak gdyby nic się nie zmieniło, można mieć jeszcze wrażenie, że to w ogóle najlepsze warunki dla tego auta. Wysokie zawieszenie, pneumatyczna amortyzacja i duże koła pozwalają pokonywać bezdroża nie tylko łatwo, ale i z dawką motoryzacyjnej rozrywki. Dlaczego w tytule rozdziału jest Batmobil? Tak Touarega określił jeden z moich pasażerów. Myślę, że również zasadne skojarzenie.

Volkswagen Touareg – SUV prawie wyłącznie z zaletami

Wiadomo, jak jest z plusami i minusami urządzeń, z których korzystamy. Dla jednych wada, będzie zaletą lub nie będzie miała znaczenia. Dla kogoś innego może być wykluczająca. Zalety też nie są uniwersalne. To co z całą pewnością mogę powiedzieć po przejechaniu Touaregiem 1400 kilometrów, to wrażenie ogromnego komfortu i zwyczajnie dobrego doświadczenia z używania auta, które jest solidnym, pewnym narzędziem. Podobnie jak w przypadku Volkswagena T-Roca, którego testowaliśmy podczas akcji CHIP Winter Challenge pół roku temu w Bieszczadach – Touareg pozwala błyskawicznie przyzwyczaić się do prowadzenia i zapomnieć, że to dla kierowcy nowy samochód. Nigdy nie rozważałem kupna VW, natomiast po testach wspomnianych dwóch SUV-ów już wziąłbym markę z Wolfsburga pod uwagę, zmieniając auto.

https://youtu.be/coYd8U_VEl4

Tak jak w T-Rocu, tak w Touaregu drobny dyskomfort czułem niekiedy w szybkich łukach i zakrętach. Przy prędkości około 100-120 km/h, auto przechylało się lekko na zewnątrz i do tyłu, nawet w trybie sport. Może jest to nieuniknione w samochodzie o takiej masie i wyższym zawieszeniu, zapewne Touareg nie jest wyścigówką sensu stricto, niemniej w tej konkretnej sytuacji przydałoby się więcej stabilności (lub tylko jej wrażenia). Dwukrotnie odmówił nam posłuszeństwa wyświetlacz. W trakcie testów były bardzo wysokie zewnętrzne temperatury przekraczające wyraźnie 30 stopni. Po nagrzaniu się wnętrza w zaparkowanym aucie ekran przestawał na pewien czas reagować na dotyk, urządzeniu pomogła dopiero klimatyzacja. Jednak i ją niełatwo było włączyć, bo w Touaregu prawie wszystkim steruje się za pomocą komputera pokładowego właśnie z poziomu dotykowego modułu. Fizyczną regulację klimatyzacji znaleźliśmy jednak w tylnej części kabiny. Przydałby się awaryjny, zwykły potencjometr w zasięgu kierowcy.

Dźwignia zmiany biegów mało już przypomina dawne lewarki (fot. Damian Kwiek)

No i jeszcze cena, która dla wielu także może być wadą, choć o tym piszę z przymróżeniem oka. To SUV klasy premium, nie może być tani. Podstawowa wersja Volkswagena Touarega kosztuje 256 tysięcy złotych – ze słabszym 231-konnym silnikiem i bez dodatkowych systemów, w tym wielu z tych, które opisałem. Wariant z ekstra wyposażeniem będzie kosztował aż ponad 400 tysięcy złotych. Za pomocą konfiguratora zakupowego próbowałem złożyć drogą wersję. Nie wybrałem wszystkich możliwych specjalnie płatnych opcji, a i tak cena wyniosła 437 tysięcy złotych. Zatem z drogich lakierów, tapicerek, systemów i urządzeń możemy uzbierać wartość drugiego auta. Sam komputer to 18 tysięcy, kamera termowizyjna – 9, 90-litrowy bak plus ogrzewanie postojowe kosztuje następnych 9 tysięcy. Według badań, tego SUV-a w Europie kupują najczęściej 55-letni, stateczni mężczyźni. Jeśli nawet jesteście młodsi, a stać was – warto. | CHIP