RECENZJA: Aladyn i Król Lew. Granie sentymentalne i na sentymentach

Nie miałam szansy poznać tych tytułów, kiedy miały swoje premiery w latach 90. Dlatego przyznam, że ucieszyłam się ich nową wersją tym bardziej, że zaległości w filmach animowanych zdążyłam nadrobić już dawno, a w przypadku gier jakoś nie było okazji. Mój entuzjazm był jeszcze większy, kiedy uruchomiłam konsolę. Sami przyznacie, że taki widok, jak na poniższej grafice robi wrażenie, jeśli tylko wziąć pod uwagę to, jak te gry wyglądały 20 lat temu:
król lew i aladyn recenzja
król lew i aladyn recenzja

Disney Classic Games Aladyn i Król lew
Kolejny ekran wyboru gier wygląda równie przyjemnie (graf. CHIP)

Niestety już po chwili przychodzą na myśl wszystkie powiedzenia związane z tym, że nie należy oceniać książki po okładce. Zarówno “Król Lew”, jak i “Aladyn”, co trzeba im uczciwie przyznać, nie straciły niczego z ducha tamtych lat:

król lew remaster
W “Aladynie” jest bardzo podobnie (graf. CHIP)

Wydaje mi się, że tytuły pozostały w niezmienionej lub niemal niezmienionej formie. Dotyczy to wyglądu i oprawy dźwiękowej, która jak nic innego pozwala poczuć, że czas na chwilę się zatrzymał. Dodatkowo, mamy możliwość ustawienia filtra, żeby mieć poczucie, że patrzymy na stary telewizor, monitor CRT, lub ekran LCD. Producenci na nowo wydanych gier zadbali też o trzy wersje. Tak, że można przebierać pomiędzy wariantami NES, SNES i japońską wersją rozgrywki. W rzeczywistości wybór jest dość ograniczony:

tryby snes nes i japan
Ktoś podejmie się wskazania wersji?  (graf. CHIP)

“Król Lew” i “Aladyn” mają też zalety

Jeśli na bok odrzucić wszystkie audiowizualne aspekty i skupić się na samej rozgrywce, to trzeba przyznać, że “Król Lew” i “Aladyn” są całkiem przyjemnymi grami platformowymi. Przy okazji też dość trudnymi, przynajmniej na początku. Pewnym ratunkiem w moim przypadku okazała się możliwość zapisu gry w dowolnym momencie i powrót do niego po kolejnej porażce. Dobrym sposobem na  raczej bezsensowną utratę jabłek w “Aladynie” i poniesienie zbyt wielu krzywd od przeciwników, okazało się również przewijanie gry do tyłu. Dla szczególnie niecierpliwych finału jest możliwość obejrzenia całego gameplay’u i przejęcie kontroli nad działaniami bohatera w każdym momencie, nawet tuż przed końcem.

tryb obserwatora aladyn
Tryb obserwatora nie jest szczególnie pasjonujący, ale dzięki niemu łatwo można wrócić do ulubionych lub najtrudniejszych momentów (graf. CHIP)

W materiałach reklamowych pojawiła się też informacja na temat możliwości włączenia trybu multiplayer. Niestety nie jestem w stanie go znaleźć, więc przyjmuję, że informacja jest błędna. Gdyby jednak trafił się tu ktoś spostrzegawczy, komu udało się tę opcję odnaleźć, lub w jakikolwiek sposób uruchomić, to bardzo proszę o sprostowanie w komentarzu. Jak zauważył nasz czytelnik, informacja może być efektem niefortunnego tłumaczenia “Multiple Game Versions”.

Muzeum i ścieżki dźwiękowe

W przypadku obu gier, można przejść do “Muzeum”. Znajdziemy tam wywiady z twórcami tytułów, szkicami (również filmowymi), a także informacje o tym, co zostało wycięte z wersji ostatecznych. Gdyby komuś było mało muzyki w czasie gry, to może włączyć też ścieżkę dźwiękową i słuchać jej na okrągło.

Disney Classic Games Aladdin and The Lion King
Muzeum to naprawdę ciekawy pomysł (graf. CHIP)

Podsumowując, gra się przyjemnie, kiedy już przyzwyczai się do nieszczególnie atrakcyjnego wyglądu. Jednak za tę cenę (aktualnie “Król Lew” i “Aladyn” kosztują 150 złotych, niezależnie od platformy w przypadku wydania na konsole, a 107 na PC), moim zdaniem nie warto. Dużo ciekawsze gry platformowe można kupić taniej, więc mimo kilku usprawnień uważam, że jest to opcja ewentualnie dla osób mających wyjątkowo duży sentyment do tytułów sprzed lat. | CHIP