Jowisz jest cieplejszy niż przypuszczano. Być może poznaliśmy wyjaśnienie zagadki

Jowisz znajduje się pięciokrotnie dalej od Słońca niż nasza planeta, więc w teorii temperatury w jego górnej atmosferze powinny wynosić średnio -73 stopni Celsjusza. Problem w tym, że w rzeczywistości wartości te są znacznie wyższe i osiągają nawet 426 stopni Celsjusza.
misja zeus
misja zeus

Naukowcy, którzy próbowali rozwikłać tę zagadkę, opisali swoje dokonania na łamach Nature. Z ich artykułu wynika, że sprawcą całego zamieszania są zorze występujące w obrębie gazowego olbrzyma, największej planety Układu Słonecznego. To właśnie one miałyby odpowiadać za podgrzewanie górnych warstw atmosfery Jowisza – i to do znacznie wyższych wartości, niż można byłoby przypuszczać.

Czytaj też: Europa Clipper poleci w stronę Jowisza, a SpaceX zajmie się rakietami

Zorze na Jowiszu powstają, gdy naładowane cząsteczki oddziałują z atmosferą tej planety. Jest to to samo zjawisko, które na Ziemi tworzy zorzę polarną, choć jego skala i przebieg mogą być odmienne. Jakby tego było mało, całe zjawisko zostało również powiązane z emisjami promieniowania rentgenowskiego, które są wyrzucane z planety co 40 minut, produkując setki gigawatów energii.

Jowisz powinien być chłodniejszy, a naukowcy próbują rozwikłać jego tajemnice

Prawdopodobne wyjaśnienie zagadki sugeruje, że kluczową rolę odegrał w tym przypadku księżyc Jowisza – Io. Pochodzące od niego ciepło jest prawdopodobnie rozprowadzane z wysokich warstw atmosfery na dużych dystansach, dzięki czemu ciepło przetacza się wtedy od strony zorzy aż do równika.

Czytaj też: Księżyc Jowisza podlega regularnemu „bombardowaniu”. Czy Europa naprawdę może zawierać życie?

Poza tym, astronomom udało się zaobserwować, że pole magnetyczne Jowisza jest pod silnym wpływem wiatru słonecznego. Ich zdaniem uchwycenie tego typu zjawisk wiąże się z ogromnym szczęściem.

Wyobraźmy to sobie jak plażę: jeśli gorąca atmosfera jest wodą, pole magnetyczne mapowane przez Juno jest linią brzegową, a zorza jest oceanem, stwierdziliśmy, że woda opuściła ocean i zalała ląd, a Juno ujawniła, gdzie była ta linia brzegowa, aby pomóc nam zrozumieć stopień zalania”. James O’Donoghe