Zespół badawczy stwierdził, iż ryzyko katastrofy jest zaskakująco wysokie, gdy satelity dokonują ponownego wejścia w ziemską atmosferę, gdzie dochodzi do ich częściowego bądź całkowitego spalenia. I choć niekoniecznie musi to prowadzić do katastrof na masową skalę, to w grę wchodzi między innymi niszczenie zabudowań, na które spadłyby takie odłamki.
Czytaj też: Ten satelita jest zasilany ogniwami nowej generacji. Mogą one oznaczać prawdziwą rewolucję
Poszukując lepszego wyjścia z tej sytuacji, naukowcy skierowali swoją uwagę na różne rodzaje orbit naszej planety. Dwie najgęściej wypełnione satelitami to orbita geosynchroniczna oraz niska orbita okołoziemska. Pierwsza z nich jest związana z prognozami pogody oraz transmisjami telewizyjnymi, podczas gdy druga umożliwia obserwacje Ziemi czy też telekomunikację.
Satelity krążące wokół Ziemi znajdują się na różnych jej orbitach
Problem z pozbywaniem się satelitów jest szczególnie poważny, gdy mowa o średniej orbicie okołoziemskiej (MEO), orbicie geosynchronicznej (GSO) oraz orbicie silnie eliptycznej (HEO). W przypadku satelitów znajdujących się na GSO, Europejska Agencja Kosmiczna zazwyczaj stosuje metodę polegającą na zwiększaniu ich perygeum o 235 kilometrów. W efekcie satelity trafiają na orbitalny “cmentarz”.
Zdaniem naukowców, satelity krążące po MEO i HEO nie mogą być składowane w ten sam sposób. W ich przypadku konieczne byłoby skierowanie ich wyżej, tak, aby znalazły się pod wpływem “grawitacyjnych zaburzeń księżycowo-słonecznych”. Dzięki nim satelity zyskają trajektorię, za sprawą której w bardziej naturalny sposób wejdą w atmosferę. Ocena ryzyka została w tym przypadku wykonana dzięki oprogramowaniu zwanemu Phoenix.
Czytaj też: Koszmar astronomów. Patrząc w niebo zobaczymy roje satelitów, a nie gwiazdy
Rzeczone oprogramowanie bierze pod uwagę: obszar, w którym satelita rozpada się na mniejsze części; miejsca upadku tych fragmentów; zbiór danych przedstawiający skupiska ludności. Pod uwagę są brane również pozornie mniej istotne informacje, takie jak warunki towarzyszące rozpadowi. Autorzy badania podkreślają, że dalszy rozwój sieci satelitarnych, budowa nowych stacji kosmicznych oraz rozwój turystyki kosmicznej, powodują, że minimalizowanie ryzyka kolizji na orbicie powinno być jednym z obszarów zainteresowania naukowców.