Recenzja i analiza filmu Matrix Zmartwychwstania – tylko nostalgia czy nowe rozdanie po 18 latach?

Premiera ostatniej części Matrixa miała miejsce w listopadzie 2003 roku. Szmat czasu. Zmieniła się technologia, zmieniło się nasze życie. Czy dziś, po 18 latach warto wybrać się do kina na Matrix Zmartwychwstania i dalej podążać za białym królikiem?
Recenzja i analiza filmu Matrix Zmartwychwstania – tylko nostalgia czy nowe rozdanie po 18 latach?

Ten tekst zawierać będzie recenzję BEZ SPOJLERÓW, oraz analizę fabuły połączoną z LICZNYMI SPOJLERAMI. Część ze spojlerami będzie bardzo wyraźnie oznaczona, także nie macie czego się obawiać 😉 Zaczynajmy!

Deja vu!

Film zaczyna się… znajomo. Deja vu! Tak naprawdę, odbiór w dużej mierze zależy od tego, czy oglądaliśmy poprzednie trzy części z przełomu wieku, czy też nie. Zdecydowanie polecam zapoznać się z nimi przed seansem Matrix Zmartwychwstania. Pozwoli Nam to w pełni docenić wszystkie „smaczki” i odniesienia do poprzednich części, których jest tu co nie  miara…

Nostalgia do kwadratu

Reżyserka, Lana Wachowski mówiła przed premierą, że ten film nie jest klasycznym sequelem i nie mijała się z prawdą. Produkcja wymyka się konwencjom, ma dużo dystansu sama do siebie oraz przede wszystkim opiera się w dużej mierze na nostalgii. W życiu nie widziałem filmu, w którym byłoby tak dużo na wiązań (wprost i nie wprost) do poprzednich części cyklu. Serio. Są nawet przeplatane fragmenty poprzednich części cyklu (to nie spojler – widzimy to już na trailerach). Wracają również starzy bohaterowie – Neo (Keanu Revess), Trinity (Carrie-Anne Moss) czy Morfeusz (grany teraz przez Yahya Abdul-Mateen II). Ale czemu – mógłby ktoś powiedzieć. Przecież Neo i Trinity zginęli. Jak widać – nie do końca i jest to tu bardzo dobrze wytłumaczone.

Czy zatem fani poprzednich części będą wniebowzięci, a nowi widzowie nie znajdą tu za wiele dla siebie? Niekoniecznie…

Martix Zmartwychwstania
Martix Zmartwychwstania

Koniec z zielonym filtrem, koniec z pełną powagą!

Tak jak pisałem wcześniej, film ma dużo dystansu do samego siebie, przez co zdecydowanie nie jest tak mroczny i poważny jak poprzednie części. Zaskakująco dużo tu humoru, zabawy (ale zabawy na serio). Są nowe postacie, które co prawda nie wymykają się konwencjom i zachowują się, jakby były w Matrixie „od zawsze”, ale jednak inaczej się patrzy na Jonathana Groffa grającego tu Agenta Smitha, niż na jego wcześniejsze wcielenie, które reprezentował Hugo Weaving. Nie ma zielonkawego filtra, z którego słynęły kiedyś poprzednie części. To nowy Matrix, nowa wersja, zdecydowanie bardziej kolorowa, pasująca do tego co widzieliśmy pod koniec trzeciej części cyklu w listopadzie 2003 roku.

Nie wszystkim fanom oryginalnej trylogii przypadnie to do gustu. Niektórzy się odbiją. Będą pytać, czemu Neo wygląda jak John Wick? Zmieniły się czasy, zmieniliśmy się my, zmienił się też Matrix...

Matrix Zmartwychwstania
Matrix Zmartwychwstania

Czy to ma sens?

Ma! Fabuła jest poprowadzona bardzo pomysłowo. Serio – nie wiem, jak sobie wyobrażacie akcje tego filmu, ale prawie na pewno będziecie zaskoczeni. Czy pozytywnie? To zależy od podejścia i indywidualnych oczekiwań. Oczywiście nie wszystko zostaje tu wyjaśnione, niektóre wątki ewidentnie są niedomknięte (szczególnie Agenta Smitha), a zakończenie nie zamyka drogi do kontynuacji. Tą jednak zamyka Lana Wachowski w swoich wypowiedziach. Jak jednak będzie wyglądać przyszłość, tego tak naprawdę nikt nie wie. Niezbadane są wyroki Warner Bros. Zwłaszcza, że już obecny film, Matrix Zmartwychwstania miał nigdy nie powstać.

Matrix Zmartwychwstania
Matrix Zmartwychwstania

Matrix Zmartwychwstania – film na…?

To kwestia BARDZO indywidualna. Bardziej niż przy jakimkolwiek innym filmie. Ten film można zarówno kochać, jak i nienawidzić. Ja osobiście dałbym mu 7/10. To z punktu widzenia wielkiego fana całego cyklu, który jednak nie miał przesadnych oczekiwań co do tej części. Spodziewaj się rozczarowania, a nigdy się nie rozczarujesz, jak to możemy usłyszeć w innej kasowej produkcji, która teraz trafiła na nasze ekrany. Spróbujmy więc podsumować i wyciągnąć średnia…

  • Dla osób znających poprzednie części, ale nie konserwatywnych fanów – 8+/10
  • Dla konserwatywnych fanów – 5+/10
  • Dla osób nieoglądających poprzednich części – 6/10
  • Dla osób uwielbiających poprzednie części, ale niemających przesadnych oczekiwań co do Matrix Zmartwychwstania (czyli m.in. mnie) – 7/10

Średnia – prawie 7/10 i taką właśnie ocenę końcową wystawiam temu filmowi. Polecam udać się do kina i przekonać się samemu czy warto było po raz kolejny podążać za białym królikiem. Nie jest to rewolucja w kinie jaką był w 1999 roku pierwszy Matrix, ale wg mnie – warto!

Aktualizacja (maj 2022).

Po pięciu miesiącach od premiery filmu postanowiłem wrócić do wszystkich części Matrixa na HBO Max i na chłodno spojrzeć na wszystkie części. Głównie pod kątem scen zapadających w pamięć, do których świetnie się wraca. No i niestety, o ile w każdej z części oryginalnej trylogii znalazłem sporo momentów do których z chęcią wróciłem i nadal miałem “WOW” na ustach, o tyle w przypadku ostatniej części było ich naprawdę jak na lekarstwo. Okazuje się, że z perspektywy czasu, jak się już bardzo dobrze zna fabułę filmu i całą otoczkę (oglądałem ten film 3 razy w grudniu), to za bardzo nie ma do czego wracać…

Dlatego do składowych oceny dodaję jeszcze ocenę. Za potencjał do wracania do filmu “po latach” i oceniam go dość nisko – 5/10. Dlatego ocena końcowa po dodaniu nowej, istotnej w moim odczuciu składowej spada do poziomu 6+.

Matrix Zmartwychwstania
Matrix Zmartwychwstania

SPOJLERY!!! SPOJLERY!!! SPOJLERY!!! SPOJLERY!!! SPOJLERY!!! SPOJLERY!!!

Przejdźmy teraz do drugiej części recenzji – Analizy fabuły ZE SPOJLERAMI. Jeśli jeszcze nie oglądaliście Matrix Zmartwychwstania, to dalej czytacie na własną odpowiedzialność!

Enter the… Matrix!

Film zaczyna się… praktycznie tak samo jak część pierwsza. Znowu Trinity skopuje tyłki policji (w dokładnie ten sam sposób), wykonuje telefon, gonią ją Agenci itd. Nawet teksty wypowiadane przez aktorów są z grubsza takie same. Serio zacząłem się zastanawiać, czy z grubsza tak będzie wyglądać cały film – że będzie to bardziej remake, ale na szczęście tak nie jest. To kolejny błąd systemu, stary kod który wdarł się do nowego Matrixa. Wątek nie został poprowadzony dalej, trochę szkoda, ale dobrze że on się pojawił. Nostalgia na 100%, a potem – zaskoczenie. Wręcz kubeł zimnej wody dla niektórych.

Przenosimy się do cukierkowego świata, gdzie żyje sobie Thomas Anderson, autor szalenie popularnej trylogii gier z serii Matrix. Siedzi i dłubie przy kodzie. Na biurku ma nawet nagrodę za najlepszą grę 1999 roku (wtedy do kin wszedł pierwszy Matrix). Potem dowiadujemy się, że nowy Agent Smith jest teraz jego przełożonym w tym filmie i nakazuje mu zrobić kolejną, czwartą część gry, bo inaczej… i tak Warner Bros ją zrobi, tyle, że bez nich. Szaleństwo? Bynajmniej. A takich zaskoczeń w tym filmie jest więcej. Znacznie więcej!

Matrix Zmartwychwstania

Matrix Reaktywacja

Cały film opiera się na relacji Neo i Trinity. Cały nowy Matrix jako system jest zbudowany dzięki nim. Pokój nastał po poświęceniu Neo, ale nie na długo. Mamy więc kolejną jego odsłonę. Nowocześniejszą, bo nie trzeba szukać budek telefonicznych (przechodzi się przez lustra), Agenci nie są już wszędzie potrzebni (bo… są też boty) a i w całości zbudowaną dzięki odratowanym i podłączonym… Neo i Trinity. Tak, oni żyją naprawdę! Reszty już Wam nie powiem – przekonacie się sami w kinie bądź HBO MAX.

Matrix Rewolucje

To co przeczytaliście już wcześniej zmienia wszystko, co było pokazywane do tej pory. Prawdziwa rewolucja! Film po części sam się śmieje z poprzednich części i tego, że sam powstaje, ale jak już się nad tym głębiej zastanowimy, to można to obrócić w drugą stronę. Genialne posunięcie ze strony maszyn. Po co ukrywać istnienie Matrixa? Przedstawmy go jako szalenie popularną grę wideo. Nikt nie będzie już szukał odpowiedzi czym jest Matrix, bo uspokojony dostanie ją na tacy – to tylko gra, łykaj niebieską pigułkę i śpij spokojnie. A motyw tworzenia nowej wersji systemu którą napędzają odratowani Neo i Trinity – kompletny odjazd!

Matrix Zmartwychwstania

Matrix Zmartwychwstania

Nie wspomniałem jeszcze o nowym Architekcie (w tej roli świetny Neil Patrick Harris) – tu tytułowanym Analitykiem. To on stoi za pomysłem nowego Matrixa. Wydaje się, że to jemu tu najbardziej zależy na swojej „roli” i co ciekawe, tak naprawdę może mu zagrozić najbardziej nie Neo, a… nowy Agent Smith. Wątek Agenta Smitha jest jednak najbardziej zagmatwany w tym filmie. Czy jest antagonistą Neo, czy bardziej nowego Architekta? Moim zdaniem… tego drugiego. Sporo rzeczy pozostaje niewyjaśnionych i otwierających drogę do ewentualnej kontynuacji.

W moim odczuciu mimo licznych „furtek”, faktycznie może nie być już kolejnych części Matrixa. Świadczą o tym słowa samej Lany Wachowski, ale nie tylko. Wystarczy przypomnieć sobie na czym bazuje rdzeń fabuły. Na historii… Jezusa Chrystusa. Jego odpowiednik – Neo, „przyszedł na świat” w pierwszej części filmu, „nauczał” w drugiej, natomiast oddał swoje życie za zbawienie ludzkości w trzeciej. Zabrakło tylko motywu zmartwychwstania – i oto już jest. Pod tytułem… Matrix Zmartwychwstania. Nic dodać, nic ująć. Historia zamknięta. Czy tak będzie faktycznie? Czas pokaże, w Hollywood nigdy nie mów nigdy.

Fotosy z filmu pochodzą ze strony Filmweb.pl