Jak sugeruje artykuł dostępny w Current Biology, nawet w niezwykle ciemnych i chłodnych miejscach może występować całkiem sporo żywych organizmów. A jako że lodowce szelfowe zajmują łączną powierzchnię wynoszącą 1,6 mln kilometrów kwadratowych, to naukowcy mają niemałe pole do popisu w zakresie ich badania. W tym przypadku do akcji wkroczyli badacze z dwóch niemieckich instytucji, którzy przeprowadzili odwierty w pobliżu stacji Neumayer III.
Ich działania sięgają 2018 roku, kiedy to członkowie ekspedycji wywiercili dwa otwory w lodzie pokrywającym Morze Weddella. I choć znajdowali się z dala od otwartych wód, to poszukiwania życia w takich warunkach okazały się niezwykle owocne. Próbki zawierały tak wiele żywych organizmów, że było ich nawet więcej niż w obrębie tzw. szelfu kontynentalnego, gdzie dostęp do światła i pożywienia jest znacznie większy.
Głęboko pod lodem znaleziono aż 77 gatunków
Zespół odkrył łącznie 77 gatunków, a wśród nich znalazły się mszywioły takie jak Melicerita obliqua oraz serpule z gatunku Paralaeospira sicula. Wygląda na to, że tak duża różnorodność życia jest zasługą dostępu do glonów nanoszonych z otwartych wód pod lodowiec szelfowy. Szczególnie zaskakujący może wydawać się natomiast fakt, że cztery gatunki, które obserwowane pod kątem rocznego wzrostu, były pod tym względem podobne do zamieszkujących otwarte wody.
Czytaj też: Było i nie ma. Antarktyka straciła spore jezioro, a naukowcy próbują wyjaśnić tego przyczyny
Kolejnym zaskoczeniem było odkrycie, jak długo istniało tu życie. Datowanie węglowe w odniesieniu do martwych fragmentów tych zwierząt z dna morskiego sięgało aż 5800 lat wstecz. W efekcie, mimo że żyły 3-9 km od najbliższych otwartych wód, lokalne formy życia mogły występować pod lodowcem szelfowym nieprzerwanie przez niemal 6000 lat. Wyłącznie próbki z dna morskiego pod pływającym lodowcem szelfowym mogą opowiedzieć nam jego historię.