Ogromny sukces elektrycznego roweru VanMoof V. Dwa silniki i 50 km/h budzi jedną obawę – prawną

Wygląda na to, że rynek potrzebuje i pragnie elektrycznych rowerów o niebywale wydajnym układzie napędowym. Ogromny sukces elektrycznego roweru VanMoof V potwierdza to z nawiązką, bo ten model, który nawet jeszcze nie istnieje w finalnej formie, doczekał się już ponad 10000 rezerwacji opłaconych 20 euro. Te finalnie wliczą się do ceny 3598 dolarów, jakie za VanMoof V trzeba będzie wyłożyć. To sporo, ale patrząc na to, co ten ebike ma do zaoferowania, zadziwiająco niewiele.
sukces elektrycznego roweru VanMoof V, VanMoof V
sukces elektrycznego roweru VanMoof V, VanMoof V

Elektryczny rower VanMoof V zapowiada się na takie cudo, że w obecnych czasach aż trudno uwierzyć w jego cenę poniżej 15000 zł

Rezerwacje na VanMoof V potrwają jeszcze do 8 lutego, a wprowadzenie go na rynek i zrealizowanie pierwszych dostaw pod ma mieć miejsce pod koniec bieżącego roku. Co ważne, początkowo ten model będzie dostępny tylko dla kupujących w Niemczech, Holandii, Stanach Zjednoczonych, Francji, Wielkiej Brytanii i Japonii. Pierwsze trzy wymienione w kolejności kraje odpowiadały za najwięcej zamówień.

Czytaj też: Waży 18,5 kg i kosztuje 5000 zł. Zadebiutował miejski rower elektryczny Aventon Soltera

Patrząc na VanMoof V od razu w oczy rzuca się imponująca, solidna i futurystyczna rama w stylu step-over, ale o ciekawej geometrii, która porzuca dwa trójkąty na rzecz “środkowego trapezu”. Zostało to podyktowane samym tylnym amortyzatorem, który znalazł się w ciekawym miejscu, bo przed siodełkiem, które w rzeczywistości jest zupełnie pozbawione amortyzacji. Rama łączy bowiem górną rurę bezpośrednio z tylnym kołem, a sam wspornik siodełka jest osadzony dopiero przy suporcie, co z pewnością zapewni unikalną formę tłumienia drgań w połączeniu z odwróconym widelcem na przodzie.

Czytaj też: Firma Okai pokazała górala-marzenie ze wspomaganiem. Oto elektryczny rower EB20

Sama rama, to zresztą małe dzieło sztuki, patrząc nawet na szczegóły ze zintegrowanym oświetleniem (znalazło się nawet na boku) na czele i ukrytym w specjalnej obudowie napędem pasowym. Ostatnio firma pochwaliła się zresztą, że wzbogaciła ciągle ulepszany projekt o zintegrowany uchwyt na telefon bezpośrednio na środku minimalistycznej kierownicy. Ta razem z grubymi oponami jasno sugeruje, że VanMoof V, to rower z myślą o miastach i ulicach, a nie wymagającym terenie.

Czytaj też: Elektryczny rower Sava E-Flash zachowuje niską cenę mimo ramy z włókna węglowego

Niedbałość o odpowiednio aerodynamiczną pozycję z nawiązką wynagrodzą nam dwa silniki elektryczne zamontowane (po jednym) w przedniej i tylnej piaście kół. Te będą zasilane 700-Wh akumulatorem i zapewnią 500 watów każdy, czyli łącznie cały 1 kW mocy, co ponoć pozwala rozpędzić się do 50 km/h. Problem w tym, że nawet w USA ten poziom jest nie do przyjęcia i tam poziom zostanie ograniczony do maksymalnie 45 km/h, a w Europie do 25 km/h, choć w niektórych krajach VanMoof V będzie mógł rozwijać skrzydła.