Tego typu badania są ważne choćby ze względu na fakt, iż takie elektrony mogą mieć wpływ na infrastrukturę kosmiczną czy też modelowanie atmosfery. Nowymi analizami w tej sprawie zajęli się przedstawiciele Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angles, którzy zaobserwowali deszcz elektronów z perspektywy niskiej orbity okołoziemskiej.
Czytaj też: Planetoida wykryta przed uderzeniem w Ziemię. Dopiero piąta taka detekcja w historii
Kluczową rolę w tej sprawie odegrał duet tzw. CubSats tworzący satelitę ELFIN. Mając do dyspozycji zebrane przez niego dane, naukowcy połączyli je z informacjami dostarczonymi przez sondę THEMIS (Time History of Events and Macroscale Interactions during Substorms). W ten sposób ustalili, że deszcz elektronów został wywołany przez fale elektromagnetyczne znane jako whistler. Szczegóły w tej sprawie zostały opisane na łamach Nature Communications.
Deszcz elektronów może negatywnie wpływać na funkcjonowanie satelitów
Fale typu whistler spowodowały gwałtowny opad elektronów wpadających do atmosfery. Był on na tyle silny, że znacząco przewyższył ilości sugerowane w oparciu o dotychczasowe teorie. Warto mieć na uwadze, że stosowane modele związane z pogodą kosmiczną nie uwzględniają tego dodatkowego opadu – jest to ważne choćby ze względu na fakt, iż owe elektrony napędzają powstawanie zorzy polarnej oraz mogą negatywnie wpływać na satelity krążące po niskiej orbicie okołoziemskiej i oddziaływać z samą atmosferą.
Czytaj też: Skąd wziął się tlen w ziemskiej atmosferze? Naukowcy z MIT mają ciekawy pomysł
Wygląda na to, że zaobserwowane zjawisko jest dodatkowo potęgowane przez burze geomagnetyczne. Poza tym, dalsze badania w tej sprawie powinny umożliwić lepsze zrozumienie środowiska magnetycznego naszej planety. Będą także kluczowe dla ochrony astronautów przebywających w przestrzeni kosmicznej czy satelitów krążących wokół Ziemi. Jak wyjaśniają członkowie zespołu, dołożyli oni wszelkich starań, aby zebrane dane były łatwo dostępne dla całej społeczności zajmującej się naukami o kosmosie.