Test realme C35 – forma ponad treścią

realme C35 jest kolejnym przedstawicielem smartfonów wycenianych poniżej 1000 zł. Spośród innych wyróżnia się na plus ciekawym wyglądem, ale czy jest w stanie rywalizować skutecznie z konkurencją innymi elementami?
realme C35

(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Parametry

ParametrWartość
ProcesorUnisoc Tiger T616, Octa-core (2 x 2,0 GHz Cortex-A75 + 6 x 1,8 GHz Cortex-A55, 12 nm)
GPUMali-G57 MP1
Ekran6,6”, 1080 x 2408 px, 20:9, 401 ppi, LCD IPS, 60 Hz, 600 nit w szczycie, 90,7 % StB, Panda Glass
Pamięć RAM4 GB (dostępny też wariant 6 GB)
Pamięć Flash128 GB (dostępna także wersja 64 GB) UFS 2,2 + micro SDXC
Aparat główny– 50 Mpix, f/1,8, 26 mm (szerokokątny), 1/2,76”, 0,64 µm, PDAF
– 2 Mpix, f/2,4, 1/5”, makro
– 0,3 lub 2 Mpix (sprzeczne dane), f/2,8, monochromatyczny do detekcji głębi
Aparat przedni8 Mpix, f/2,0, 1/4”
Audiomono, mini-jack 3,5 mm
ŁącznośćLTE+, HSPA, Wi-Fi 5, Bluetooth 5.0, NFC, dual SIM / USB-C 2.0 / Radio FM
LokalizacjaA-GPS, GLONASS, GALILEO, BDS
AkumulatorLi-Po 5000 mAh, ładowanie USB-PD 3.0 18 W
Waga189 g
Rozmiary164,4 x 75,6 x 8,1 mm
Certyfikaty
System operacyjnyAndroid 11 z realme UI R Edition

Cena testowanej wersji 4/128 wynosi w momencie pisania recenzji ~899 zł.

realme C35
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Konstrukcja i wzornictwo

Charakterystyczne dla marki realme żółte pudełko z czarnymi nadrukami kryje niezbędnik w postaci ładowarki 18 W, kabla, dokumentacji i oczywiście smartfona, który po wyjęciu z folii zwraca uwagę swoim wykończeniem. Kolor testowego egzemplarza to „glowing green” czyli dość dowolnie tłumacząc, jarząca się zieleń – i coś w tym jest, gdyż barwiony plastik korpusu ukryty jest pod polerowaną płytką wykonaną prawdopodobnie z twardego poliwęglanu, co daje półlustrzany efekt.

realme C35
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Wygląda to nadspodziewanie dobrze i elegancko, okazało się też zaskakująco odporne na zarysowania. Gorzej z odciskami palców, które widać dość wyraźnie, choć na szczęście nie są specjalnie uporczywe i dają się łatwo usunąć, podobnie jak kurz. Z tylnego panelu wystaje wyspa (najprawdopodobniej z tego samego materiału) – a z wyspy trzy obiektywy w metalowych osłonkach.

realme C35
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Ramka realme C35 także jest plastikowa i niestety jak pokazała praktyka, dość miękka – mimo raczej ostrożnego obchodzenia się z urządzeniem w okresie testów, w pobliżu wyspy tajemniczo pojawiło się wgniecenie. Na prawym boku zaznaczone jest niewielkie wgłębienie, w którym umieszczony został przycisk wybudzania, będący także pojemnościowym skanerem linii papilarnych. Lewy kryje slot na dwie karty nanoSIM i kartę pamięci, a dół całą resztę – głośnik główny, port USB-C, mikrofon i mini-jack 3,5 mm do podłączania słuchawek.

realme C35
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Ekran wystaje około 1 mm nad obrys ramki, jest delikatnie zaokrąglony i chroniony za pomocą szkła Panda Glass, na które dodatkowo naklejona jest firmowa folia ochronna. Pomiędzy szkłem a ramką znalazło się dość miejsca na głośnik służący do rozmów – i niestety tylko do nich.

Wykonanie stoi na dobrym poziomie, a estetyka C35 na bardzo dobrym. Tak, to być może najładniejszy budżetowiec, z całą pewnością ładniejszy niż testowany niedawno Redmi Note 11. Niejakie podobieństwo do zielonego iPhone jest oczywiście czysto przypadkowe :).

realme C35
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Ekran

realme C35 wyposażony został w wyświetlacz typu LCD IPS o rozmiarze 6,6” i rozdzielczości 1080 x 2408 pikseli, odświeżany z częstotliwością 60 Hz. Ramka jest dość duża, do tego od góry rozszerza się w formę łezki na przedni aparat fotograficzny, a od dołu straszy sporą, niewykorzystaną brodą. Współczynnik StB wynosi 90,7 %

Jasność maksymalna wynosi wg danych producenta 600 nit, przy czym przy ustawieniach ręcznych można uzyskać znacznie mniej – około 450 nit. Automat jest w stanie ustawić więcej i się to bardzo przydaje – w pełnym słońcu ekran pozostaje dość czytelny, by móc realme C35 sensownie używać.

Odwzorowanie kolorów jest poprawne, a ekran może pracować w dwóch trybach. „Żywy” odpowiada przestrzeni barwnej DCI-P3, a „delikatny” sRGB, przy czym początkowo druga możliwość pojawiła się dopiero w wyniku aktualizacji systemu, wykonanej podczas pisania recenzji. Jest także możliwość zmiany temperatury barwowej bieli – ja pozostawiłem standardowy jako najbardziej zbliżony do monitora wzorcowego – oraz wprowadzenia korekt dla osób z nieprawidłową recepcją barw. Kontrast, jak to wyświetlaczach IPS, jest dość przeciętny, kąty widzenia natomiast bardzo przyzwoite. Dostępny jest tryb ciemny, załączany na stałe albo według harmonogramu. Wygląda ładnie, ale w przeciwieństwie do wyświetlaczy AMOLED nie przyniesie oszczędności w zużyciu energii.

realme C35
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Całościowo wyświetlacz wypada nieźle, choć nie dorównuje AMOLED. Nie obsługuje HDR, a Netflix na realme C35 oferuje jedynie rozdzielczość SD, ale już Amazon Prime Video i HBO Max nie mają problemów z działaniem w 1080p. Największy problem, jaki mam z ekranem C35, to odświeżanie 60 Hz, które samo w sobie nie jest w tej klasie sprzętu niczym dziwnym i złym, ale tutaj zdaje się działać wyjątkowo słabo – porównując z innym urządzeniem 60 Hz realme C35 dość mocno, choć nierównomiernie, się przycina.

Oprogramowanie i użytkowanie c35 w praktyce

realme C35 pracuje pod kontrolą systemu Android 11 z nakładką realme UI R Edition, przeznaczoną dla urządzeń o słabszej specyfikacji. Poprawki Google Play datowane są na 1 marca 2022 roku, telefon dostał w trakcie testów aktualizację systemową podnoszącą zabezpieczenia systemowe do wersji z 5 marca. Jak na budżetowy model – całkiem nieźle.

realme C35
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Estetyce systemu nie mogę nic zarzucić – nakładka wymusza ujednolicone kształty ikon, wygląda to schludnie i porządnie. Razi natomiast niepełne tłumaczenie elementów aplikacji lub co gorsza, tłumaczenie kuriozalne – konia z rzędem temu, kto z marszu domyśli się co znaczy w aplikacji aparatu ustawienie jakości „bardzo cienki” lub „zdjęcie wzruszające”, a takich kwiatków jest więcej. Trochę to smutne, wziąwszy pod uwagę, że realme nie miało żadnych podobnych problemów w systemach przeznaczonych dla maszyn flagowych, takich jak GT2 Pro. Budżetowcom należy się mniej staranności?

Producent nie oparł się niestety chęci upchania w systemie pewnej ilości bloatware – aplikacje Amazonu, Booking czy gra PUBG są oczywiście przydatne, ale nie powinny być dodawane do systemu. Na szczęście można je odinstalować. Tyle teorii.

W codziennym użytkowaniu rewelacji niestety nie ma. Chociaż realme UI R Edidion ma być przystosowane do słabszych komponentów budżetowych telefonów, to w realme C35 działa tak sobie. Ociężale i z przycięciami. Aplikacje uruchamiają się raczej flegmatycznie, są też dość agresywnie usypiane, zatem na przychodzące na czas powiadomienia nie bardzo jest jak liczyć. W trakcie testów zdarzyły się też sytuacje, w których program nie był w stanie się uruchomić (zamykał się po pokazaniu GUI), a także dużo bardziej niepokojąca sytuacja, w której telefon wprawdzie działał, ale… nie wyświetlał obrazu. Pomógł dopiero wymuszony twardy reset. W podobnej sytuacji mniej doświadczony użytkownik mógłby poważnie zacząć się zastanawiać nad serwisem.

realme C35
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Komunikacja

realme C35 ze światem łączy się za pomocą modemu LTE oraz dwupoasmowego WiFi5, czyli inaczej rzecz biorąc, 801.11ac. Do dyspozycji użytkownika są dwa sloty na karty nanoSIM – brak eSIM jest w tej klasie cenowej standardem.

Po włożeniu karty Orange Flex C35 automatycznie aktywował VoLTE, nie było natomiast dostępu do VoWiFI. Smartfonu nie ma zresztą na oficjalnej liście zgodności operatora, niemniej jednak aktualizacja systemu, która pojawiła się w trakcie pisania recenzji, pozwoliła także na włączenie połączeń przez WiFi i nie zauważyłem póki co, by były z tym jakiekolwiek problemy. Jakość połączeń głosowych stała na dobrym poziomie.

Prędkość LTE nie odbiegała specjalnie od innych urządzeń podobnej klasy, co nie znaczy, że była dobra. WiFi pozwoliło natomiast na transmisję z prędkością ~300 Mbps, przy czym połączenie z routerem zestawiane było z prędkością teoretyczną 390 Mbps.

realme C35 posiada Bluetooth w wersji 5.0 oraz NFC, dzięki któremu obsługiwane są płatności HCE i Google Pay. Do lokalizacji natomiast służą systemy A-GPS, GLONASS, GALILEO, BDS – nie sprawiały żadnych problemów, geotagi w zdjęciach są prawidłowe, a ślady podczas testowych spacerów nie budzą zastrzeżeń.

realme C35
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

realme C35 posiada port USB-C (niestety tylko w wersji 2.0) oraz mini jacka audio, pozwalającego podłączyć kablowe słuchawki – niestety jak większość urządzeń w tej klasie tak sobie radzi ze słuchawkami o wyższej impedancji.

Wydajność

realme C35 nie zachwyca specyfikacją techniczną. Sercem jest SoC Unisoc Tiger T616, ośmiordzeniowy, wykonany w dość muzealnym już wymiarze technologicznym 12 nm. Za grafikę 3D odpowiada GPU Mali-G57 MP1. Do tego testowy egzemplarz miał 4 GB RAM i 128 GB pamięci flash.

  • Geekbench 5 Single Core: 369 pkt
  • Geekbench 5 Multi Core: 1365 pkt
  • Geekbench Compute OpenCL: 586 pkt
  • Geekbench Compute Vulcan: 599 pkt
  • Geekbench ML CPU: 184 pkt
  • Geekbench ML GPU: 220 pkt
  • Geekbench ML NNAPI: 129 pkt
  • Wild Life: 463 pkt
  • Wild Life Extreme: 130 pkt
  • Wild Life Stress Test: 467/463, stabilność 99,1%
  • PCMark Work 3.0: 7826 pkt

Co ciekawe, w testach syntetycznych Unisoc T616 z grafiką Mali wypada podobnie lub nieco lepiej niż Snapdragon 610 z GPU Adreno 610, który napędzał testowanego chwilę temu Redmi Note 11.

I podobnie jak tam, wydajność w programach testowych nie przekłada się na komfort pracy, gdyż czysto subiektywnie realme C35 działa słabiej – system i aplikacje są bardziej podatne na przycięcia i wydają się w ogóle działać wolniej. Można uznać jednak, że w tej półce sprzętu jest zupełnie dobrze.

Pamięć flash pracuje w standardzie UFS 2.2. Wyniki uzyskane za pomocą CPDT są zbliżone do innych urządzeń tej klasy. Nieźle wypadła szybkość losowego zapisu danych, wybijając się ponad przeciętną.

  • szybkość ciągłego zapisu danych: 344,04 MB/s,
  • szybkość ciągłego odczytu danych: 544,39 MB/s,
  • szybkość losowego zapisu danych: 41,75 MB/s,
  • szybkość losowego odczytu danych: 23,65 MB/s
  • kopiowanie pamięci: 3,41 GB/s.
realme C35
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Audio

realme C35 posiada jeden głośnik przeznaczony do zastosowań multimedialnych, umieszczony na dolnej (lub prawej w układzie panoramicznym) ramce. Chociaż daje sobie zupełnie znośnie radę i nawet ma jakąś sugestię basu, to trzeba pamiętać, że wciąż jest to dźwięk monofoniczny, zatem do czegoś więcej niż okazjonalnego filmu na YT raczej się nie nadaje.

Znacznie lepiej wypada dźwięk w słuchawkach, który jest dobrej jakości. Wzmacniacz dobrze daje sobie radę ze słuchawkami 32 Ω i 64 Ω – brak mu wydajności, by napędzić przetworniki o wyższej impedancji.

realme C35
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Zasilanie

realme C35 ma wbudowany akumulator litowo polimerowy o pojemności 5000 mAh. W teście PCMark Battery test pozwoliło to uzyskać czas 14 godzin i 35 minut. Przekłada się to na rzeczywisty SoT rzędu 7-8 godzin przy mieszanym użyciu WiFi i LTE i ładowaniu co dwa dni. Przy bardzo oszczędnym użytkowaniu telefon wymagać będzie ładowania co 3-4 dni.

Dołączona ładowarka ma moc 18 W, pracuje w standardzie PD 3.0 i niestety trudno nazwać ją w powiązaniu z C35 szybką – ładowanie całkowicie pustej baterii zajmuje ponad 2 godziny, a od typowych 20 % około 110 minut. O takich fanaberiach jak ładowanie indukcyjne oczywiście nie może być mowy.

realme C35
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Biometria

Głównym zabezpieczeniem biometrycznym w realme C35 jest pojemnościowy skaner linii papilarnych, umieszczony w przycisku wybudzania. Mimo dość skromnych rozmiarów, działa sprawnie, dość szybko i z minimalną ilością błędów. Położenie skanera jest dobrze dobrane, do tego podkreślone jest niewielkim wgłębieniem w ramce smartfonu.

Alternatywą jest rozpoznawanie twarzy, realizowane przy pomocy skanu 2D z przedniego aparatu fotograficznego. Z całą stanowczością odradzam jej stosowanie – działa wprawdzie szybko, ale jednocześnie poziom oferowanego bezpieczeństwa jest krytycznie zły – to chyba jedyny smartfon, jaki testowałem, który dał się oszukać za pomocą zaprezentowanego na ekranie zdjęcia w 100 % podjętych prób.

realme C35
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Fotografia

realme C35 posiada zestaw trzech aparatów fotograficznych i doskonale ilustruje zwycięstwo marketingu nad zdrowym rozsądkiem i potrzebami. Odnoszę bowiem wrażenie, że sensem akurat takiego układu było upodobnienie wyspy aparatu do iPhone. Co zatem mamy do dyspozycji?

– 50 Mpix, f/1,8, 26 mm (szerokokątny), 1/2,76”, 0,64 µm, PDAF
– 2 Mpix, f/2,4, 1/5”, makro
– 0,3 lub 2 Mpix (sprzeczne dane), f/2,8, monochromatyczny do detekcji głębi

Realnie użyteczny jest, jak widać, jeden aparat – główny szerokokątny, choć matryca jest mała, a układ AF uproszczony. Rozdzielczość zdjęć to 12,5 Mpix, uzyskiwana za pomocą łączenia pikseli – można wprawdzie włączyć też pełną rozdzielczość, to efekty są głęboko rozczarowujące.

realme C35
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Aparat makro to klasyczna zapchajdziura, z matrycą o miniaturowych rozmiarach i podłej rozdzielczości. Jeszcze gorzej wypada trzeci aparat, monochromatyczny i służący wyłącznie do detekcji głębi. Producent podaje przy tym tak mało danych, że trudno było mi ustalić nawet parametry użytej w nim matrycy. Przynajmniej jednak jest to prawdziwy aparat, a nie nieczynna atrapa – tak, z takim przypadkiem też miałem już do czynienia.

Jakość zdjęć dziennych jest raczej przeciętna. Odwzorowanie kolorów nie ma wiele wspólnego z tym, co widziałem (i potwierdzają to zdjęcia wykonane bezlusterkowcem), szczegółowość jest marna – niektóre kadry wyglądają, jak zza brudnej szyby, obiektywowi brakuje rozdzielczości lub zawodzi przetwarzanie obrazu z matrycy. Na zdjęciach widać spore szumy i niemało artefaktów. HDR załącza się automatycznie, ale niekonsekwentnie i dla dwóch zdjęć wykonanych w odstępie sekundy i bez zmiany kadru jedno może być wykonane z jego użyciem, a drugie bez. Ostatecznie jakość określiłbym jako do przyjęcia, ale blisko granicy tolerancji.

W nocy niestety aparat także sprawuje się przeciętnie. Brak stabilizacji znakomicie utrudnia złożenie składowych ekspozycji, więc na zdjęciach powyżej bez problemu można znaleźć przykłady, gdy fotografia wykonana w trybie nocnym jest jaśniejsza i lepiej naświetlona, ale ta z automatu jest ostrzejsza. W każdym jednak przypadku mamy wysoki poziom szumów i artefaktów. Dość dobrze kontrolowane są natomiast flary, które mają rozmiar niższy od przeciętnej.

Aparat makro jest typowym przedstawicielem swojej klasy. Jakość zdjęć jest bardzo słaba, ostrość jest jako taka wyłącznie w centrum, a ilość artefaktów jest zdecydowanie nie do przyjęcia. Mimo wszystko MOŻNA uzyskać za jego pomocą interesujące efekty, ale wymaga to nieproporcjonalnie dużo kombinowania.

Tryb portretowy działa bardzo dziwnie. Zacznę od tego, że w ogóle nie został przewidziany dla przedniego aparatu – o ile kiedyś było to częste, to aktualnie zdarza się coraz rzadziej. ostatecznie można to jednak zrozumieć, gdyż tylko tylny aparat posiada detekcję głębi. Ale niewiele mu to pomaga – próby wykonywane na maskotkach, zwierzętach i tak dalej wyglądają marnie, rozmycia nie ma lub jest śladowe. Widoczny bokeh można uzyskać tylko wtedy, gdy na zdjęciu zostanie wykryta twarz, ale nawet wtedy jakość uzyskanego rozmycia jest dyskusyjna.

realme C35
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Podsumowanie

realme C35 jest przykładem sprzętu, w którym największy nacisk położono na uzyskanie ciekawej i niebanalnej stylistyki. Smartfon wygląda naprawdę nieprzeciętnie i zapewne niejednego klienta skłoni tym do zakupu. Niestety ucierpiała na tym funkcjonalność i choć nie jest to sprzęt w swojej cenie zły, to w sklepach i w salonach operatorów bez problemu można będzie znaleźć modele bardziej godne uwagi, choć wizualnie zdecydowanie bardziej poślednie…