Solar Dynamics Observatory znalazł się na orbicie okołoziemskiej w 2010 roku i obecnie krąży na wysokości około 36 tysięcy kilometrów. Według pierwotnych założeń jego misja miała się skończyć już przed kilkoma laty, lecz satelita okazał się zaskakująco długowieczny. Tym razem uwiecznił Słońce i zachodzący na jego powierzchni rozbłysku typu M, do którego doszło 31 marca.
Czytaj też: Przez setki lat astronomów zastanawiały plamy słoneczne. W rozwiązaniu zagadki pomaga pobliska gwiazda
Instrumenty SDO co dziesięć sekund wykonują zdjęcia całego dysku słonecznego. Zazwyczaj trzeba je jednak dodatkowo kolorować, aby podkreślić najważniejsze elementy. W ten sposób udało się ukazać rozbłysk słoneczny klasy M. Tego typu zjawiska mogą mieć zauważalny wpływ na naszą planetę, między innymi poprzez wywoływanie zakłóceń w komunikacji radiowej. Jest to następstwem oddziaływań zachodzących między cząsteczkami emitowanymi przez naszą gwiazdę a ziemską jonosferą, która rozciąga się na wysokości od około 48 do 965 kilometrów na powierzchnią.
Słońce emituje rozbłyski, których źródłem mogą być tzw. plamy słoneczne
Zazwyczaj fale radiowe wykorzystywane przez ludzkość do komunikacji odbijają się od cząsteczek w górnej jonosferze i wracają na powierzchnię. Rozbłysk słoneczny może jednak doprowadzić do naładowania dolnej jonosfery, co sprawia, iż fale radiowe tracą energię i mogą być nawet całkowicie pochłonięte. Ewentualne przerwy w łączności, jeśli już się pojawiają, dotyczą przede wszystkim lotnictwa i komunikacji morskiej. Zjawisko to może również rzutować na transmisję sygnałów z satelitów nawigacyjnych.
Czytaj też: Korona słoneczna jeszcze nigdy nie była tak wyraźna. Sonda Solar Orbiter wykonała historyczne zdjęcie
W tym przypadku sprawczynią całego zamieszania okazała się plama słoneczna znana jako 2975. To właśnie ona doprowadziła do rozbłysku – jednego z wielu w ostatnim czasie, ponieważ w minionych dniach powiązano ją z około dwudziestoma tego typu eksplozjami. Część z nich była związana z koronalnymi wyrzutami masy (CME), które przemieszczają się znacznie wolniej niż rozbłyski. CME często stoją za występowaniem zjawiska zorzy polarnej. Najczęściej można je obserwować w okolicach biegunów, gdzie pole magnetyczne naszej planety jest najsłabsze.