Doug Lamborn, będący członkiem podkomisji ds. sił strategicznych, argumentuje, że propozycja Bidena dotycząca B83 – która jest 80 razy potężniejszy niż bomba, którą Stany Zjednoczone zrzuciły na Hiroszimę podczas II wojny światowej – jest pozbawiona sensu. Broń ta służy bowiem do namierzania trudno dostępnych celów.
Czytaj też: USA przedstawiły światu atomówki nowej generacji. Inne kraje będą przed nimi drżeć
Z kolei John Plumb, asystent sekretarza obrony ds. polityki kosmicznej, odparł, że B83 nie jest w stanie sprostać wyzwaniu, jakim są głęboko zakopane cele. Plumb wyjaśnił, iż użyteczność tej broni staje się coraz bardziej ograniczona, a rezygnacja z jej wykorzystywania nie zmienia postępowania względem potencjalnych, trudno dostępnych celów.
Biden i jego współpracownicy optowali za utrzymaniem finansowania B83 w zeszłym roku w związku z wnioskiem budżetowym na bieżący rok. Administracja zdecydowała się jednak zmienić tę decyzję w przypadku tzw. Nuclear Posture Review w roku 2022. Stanowi to pokłosie dążeń byłego prezydenta Baracka Obamy, który chciał rezygnacji z wykorzystywania B83.
Starania dotyczące wycofania B83 prowadził już Barack Obama
Przeciwko pomysłowi Obamy był natomiast inny z byłych prezydentów, czyli Donald Trump. To właśnie on postanowił o utrzymaniu B83 w użytku. Bomba ta jest ostatnią z megatonowych wchodzących w skład amerykańskiego arsenału jądrowego. Decyzje przywódców obu strony politycznej barykady pokazują, jak podzielone są w tym zakresie Stany Zjednoczone.
Czytaj też: Ile kosztuje i ile będzie kosztował rynek broni atomowej? Niszczyciele światów zyskały na znaczeniu
Żaden rozsądny przywódca nie mógłby rozważać użycia bomby atomowej, która jest 100 razy potężniejsza od tej zrzuconej na Hiroszimę. Musimy przeciwstawić się próbom republikanów w stylu ‘Dr Strangelove’, aby utrzymać w magazynach naszą ostatnią i najbardziej niszczycielską bombę megatonową. stwierdził senator z ramienia Demokratów, Ed Markey