Wedle rosyjskich mediów, rodzina pocisków Chryzantema obejmuje najpotężniejszy rosyjski pocisk przeciwpancerny. Na wojnie jednak (jeszcze) nie zasłynął
W większości przypadków Rosja wystawia przeciwko Ukrainie starszy, leciwy sprzęt z kilkoma wyjątkami (śmigłowce Ka-52, czołgi z serii T-90), ale co jakiś czas docierają do nas dowody na wykorzystywanie na froncie nowoczesnego uzbrojenia innego typu. Ile w tym prawdy, a ile propagandy, zważywszy na to, jak słaby i przeżarty korupcją okazał się rosyjski przemysł wojskowy? Tego nigdy się nie dowiemy, ale niektóre propagandowe nagrania wydają się mówić same za siebie, choć to poniższe jest od tego wyjątkiem.
Czytaj też: Niczym nowe atomówki. Opisujemy niszczycielskie hipersoniczne pociski USA, przed którymi nie ma ucieczki
Wedle informacji podawanych w 2021 roku przez oficjalną agencję prasową Rosji, pocisk 9M123 Chryzantema (zwłaszcza w wersji M) jest jednym z tych najpotężniejszych pocisków przeciwpancernych, które stworzyło to znienawidzone od 24 lutego 2022 roku państwo. W ręce armii rosyjskiej trafił w 2005 roku z nadzieją bycia świetną bronią do niszczenia lecących nisko helikopterów, czołgów Leopard 2 czy M1 Abrams.
Czytaj też: Tu-160, czyli strategiczny kolos Rosji w przestworzach. Czym dokładnie jest rosyjski Biały Łabędź?
Pociski Chryzantema, które są przeznaczone do systemów wyrzutni o tej samej nazwie, mierzą nieco ponad 2 metry, ważą 8 kilogramów i w wersji 9M123M wykorzystują laserowe naprowadzanie do precyzyjnego niszczenia celów oddalonych o maksymalnie 6000 metrów. Trudno jednak powiedzieć, jak te zapowiedzi “na papierze” sprawdzają się w rzeczywistości. Powyższe nagranie również na to nie odpowiada, choć ponoć pokazuje moment “ostrzału ukraińskiej pozycji”.