Telekomunikacyjna katastrofa w Japonii
Wedle dostępnych na ten moment informacji, japońska firma telekomunikacyjna KDDI Corporation doświadczyła największej w swojej historii awarii. Ta nie tylko dotyczyła dziesiątek milionów klientów, ale też była trudna do okiełznania w krótkim czasie. W jej wyniku około 40 milionów klientów (w tym 260 tysięcy z sektora korporacyjnego) zostało odciętych od dostępu do Internetu od 1:35 w sobotę nie na kilka godzin, a na ponad dwa dni.
Czytaj też: Xiaomi wprowadza trzy nowe smartfony z serii Xiaomi 12S. Powstały we współpracy z firmą Leica
KDDI to nie byle jaka firma. To w rzeczywistości drugi największy japoński operator komórkowy pod względem liczby abonentów w kraju. Firma wytłumaczyła, że zeszła awaria była spowodowana systemem przełączania połączeń głosowych, który został wymieniony podczas regularnej konserwacji. Co najgorsze, problem z łącznością nadal występuje, dlatego operator zaleca ludziom w nagłych wypadkach korzystanie z telefonów stacjonarnych lub publicznych.
W praktyce bowiem, mimo tego, że wszystkie usługi internetowe i komunikacyjne zostały w dużej mierze już przywrócone, telefony komórkowe nadal mają problemy z wykonywaniem połączeń telefonicznych. Wszystko ze względu na tymczasowy limit nałożony na ruch sieciowy oraz odgórne, manualne kontrolowanie przepływu danych, ale w praktyce straty są jeszcze większe. Przerwy w działaniu sieci spowodowały zakłócenia w pracy bankomatów, kas bankowych, dostaw paczek, a nawet danych pogodowych.
Prezes firmy przeprosił za zakłócenia na konferencji prasowej. Przyznał, że to rzeczywiście największa taka awaria w historii firmy, która teraz rozważa wypłacenie odszkodowań użytkownikom indywidualnym i korporacyjnym. Nic dziwnego, jako że firmy korzystające z usług KDDI mają ciągle trudności z bankomatami, systemem dostaw, czy nawet połączeniem z codziennie wykorzystywanymi usługami.