Widzieliśmy Samsungi Galaxy Z Fold4 i Galaxy Z Flip4. Wrażenia z ewolucji pozytywne, ale…

Galaxy Z Fold4, Galaxy Z Flip4, Galaxy Watch5 i Watch5 Pro oraz Galaxy Buds2 Pro – wszystkie te urządzenia miałem okazję zobaczyć tuż przed oficjalną premierą. O wszystkich z nich można powiedzieć, że Samsung po raz kolejny przeprowadził udaną rewolucję. Znowu… I warto się zastanowić, czy za rok możliwe będzie ponownie zrobienie tego samego.
Widzieliśmy Samsungi Galaxy Z Fold4 i Galaxy Z Flip4. Wrażenia z ewolucji pozytywne, ale…

Samsung Galaxy Z Fold4 i Galaxy Z Flip4 są minimalnie przeprojektowane, ale to widać

Osoby, które nie miały wcześniej styczności ze składanymi smartfonami Samsunga, albo znają je tylko ze zdjęć, mogą mieć problem z odróżnienie Folda3 od Folda4, a Flipa3 od Flipa 4 to już w ogóle. Przynajmniej póki nie mają ich obok siebie.

Zmiany wizualne są bardzo kosmetyczne, ale dla osób znających ten sprzęt, bardzo mocno widoczne. Choć mówimy tu tylko o małych milimetrach, to faktycznie widać. Galaxy Fold4 jest wyraźnie drobniejszy. Na tyle, na ile możemy mówić przy jego wymiarach i masie. Szczególnie widać to na grzebiecie z logo Samsunga.

W przypadku Flipa4 bardzo ciężko jest dostrzec zmiany. Póki nie mamy w rękach dwóch Flipów, nowszego i starszego, odróżnienie ich nie jest prostą czynnością.

Mam wrażenie, że obudowy obu nowych modeli są nieco bardziej kanciaste, co zdecydowanie wygląda dobrze. Zawiasy zdają się pracować trochę sztywniej, co przekłada się na ogólne wrażenie solidności.

Czytaj też: Samsung Galaxy Z Fold4 i Galaxy Z Flip4 bez tajemnic. Oto ceny i promocje przedsprzedażowe

Zmiany w ekranach Galaxy Z Fold4

Zewnętrzny ekran Galaxy Z Fold4 jest szerszy o 2,7mm. Niedużo, ale to wystarczy, aby osoby o nieco grubszych palcach mogły znacznie wygodniej korzystać z klawiatury.

Choć mimo wszystko ekran zewnętrzny nadal jest na tyle wąski, że skutecznie motywuje do otwierania obudowy i korzystania z ekranu. Co uważam za zaletę, bo często korzystając ze składanych smartfonów z większym wyświetlaczem na zewnątrz, nie do końca miałem powody, aby rozkładać obudowę.

Dosyć mocno widać różnice w ekranie głównym Folda4. Obudowa niższa o 3,1mm powoduje, że nie jest on tak bardzo pionowy. Sprawia wrażenie nieco bardziej panoramicznego, ale zdecydowanie jest krokiem w dobrą stronę. Ciekawe, na ile jest to wpływ Oppo Find N?

A czy widać miejsce zgięcia ekranów?

Tak. Owszem. Tutaj nic się nie zmieniło. No prawie… W przypadku Galaxy Z Fold4 i Galaxy Z Flip4 da się dostrzec, że miejsca zgięcia ekranów są nieco mniejsze.

Może nieco bardziej widać to w przypadku Folda4, bo tam miejsce zgięcia jest większe i łatwiej jest dostrzec różnicę względem Folda3. Bruzda jest zdecydowanie węższa niż u poprzednika.

W przypadku Flipa4 też jest ona nieco węższa. Ale ogółem, w obu modelach nadal to widać i pod tym względem konkurencja wypada wyraźnie lepiej. Mowa o Oppo Find N, Vivo X Fold oraz Huaweiu Mate Xs2.

Nowy pasek nawigacyjny w Galaxy Z Fold4 upodabnia go do komputerów

Jestem zwolennikiem jak najlepszego wykorzystania dużych ekranów w urządzeniach mobilnych. Nie po to ktoś kupuje Folda4, żeby na głównym wyświetlaczu widzieć to samo, co smartfonie z ekranem o przekątnej 6,5 cala, tylko trochę większe.

Galaxy Fold4 już we wcześniejszych generacjach dobrze imitował tablet. Co się nie zmieniło. Możemy np. wyświetlać Outlooka czy Gmaila w widoku dwóch list, zupełnie jak na komputerze. A strony internetowe otwierają się w widoku tabletowym.

Teraz doszedł do tego nowy pasek nawigacyjny u dołu ekranu. To lista ostatnio otwartych aplikacji, gdzie możemy też umieścić własne skróty. Wygląda to jak w Windowsie czy Mac OS i w zasadzie tak samo działa. To znacznie ułatwia pracę wielozadaniową na więcej niż jednej aplikacji. To mała rzecz, która jest w stanie bardzo mocno zmienić też pracę na podzielonym ekranie.

Samsung Galaxy Buds2 Pro i Galaxy Watch5? Widziałem i… w sumie to tyle

W przypadku zegarków i słuchawek należy odnotować w zasadzie tylko tyle, że je widziałem, ale nie zagłębiałem się w ich działanie. Na to jeszcze przyjdzie czas.

W Galaxy Watch5 i Watch5 Pro byłem wybitnie niezadowolony z informacji, że zamiast obracanego pierścienia dostajemy dotykową ramkę wokół ekranu, która ma imitować jego działanie. Głupota straszna? Jednak nie końca, bo funkcja działa zaskakująco dobrze. Jak nie jestem fanem wibracji przy przewijaniu list w zegarkach, zawsze wyłączam to w Huaweiach, tak w Samsungu działa to znacznie przyjemniej. Do tego mamy dźwięk skutecznie imitujący obracany pierścień.

O zegarkach mogę powiedzieć, że są dobrze wykonane, ale nie jestem fanem minimalizmu wzornictwa. Choć to już wyłącznie kwestia gustu. W końcu Samsung wybrał taką drogę już ładny kawałek czasu temu.

Bardzo spodobało mi się magnetyczne zapięcia paska, dedykowane Galaxy Watch5 Pro. Jest wygodne i efektowne, choć raczej nie w każdej sytuacji się sprawdzi. Pomimo tego, że magnes dobrze się trzyma, to podczas uprawiania sportu lub wszędzie tam, gdzie łatwo możemy zegarkiem o coś zaczepić, wolałbym mieć klasyczne zapięcie. Czułbym się z nim pewniej.

O słuchawkach mogę powiedzieć tylko tyle, że jestem wielkim fanem nowej konstrukcji. Jak w zasadzie wszystkich dousznych słuchawek TWS, które oferują jakąkolwiek formę zaczepienia ich w uchu. Tutaj mamy niewielkie skrzydełka i mam ogromną nadzieję, że nie będzie to tylko jednorazowy wyskok, a coś, co zagości w słuchawkach Samsunga na dłużej.

Ewolucja postępuje, ale kiedyś musi się skończyć. Samsung cierpi z braku konkurencji

Ubiegłoroczne modele Galaxy Z Flip3 i Galaxy Z Fold3 były bardzo udaną ewolucją poprzedników. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku będzie podobnie, choć skala ewolucji jest znacznie mniejsza.

Mamy tu te same technologie, aparaty, ekrany, więc różnice względem poprzedników będzie można zobaczyć dopiero po dłuższym okresie użytkowania. Do tego dochodzą kosmetyczne, ale idące w dobrym kierunku zmiany wizualne i kilka nowych możliwości oprogramowania. A wbrew pozorom największą nowością jest nowy, choć odkurzony z modeli sprzed lat, wygląd słuchawek.

Ogółem pochwalić należy też pójście w matowe kolory obudów oraz danie możliwości zbudowania spójnie wyglądającego ekosystemu. Możemy mieć smartfon, zegarek i słuchawki w tym samym kolorze i na pewno wiele osób to doceni.

W tym roku kolejna ewolucja w wykonaniu Samsunga pewnie jeszcze przejdzie. Ale już za rok coraz więcej osób powinno narzekać, że zmian jest za mało. Choć uczciwie trzeba przyznać, że Samsung zwyczajnie nie musi. Nie ma na rynku żadnej konkurencji, dzięki amerykańskiej krucjacie przeciwko poczynaniom Huawei. Samsung nie musi silić się na duże zmiany w i tak bardzo dobrych produktach, bo nie ma, ani też nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie miał choć cień konkurencji. Chińskie firmy, takie jak Oppo czy Vivo zdają się nie podejmować wyzwania i nie wypuszczają swoich składanych smartfonów poza Europę, więc Samsung ma wręcz monopol.

Ogółem nowe urządzenia koreańskiej firmy zrobiły na mnie pozytywne wrażenie, ale za rok chciałbym dodać zdecydowanie więcej nowości.