Ultralekkie haubice M777 są jedynymi z najbardziej charakterystycznych holowanych artylerii XXI wieku
W przypadku haubic M777 mamy do czynienia ze sprzętem nowoczesnym, jak na standardy wojskowe, bo pierwsze prototypy tych dział kalibru 155 mm powstawały już w latach 1998-2002. W rzeczywistości jednak prace nad protoplastami trwały na długo przed 1990 rokiem i swoją propozycję do programu ogłoszonego w 1986 roku przez USMC i US Army zgłosiła brytyjska firma Vickers Shipbuilding and Engineering (VSEL) już w 1987 roku. Projekt spotkał się z pozytywnym przyjęciem i dzięki temu po latach zaczęto opracowywać pierwsze prototypy, aby w 2002 roku podpisać kontrakt na dostawę pierwszej serii haubic M777. Umowę podpisano z brytyjską firmą BAE Systems, która przejęła VSEL.
Czytaj też: Tureckie drony na Ukrainie pokazały wojnę przyszłości. Bayraktar TB2 wyrządzają ogromne szkody
Tak oto wyglądała (w skrócie) historia powstania haubic M777, których założenia projektowe obejmowały m.in.:
- prostą konstrukcję,
- masę poniżej 4000 kg,
- zasięg i szybkostrzelność na poziomie haubic M198 (lub więcej),
- kompatybilność z amunicją NATO,
- możliwość holowania jej przez pojazdy o masie poniżej 3 ton.
Jak udało się je spełnić? Przede wszystkim za sprawą wykorzystania stopu na bazie tytanu (Ti-6Al-4V), który umożliwił uzyskanie wysokiej wytrzymałości przy dużo mniejszej masie niż w przypadku podobnej konstrukcji ze stali. Obok mniej imponujących elementów pokroju zespołu wahliwego czy łoża, haubice M777 wyposażono w lufę typu M284 o długości 39 kalibrów. Została ona wykonana specjalnie po to, aby umożliwić używanie wszystkich rodzajów amunicji NATO kalibru 155 mm, a w związanej z nią konstrukcji zastosowano zamek M289 typu śrubowego, otwierany i zamykany hydraulicznie z mechanizmem uderzeniowym M49.
Czytaj też: Rosyjska flota desantowa wykorzystuje polskie Ropuchy, czyli okręty desantowe projektu 775
Produkowane od 2002 roku, haubice M777 mierzą 10,21 x 3,72 metra (długość i szerokość) w pozycji bojowej oraz odpowiednio 9,51 x 2,77 x 2,26 metra w pozycji transportowej. Ich waga produkcyjna wynosi “zaledwie” 3773 kilogramów (4200 kg w konfiguracji bojowej), kąt ostrzału w pionie waha się od -5 do +71,7 stopni i +22,5 stopni w poziomie, a szybkostrzelność sięga do nawet 7 strzałów na minutę (zwykle 2). Obsługą zajmuje się łącznie 7 żołnierzy, a same możliwości są zależne bezpośrednio od wykorzystanej amunicji (poniżej obejrzycie nagranie z jej wykorzystania).
Tak też haubice M777 mogą strzelać pociskami odłamkowo-burzącymi (M107) na odległość 24 km, pociskami z dodatkowym napędem rakietowym ERFB (do 30 km), M795 o zasięgu od 28,7 do 37 km i najbardziej imponującymi pociskami M982 Excalibur. Te ostatnie są najdroższe i mogą razić cele oddalone o 40 kilometrów z zabójczą precyzją, a sam ostrzał jest wspomagany cyfrowym systemem kierowania ogniem, który odpowiada za nawigację, naprowadzanie i lokalizację.
Na co pozwalają ultralekkie holowane haubice M777?
Suche fakty na temat haubic M777 mogą nie oddawać tego, jak wiele nowych możliwości zapewniają te sprzęty w odpowiednich rękach. Warto więc podkreślić to, że są one nowocześniejsze od większości holowanych haubic państw spoza NATO, przez co są w stanie razić wrogie pozycje z większej odległości. Poza tym haubice M777 cechuje wspomniana niska waga, dzięki której wiosenna pogoda i błotniste tereny nie dają aż tak w kość podczas transportu i rozstawiania sprzętu.
Czytaj też: Dlaczego zdalnie sterowane miny Goliath nie opłaciły się nazistom?
Przeprowadzenie ostrzału to bowiem jedno, ale zanim będzie można to zrobić, należy artylerię dostarczyć na miejsce docelowe i ją rozłożyć, co na froncie i w trudnym terenie wcale nie należy do prostych zadań. Nie są to haubice samobieżne, dlatego do transportu wymagają drugiego sprzętu i w praktyce sprawdzi się do tego każdy pojazd o masie powyżej 2,5 ton i napędzie 4×4 czy nawet lekki śmigłowiec, o ile M777 zostanie rozłożona na dwie części.
Idąc dalej, haubice M777 mogą wykorzystywać amunicję kalibru 155 mm z pociskami M982 Excalibur na czele. Te dzieła zostały opracowane przez szwedzką firmę BAE Systems Bofors we współpracy z amerykańską Raytheon Missiles & Defense. Mogą uderzać w cele oddalone o 40 km, dzięki swoim składanym płetwom i to bardzo precyzyjnie, bo z błędem do 4 metrów, co w połączeniu z 22-kilogramową głowicą zapewnia siłę rażenia odpowiadającą poziomowi wykorzystania kilkudziesięciu tradycyjnych pocisków artyleryjskich. Cena ich wyprodukowania nie jest z kolei aż tak wysoka, bo wynosi nieco ponad 110000 dolarów.
Czytaj też: Broń hipersoniczna – czym jest i kto ją ma?