LumaFusion na Androida to wybawienie. Tablety z Zielonym Robotem w końcu będą miały sens

Od lat powtarzam, że tablety z Androidem nie mają najmniejszego sensu, zwłaszcza te drogie, których producenci próbują wmówić nam, że nadają się do „poważnej pracy”. Z punktu widzenia twórcy treści daleko im jednak do iPadów, które oferują bogaty arsenał aplikacji do profesjonalnych zastosowań. Dziś moje argumenty się posypały – LumaFusion trafia na Androida i sprawia, że te sprzęty w końcu zaczną mieć więcej zastosowań.
LumaFusion na Androida to wybawienie. Tablety z Zielonym Robotem w końcu będą miały sens

Dziś sytuacja z drogimi tabletami z Androidem wygląda tak, że kupujesz je, a potem… niewiele możesz z nimi zrobić, prócz oglądania Netflixa na nieco większym ekranie, niż ten wbudowany w telefon. Owszem, nadają się do pracy biurowej, jednak pod kątem dostępności aplikacji profesjonalnych, zwłaszcza tych dla twórców, te urządzenia pozostają daleko w tyle za tabletami Apple’a.

LumaFusion na Androida i Chromebooki – ogromny krok naprzód.

Trwało to długo, ale w końcu jest – z dawna obiecywana wersja LumaFusion na Androida. Po raz pierwszy słyszeliśmy o niej już w 2021 roku, a potem przy okazji premiery serii tabletów Galaxy Tab S8, na których to aplikacja miała pierwotnie zadebiutować.

Twórcy z LumaTouch dotrzymali słowa. Najpopularniejsza aplikacja do montażu wideo dostępna na iPadach właśnie trafiła we wczesnym dostępie do Sklepu Play oraz Galaxy Store. Aplikacja nie jest bezpłatna – kosztuje 97,99 zł – ale jak na możliwości, które oferuje, jest to kwota absolutnie akceptowalna.

LumaFusion na Androida
LumaFusion na Androida

LumaFusion nie jest też ograniczona funkcjonalnie do tabletów czy Chromebooków, na których również została udostępniona. Aplikacja działa także na smartfonach z Androidem i nawet jeśli montaż wideo na pionowym ekranie smartfona nie należy do najwygodniejszych, to ta aplikacja jest bez dwóch zdań najlepszym i najbardziej zaawansowanym edytorem wideo, z jakiego możemy skorzystać na urządzeniu z Zielonym Robotem.

LumaFusion na Androida

Wszak LumaFusion – dla tych, którzy nie wiedzą – nie jest prostym programikiem do pocięcia kilku klipów i połączenia ich w jedno, lecz pełnoprawnym NLE (non-linear editor), tylko nieznacznie ustępującym możliwościami swoim desktopowym odpowiednikom.

LumaFusion na Androida

Wielką niewiadomą pozostaje kwestia optymalizacji oprogramowania na urządzenia z Androidem i Chromebooki. LumaFusion na iPada działa tak dobrze, a układ Apple Silicon (zarówno serii A, jak i serii M) są na tyle wydajne, iż aplikacja pozwala montować wideo w rozdzielczości 4K i HDR. Nie wiadomo na razie, jak z tymi zadaniami poradzą sobie mocne, ale nadal dużo słabsze od czipów Apple’a Snapdragony. O montażu wideo w wysokiej rozdzielczości na Chromebookach możemy zaś z pewnością zapomnieć, jednak do składania prostych filmów w FullHD LumaFusion będzie jak znalazł.

Czytaj też: Miniaturowy komputer do gier może być potężny. Intel NUC 13 Extreme podnosi poprzeczkę

Tablety z Androidem w końcu zyskają jakieś profesjonalne zastosowanie.

Nie zrozummy się źle – LumaFusion nie jest oprogramowaniem, które może zastąpić Adobe Premiere Pro czy Davinci Resolve, jednak udostępnia możliwości, które dotąd nie leżały w zasięgu tabletów z Androidem. A dziś montaż wideo wcale nie jest zabawą tylko dla garstki YouTuberów, lecz umiejętnością niezbędną dla wszystkich, którzy korzystają z internetu czy mediów społecznościowych w stopniu większym niż tylko bierna konsumpcja. Format wideo z roku na rok coraz silniej wypiera treści pisane, toteż możliwość efektywnego montowania filmów nie tylko na komputerach, ale także na tabletach i smartfonach z Androidem, to ogromny krok naprzód.

W końcu też LumaFusion na Androida skraca dystans między Zielonym Robotem a platformą Apple’a. Niech no jeszcze aplikacje muzyczne i artystyczne dogonią te na iPada, a będzie coraz mniej powodów, by sięgać po produkty z nadgryzionym jabłkiem w logo.