Być może brzmi to niczym gotowy scenariusz na postapokaliptyczny film. Zombie-wirus, który zostaje “obudzony” i zaczyna rozprzestrzeniać się wśród ludzi bądź innych zwierząt? Przerażające. Ale co w tej sprawie mają do powiedzenia naukowcy?
Czytaj też: Przychodzisz do pracy, a tam skanują ci mózg. Coraz więcej firm jest zainteresowanych tą technologią
Sprawcą całego zamieszania jest Jean-Marie Alempic z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych. Jego zdaniem przywrócone do życia wirusy są potencjalnie znaczącym zagrożeniem dla zdrowia publicznego. Z tego względu pojawia się konieczność przeprowadzenia badań, które umożliwią zrozumienie potencjalnych niebezpieczeństw płynących z wybudzenia liczących tysiące lat patogenów.
Jedna czwarta północnej półkuli jest podszyta trwale zamarzniętym gruntem, znanym jako wieczna zmarzlina. Z powodu ocieplenia klimatu nieodwracalnie rozmarzająca wieczna zmarzlina uwalnia materię organiczną zamrożoną na okres do miliona lat, z której większość rozkłada się na dwutlenek węgla i metan, dodatkowo wzmacniając efekt cieplarniany. wyjaśniają badacze
Publikacja w tej sprawie została zamieszczona w serwisie bioRxiv i nie została jeszcze poddana recenzjom. Co wiemy jak do tej pory? Chodzi o wirusy należące do pięciu różnych kladów, przy czym najstarszy liczył około 48 500 lat. Wcześniej, także dzięki działaniom francuskich naukowców, udało się natomiast aktywować wirusy mające około 30 tysięcy lat.
Wirusy wydobyte na terenie Syberii mają nawet 48 500 lat
Najnowszy rozdział tej historii rozegrał się w kilku lokalizacjach. Patogeny wydobyto bowiem z miejsc takich jak dno jeziora, wełna mamuta czy… jelita wilka syberyjskiego. Wszystkie były rzecz jasna przykryte warstwą wiecznej zmarzliny. Wykorzystując żywe kultury ameby jednokomórkowej, członkowie zespołu wykazali, że wydobyte wirusy nadal mogą zakażać.
I choć podobne zjawisko, tj. wydostawanie się spod lodu, dotyczy również bakterii, to te powinny stanowić mniejsze zagrożenie ze względu na dostęp do antybiotyków. W przypadku wirusów sprawy przyjmują nieco inny obrót. Pandoravirus yedoma, bo tak nazwano nowy-stary patogen, najprawdopodobniej jest jednym z wielu wciąż czekających na odkrycie.
Czytaj też: Mamy nowego polskiego astronautę. Zdumiewające, ilu kandydatów pokonał Sławosz Uznański
Pocieszający jest fakt, że układy odpornościowe ludzi i innych gatunków nieustannie ewoluują. W efekcie wydostające się spod lodu wirusy najprawdopodobniej nie będą z nimi “kompatybilne”. Innymi słowy, nie powinny być w stanie doprowadzić do zakażenia. Poza tym w grę wchodzą też warunki środowiskowe: jak takie patogeny, po trwającym tysiące lat pobycie pod lodem, zareagują na podwyższone temperatury, obecność tlenu czy promieniowania słonecznego?