Twitter tango down. Biura zamknięte, Elon Musk boi się sabotażu

Twitter może i nie ma w Polsce ogromnego grona odbiorców, ale jest bez dwóch zdań najbardziej wpływową platformą społecznościową na świecie, gdyż to tam komunikują się z ludźmi prominentni przedstawiciele świata polityki, biznesu i branż specjalistycznych. Wszyscy spodziewali się, że po przejęciu platformy przez Elona Muska czekają ją turbulencje, ale chyba nikt nie spodziewał się takiej katastrofy. To wygląda na koniec Twittera.
Twitter w rękach Elona Muska stanie się płatny

Twitter w rękach Elona Muska stanie się płatny

Nie minął jeszcze pełny miesiąc od przejęcia Twittera przez Elona Muska, a już można mówić nie tyle o rewolucji, co o totalnej katastrofie. Jeśli ktokolwiek jeszcze wierzy, że właściciel Tesli to geniusz biznesu i wszystko co się dzieje to część misternego planu – przestańcie. To po prostu czysty chaos.

Czytaj też: Elon Musk ma rację. Social media powinny być płatne

Twitter się kończy. Biura zamknięte, Musk obawia się sabotażu.

Według nieoficjalnych informacji udostępnionych przez Zoe Shiffer, około 1:00 w nocy polskiego czasu Twitter poinformował wszystkich pracowników, iż w trybie natychmiastowym zamyka się wszystkie biura, co najmniej do 21 listopada.

Nie wiadomo, co jest przyczyną tego drastycznego posunięcia. Spekuluje się, iż Elon Musk może obawiać się sabotażu ze strony dotychczasowych pracowników, rozgoryczonych jego „rewolucyjnymi” zmianami.

Wśród tych „rewolucyjnych zmian” należy wymienić przede wszystkim wywalenie na bruk ok. 3700 pracowników Twittera i późniejsze błaganie, by niektórzy z nich wrócili, bo – jak można się było spodziewać – nie byli w firmie tylko na pokaz, jak sugerował Musk, a odpowiadali m.in. za infrastrukturę krytyczną. Wywalono na zbity pysk m.in. zespół odpowiedzialny za komunikację, co dodatkowo potęguje medialny chaos, ale nie zabrakło też innych perełek spowodowanych zwolnieniami – np. problemów z działaniem weryfikacji dwuskładnikowej. Zwolnieni zostali też pracownicy odpowiedzialni za codzienne funkcjonowanie firmy, co… poskutkowało doniesieniami o innych ludziach niesłusznie odciętych od dostępu do biur. Właściciel Space X zarządził też koniec pracy zdalnej i obowiązkowy powrót do budynków firmy na „co najmniej 40 godzin tygodniowo”. Niby przyszłość, a jednak warunki jak w XX-wiecznej fabryce.

Obserwujcie Chip.pl na Twitterze, dopóki Twitter jeszcze istnieje

Jakby „czystki” wśród pracowników było mało, w wysłanym niedawno mailu do pozostałych na stanowiskach ludzi Musk stawia sprawę jasno – albo są gotowi na „hardcore’owego Twittera”, albo do widzenia. Wygląda na to, że dzisiejsza sytuacja to pokłosie właśnie tego maila, a Elon Musk – niczym szalony dyktator – próbuje odciąć wszystkich od dostępu do firmy, nim ustali, którym jej pracownikom może naprawdę ufać.

Trudno się dziwić, że nowemu właścicielowi zaczyna się palić grunt pod stopami. Sam zwolnił kilka tysięcy osób, a już co najmniej tysiąc opowiedziało się przeciwko jego autorytarnym rządom i złożyło rezygnację. Jak tak dalej pójdzie, Musk nie będzie miał z kim pracować.

Elon Musk nic sobie nie robi z milionów ludzi, którzy właśnie stoją przed utratą swoich platform.

Sam miliarder nie skomentował doniesień o zamknięciu biur, lecz stroi sobie żarty na Twitterze, raz komentując „kolejny rekord wejść na Twittera”, a innym razem wrzucając obrazek, który w jego mniemaniu ma chyba oznaczać „umarł Twitter, niech żyje Twitter”.

Śmiechom nie było końca. W żartobliwym tonie komentują też niektórzy użytkownicy.

Innym jednak nie jest do śmiechu. Bądź co bądź Twitter przez lata ewoluował w naprawdę ważną platformę wpływu. Mnóstwo prominentnych przedstawicieli branż wszelakich korzysta z niego do komunikowania się ze światem, bo gdzie indziej mieliby to robić? Na niechronologicznym Facebooku? Zawalonym reklamami Instagramie? Uzależnionym od algorytmów TikToku? Bo przecież nie na LinkedIn.

Sytuacja jest rozwojowa. Za wcześnie jeszcze, by mówić o upadku Twittera, ale poczynania Elona Muska z każdym dniem przybliżają go do przepaści. Nawet jeśli platforma wyjdzie z tego kryzysu i jakimś cudem po takich akcjach Musk znajdzie ludzi, którzy będą chcieli pracować pod jego rządami, możemy być pewni jednego: Twitter, jakiego znaliśmy, się skończył. Czas szukać alternatywy.

Czytaj też: Co zrobisz, gdy przyjdzie koniec Twittera, Facebooka i Instagrama? Życie bez social mediów wcale nie będzie takie proste