Test Dream Machines RT3080Ti-15PL56. Laptop z najwyższej półki spróbował zastąpić mi peceta

Czy laptop może zastąpić stacjonarny komputer? Na to pytanie odpowiedziałem sobie w ramach testu laptopa Dream Machines RT3080Ti-15PL56 opierającego się o podstawę Clevo GM5RG8W. Szczególnego nie bez powodu, bo wyposażonego w wydajny procesor mobilny nowej generacji oraz najpotężniejszą na ten moment laptopową kartę graficzną. Na co pozwala taki gamingowy laptop w życiu zawodowym i rozgrywce? O tym właśnie poniżej.
Test Dream Machines RT3080Ti-15PL56. Laptop z najwyższej półki spróbował zastąpić mi peceta

Dream Machines 15PL46 – pierwsze wrażenia i opis obudowy

Ten laptop trafia w nasze ręce w dosyć niepozornym pudełku z twardego kartonu. Sporo pianek i folii chroni go dodatkowo podczas znoszenia trudów podróży, a w zestawie dostajemy tylko wielką i ciężką ładowarkę z długim przewodem. Idzie ona w parze z dosyć okazałymi gabarytami laptopa, który waży około 2,2 kilograma i mierzy prawie 360 x 242 x 26 milimetrów. Nie jest to może kolos nie do przeniesienia, ale daleko mu do nawet tych okazalszych modeli notebooków. 

Sporą wagę tłumaczy nie pokrywa i górna część podstawy z aluminium, jak również nietradycyjne twarde tworzywo sztuczne w pozostałych elementach. Tłumaczy ją to, co znajduje się wewnątrz. Wspomniane podzespoły z najwyższej trzeba bowiem odpowiednio schłodzić, co wymusiło na producencie zastosowanie ważącego swoje systemu chłodzenia z ciepłowodami i radiatorami na czele. Widać to zwłaszcza na tyle, w drugiej części bocznych paneli i na spodzie, gdzie znalazły się główne otwory wentylacyjne.

Czytaj też: Test nowego Huawei MateBook X Pro 2022. Potęga do potęgi, ale wypadałoby go w końcu przebrać

Portów w tym modelu nieco brakuje, bo dostęp mamy tylko do trzech portów USB-A (2×3.1 generacji 1 i 1×3.1 generacji 2) oraz jednego USB-C 3.2 Gen 2 ze wsparciem trybu Display Port 1.4. Z tradycyjnych wyjść wideo możecie liczyć na HDMI 2.1, a poza tym za cenny dodatek należy uznać czytnik kart pamięci 6w1, zabezpieczenie Kensington oraz tradycyjny duet portów jack 3,5 mm. Najważniejsze porty (w tym wyjścia graficzne, złącze zasilania i RJ-45) znalazły się na szczęście z tyłu, ułatwiając znacznie zarządzanie przewodami na stanowisku.

Przechodząc już do szczegółów, cztery wielkie gumowe podkładki na spodzie spisują się wręcz wzorowo, podnosząc odpowiednio laptopa i zapewniając tym samym lepszy przepływ powietrza. W połączeniu z wysoką wagą, poruszenie tego modelu na blacie jest wręcz niemożliwe, a z wartych uwagi dodatków warto wyróżnić wiele diod informacyjnych o stanie laptopa z umieszczonym na przodzie ozdobnym podświetleniem na czele.

Otwierając klapę Dream Machines RT3080Ti-15PL56 w oczy rzuci się nam z jednej strony spory touchpad z diodą w lewym górnym roku, która podświetla się po jego dezaktywowaniu (np. z poziomu kombinacji klawiszy), a z drugiej zestaw dwóch dodatkowych przycisków w prawym górnym rogu. Jeden odpowiada za ustawianie trybu (biurowy, gamingowy, turbo), a drugi za włączanie, wybudzanie i usypianie sprzętu. 

O ile dolnej belki producentowi nie udało się odchudzić (co jest raczej normą w sprzęcie tej klasy), pozostałe ramki są już odpowiednio cienkie, jak przystało na tego typu laptopa. Rozłożono na nich gumowe wstawki, zapewniające odpowiedni dystans między obudową, a ekranem i na tej górnej umieszczono dodatkowo parę mikrofonów oraz kamerkę internetową o jakości Full HD, która pracuje w tandemie z kamerą podczerwoną. Do samego projektu i wykonania jako-takich ciężko się więc przyczepić. 

Podzespoły Dream Machines RT3080Ti-15PL56 

Grubość podstawy tego modelu od razu zdradza, że przysłowiowe bebechy należą w jego przypadku do najwyższej półki i rzeczywiście tak też jest. Potwierdza to zresztą nawet 280-watowa moc zgłoszona w specyfikacji przez producenta. Znaczną część tego zapotrzebowania generuje karta graficzna GeForce RTX 3080 Ti z 16 GB pamięci VRAM o TGP na poziomie 175 watów, a tuż za nią plasuje się 8-rdzeniowy procesor Ryzen 9 6900HX o zegarach bazowych na poziomie 3,3 GHz i Turbo rzędu 4,9 GHz. 

Po stronie pamięci w grę wchodzi para 16-GB modułów DDR5-4800 Samsunga, które zajmują dwa dostępne sloty, pozwalające na maksymalnie 64-GB konfiguracje. Po stronie pamięci masowej producent postawił na dysk Patriot P300 o pojemności 1024 GB, działający w trybie PCie 3.0×4 (szkoda, że nie PCIe 4.0×4), którego temperatury nigdy nie wzrosły do niebezpiecznych poziomów. W razie potrzeby możecie rozszerzyć zaplecze pamięci o dodatkowy dysk M.2. 

Test ekranu Dream Machines RT3080Ti-15PL56 

“Gamingowy” to za mało powiedziane. Producent zdecydował się na zamknięty w 15,6 calach panel WVA o rozdzielczości 2560×1440 pikseli i odświeżaniu 240 Hz, czyli ekran skrojony specjalnie z myślą o graczach lub fanatykach wysokiej częstotliwości odświeżania, którą oczywiście “widać” nawet przy ruszaniu kursorem na pulpicie. Na co dzień ekran spisuje się bardzo dobrze, a wysoka rozdzielczość przy tylu calach raz sprawdza się świetnie (podczas grania, oglądania czy pracy w określonych programach), a raz kompletnie nie zdaje egzaminu, wymagając przeskalowania interfejsu… albo przybliżenia twarzy się do laptopa. Jak z kolei wypada w testach? 

Wedle danych zebranych z wykorzystaniem kalibratora SpyderX Elite i wbudowanego weń testu, zastosowana matryca rzeczywiście jest dobra. Pokrywa 98% palety sRGB, 74% AdobeRGB i 75% P3, jej szczytowa jasność wynosi 343 nitów, a kontrast 930:1. Do profesjonalnej pracy grafika raczej się nie nadaje, ale gry (bez względu na gatunek) wyglądają na niej bezsprzecznie miodnie i to zwłaszcza przy wysokiej liczbie klatek na sekundę.

Dream Machines RT3080Ti-15PL56 w pracy redaktora i programisty

Laptop RT3080Ti-15PL56 wpadł do mnie na testy w idealnym momencie, bo akurat w okresie wymiany platformy testowej. Dłubania po godzinach trochę w niej było, więc bez zastanowienia uczyniłem z testowanego modelu mój chwilowy “główny sprzęt”. Służył więc mi do pisania artykułów, programowania w Unity oraz nauki zarówno w domu, jak i poza nim. Przeszedł więc ze mną wiele i nigdy się na nim nie zawiodłem… ale trochę utrapienia z nim miałem.

Praca w domu była akurat najbardziej przyjemna. Laptop ustawiony na podwyższeniu przed głównym monitorem spisywał się bez zarzutu z ciągłym podłączeniem do prądu i sieci po przewodzie (2,5 Gb/s). Doceniłem precyzyjny touchpad, wzorową łączność Wi-Fi 6 podczas krótkiej przygody z testem routera, bardzo dobry system nagłośnienia, zadziwiająco dobrą klawiaturę z pełnym podświetleniem oraz intuicyjne klawisze funkcyjne. Nawet nadmiar generowanego ciepła tuż nad klawiaturą był przyjemny, kiedy po powrocie z codziennego odśnieżania palce domagały się więcej ciepła.

Jednak im więcej czasu spędzałem z RT3080Ti-15PL56, tym bardziej przekonywałem się, że nie można zastąpić dobrego notebooka i stacjonarnego komputera nawet tak wydajnym sprzętem. O ile model ten sprawdzał się idealnie w “trybie stacjonarnym” i z dodatkiem HUB-u USB, o tyle korzystanie z niego poza domem było już sporym utrapieniem. Zaczęło się od samego pakowania sprzętu. Dotychczasowy plecak musiałem zastąpić znacznie większym, aby pomieścić nie tylko laptopa, ale też towarzyszącą mu ładowarkę (a raczej ładowarę, zważywszy na jej gabaryty). Mogłem też zapomnieć o awaryjnym powerbanku z trybem ładowania po USB-C, bo tego sposobu ładowania laptop niestety nie wspiera. 

To problem. Mogę nawet posunąć się do stwierdzenia, że jest to problem ogromny, bo akumulator o pojemności 93,48 Wh w tego typu sprzęcie, nawet w trybie biurowym, tracił poziom naładowania w mgnieniu oka. Nie przesadzam, do takich wniosków posunęły mnie następujące pomiary wykonane z połączeniem przewodowym Ethernet i przed aktualizacją Windowsa 11 do wersji 22H2.

  • praca biurowa w trybie o najniższym zużyciu energii z ekranem zastąpionym zewnętrznym monitorem: ~120 minut do 10%
  • praca biurowa z głównym ekranem na średnim poziomie jasności: ~80 minut
  • praca w Unity w trybie gaming bez zasilania z dodatkowym monitorem: ~90 minut

O graniu w trybie Turbo oczywiście nie będę wspominał, bo jeśli macie zamiar grać w coś o wysokich wymaganiach, podpięcie do ładowarki jest koniecznością. Jeśli z kolei interesuje was to, jak szybko akumulator naładuje się do stu procent po rozładowaniu, to musicie nastawić się na dobre dwie i pół godziny ładowania przy jednoczesnej pracy (czytaj – niskim obciążeniu). 

Czytaj też: Test ASUS ExpertBook B1 1400. Biznes rządzi się swoimi prawami

Kiedy jednak już zaprzęgniecie pełen potencjał Dream Machines RT3080Ti-15PL56 do pracy, od razu odczujecie, co ma do zaoferowania najwydajniejsza mobilna karta graficzna. Oczywiście fakt, że w tym modelu pracuje GeForce RTX 3080 Ti, wcale nie oznacza, że dostajecie właśnie ten pełnoprawny model w laptopie. 

W rzeczywistości w Wasze ręce wpada karta z 7424 rdzeniami CUDA i 16 GB GDDR6 na 256-bitowej magistrali, a nie model z 10210 rdzeniami CUDA i 12 GB GDDR6X. Wbrew pozorom, to dobrze, bo gdy laptopowy model pożera około 175 watów energii, wariant stacjonarny, będący o około 20-30% wydajniejszy (średnie FPS-y w grach), jest w stanie pochłaniać ponad 350 watów podczas pracy. 

Nie oznacza to jednak, że konfiguracja laptopa nie wymusza wzmożonej pracy na układzie chłodzenia. Wręcz przeciwnie, bo generowany hałas jest ogromny (można go porównać do działającego na dużej mocy wentylatora wewnętrznego) pod pełnym obciążeniem grą AAA, a podzespoły rozgrzewają się do wysokiego poziomu (odnotowałem 95,8 stopni na DDR5, 87 stopni na GPU z 100 stopniami Celsjusza w hotspocie i 95,8 na CPU w trybie Turbo). Na szczęście w trybie biurowym generowany hałas jest już nieznaczny.

Czy więc Dream Machines RT3080Ti-15PL56 jest dobrym wyborem dla gracza? To zależy. Osobiście nie byłbym w stanie przełknąć grania przy tak głośnym sprzęcie i z istną grzałką pod palcami. Jednak patrząc na wyniki testów i mobilność sprzętu, a przede wszystkim przypominając sobie kilka rozgrywek w Overwatcha w wysokiej jakości i przy 240 Hz, patrzę teraz na mój 144-Hz monitor z małą wątpliwością, czy aby to nie był już czas na ulepszenie stanowiska. Jeśli z kolei idzie o surowe dane co do wydajności…

Wydajność Dream Machines RT3080Ti-15PL56

Zacznijmy może od tego, że pod obciążeniem karta graficzna pobierała maksymalnie 173 watów, a procesor 48 watów. Daje to łącznie około 220 wymaganych watów, co tłumaczy wysoki hałas i zachęca do zagłębienia się w aplikacje dostarczaną przez producenta, aby pokusić się o delikatny undervolting. Konieczne jest z kolei dostosowanie krzywych wentylatorów, bo w trybach o podwyższonym zużyciu energii okazjonalnie wchodzą na wyższe obroty, choć nie jest to konieczne.

Laptop ma jednocześnie bardzo dużo do powiedzenia we wszelakich testach i grach, a w mojej konfiguracji najsłabszym ogniwem okazał się dysk, który po zapełnieniu do 85% nie zapewniał tak topowej wydajności, jak procesor i karta graficzna. Dlatego też zachęcam do zarówno rozważenia wybrania lepszego nośnika w konfiguratorze, jak i kupna dodatkowego modelu, aby skromny 1 lub 2 terabajty nie ograniczały was zbytnio w pracy i graniu.

Poniżej możecie podejrzeć wyniki w grach na najwyższym możliwym poziomie jakości z aktywowaną funkcją DLSS w trybie Jakość i Ray-Tracingiem ustawionym na najlepszy efekt (o ile było to dostępne). Przy takich ustawieniach możecie liczyć na 45-60 klatek na sekundę w najbardziej wymagających grach, ale z drugiej strony wystarczy tylko nieco je obniżyć, aby laptop utrzymywał poziom stałych 60 FPS. Z kolei tytuły e-sportowe pokroju Overwatcha czy CS:GO działają bez problemu w 240 FPS, o ile poeksperymentujecie nieco z ustawieniami.

Test Dream Machines RT3080Ti-15PL56 – podsumowanie

Piękny to był okres i nie zapomnę go nigdy. Test Dream Machines RT3080Ti-15PL56 uświadomił mi, że powinienem bardziej doceniać zarówno komputery stacjonarne ze względu na ich kulturę pracy, wydajność i stosunek tejże wydajności do ceny, jak i energooszczędne i kompaktowe notebooki. 

Rozumiem jednak, że niektórzy po prostu muszą postawić na mobilny sprzęt do grania lub pracy w wymagających środowiskach ze względu na szereg czynników i takim właśnie osobom laptopa Dream Machines RT3080Ti-15PL56 nie sposób nie polecić. W testach spisał się wzorowo, nie dręczą go żadne przekreślające go z miejsca wady, a minusy pokroju głośnego systemu chłodzenia i niskiej wytrzymałości akumulatora to raczej oczywistości, które w przypadku gamingowych laptopów z najwyższej półki są chlebem powszednim i przeszkodami nie do przeskoczenia. 

Czytaj też: Asus ZenBook Pro 14 Duo OLED po miesiącu. Dla kogo właściwie jest ten laptop?

Cena robi jednak swoje, bo w konfiguracji bez Windowsa przyjdzie Wam zapłacić całe 14999 złotych. Wystarczy jednak zagłębić się w konfigurator, żeby dodać do tej kwoty kolejne kilka tysięcy i… wtedy poważnie rozważyłbym zakup nie tyle samego komputera stacjonarnego, ale zarówno jego, jak i mniej wydajnego ultrabooka, jeśli wasze zadania wymagające mobilności, są mniej obciążające dla sprzętu. Tak czy inaczej, skupieni na kupieniu praktycznie najwydajniejszego laptopa gamingowego, w Dream Machines RT3080Ti-15PL56 mogą zdecydowanie rozważyć.