Test Keychron V1 – mechaniczna klawiatura, której potrzebowałem

Przez długi czas do codziennej pracy korzystałem z klawiatury gamingowej pewnego znanego producenta. Spełniała wszystkie moje dość specyficzne wymagania, ale miewała fochy i w końcu zacząłem szukać czegoś innego, co mogłoby je spełnić.  
Keychron V1

(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Gdy pojawiła się możliwość przetestowania klawiatur Keychron, potraktowałem to jako okazję i tak właśnie na moim biurku znalazł się model Keychron V1.

Czego właściwie oczekuję od klawiatury?

Od kilku lat korzystam z klawiatur mechanicznych i rzecz oczywista, kolejna także musiała taka być. Do pracy preferuję przełączniki z wyraźnym punktem aktywacji – niebieskie lub brązowe. Nie przeszkadzają mi przy graniu – dawno za sobą mam wiek, w którym czas reakcji klawisza miałby przy tym jakiekolwiek znaczenie, zwykle sam jestem tu najsłabszym ogniwem.

Postanowiłem, że moja kolejna klawiatura będzie bez bloku numerycznego. Wprawdzie dość intensywnie z niego korzystałem, ale po pierwsze bez problemu mogłem się przestawić, a po drugie oszczędność miejsca na biurku przemawiała za wyborem modelu TKL lub mniejszego.

Mała i zgrabna klawiatura Keychron V1 (fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Trzecim wymaganiem, bodaj najtrudniejszym do spełnienia, była możliwość programowania znaków specjalnych. Podczas pracy korzystam bowiem z szeregu znaków niedostępnych normalnie z klawiatury („ ” – — ° Δ §), a wprowadzanie ich kombinacją Alt+kod lub tablicą znaków jest wyjątkowo uciążliwe. To jest ten punkt, w którym wykłada się większość nawet najwspanialszych klawiatur gamingowych – z tych, które zdarzyło mi się testować, tylko Razer potrafił to zrobić.

Padło zatem na Keychron V1 – jest to programowalna klawiatura zbudowana w oparciu o otwartoźródłowy firmware QMK (Quantum Mechanical Keyboard), w rozmiarze 75%, o normalnym profilu i specyficznych, zaokrąglonych nakładkach. Wersja, którą testowałem była w standardzie ANSI (ale dostępna jest też w wersji ISO) i została, zgodnie z moim życzeniem, wyposażona w pokrętło i niebieskie przełączniki Keychron K Pro Blue.

Keychron V1
Stylowe opakowanie (fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Zestaw, konstrukcja i wzornictwo

Keychron V1 dostarczany jest wraz z bogatym zestawem akcesoriów. Całość zapakowana jest w solidne, minimalistyczne i eleganckie czarne pudełko ze srebrnymi nadrukami, wewnątrz którego gruba warstwa pianki chroni owiniętą w folię klawiaturę oraz umieszczone w osobnej przegrodzie akcesoria. Jest tego wszystkiego naprawdę sporo:

  • klawiatura (to niby oczywiste, ale dla porządku niech będzie na liście)
  • kabel USB-C do USB-C
  • przejściówka USB-A do USB-C
  • instrukcja obsługi w formie małej broszury (i tak ich nikt nie czyta, ale jest)
  • kartka „Szybki Start” – poza skróconą instrukcją uruchamiania zawiera podstawowe skróty klawiszowe
  • obrazkowa instrukcja poprawnego montażu przełączników na płytce
  • zestaw klawiszy dla użytkowników systemu Windows (klawiatura przyjechała z zamontowanymi keycapami dla macOS/iOS)
  • narzędzie do demontażu nakładek
  • narzędzie do demontażu switchy
  • śrubokręt
  • klucz imbusowy
  • zapasowe śrubki
Keychron V1
Czego tu nie ma – zawartość pudełka (fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Bogactwo zestawu ma prostą przyczynę: w przeciwieństwie do większości klawiatur, jakie dostaniemy w sklepie, Keychron V1 jest konstrukcją, którą możemy rozebrać, modyfikować i naprawiać wg uznania. Na stronie producenta można znaleźć bogactwo przeznaczonego do tego osprzętu.

Keychron V1 & OM System OM-5
Keychron V1 znakomicie prezentuje się na biurku, zostawiając przy tym na nim sporo miejsca (fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Obudowa Keychrona V1 jest wykonana z plastiku typu ABS – mimo to solidnością wykonania przewyższa niejedną klawiaturę, w której materiałem obudowy jest aluminium. Klawiatura ma rozmiary 390 x 149 mm i waży 970 gramów – całkiem sporo, jak na te gabaryty. Dolna obudowa posiada cztery solidne stałe gumowe nóżki oraz dwie rozkładane, także wykończone gumą, pozwalające unieść tył klawiatury do góry na dwie wysokości. Przyczepność jest znakomita i klawiatura trzyma się biurka, jak przybita.

Keychron V1 wewnątrz
Keychron V1 – budowa wewnętrzna

Z dołu jest także dostęp do śrub montażowych. Podstawą do instalacji mikroprzełączników jest stalowa płyta, przedzielona od płytki PCB z elektroniką warstwą izolacyjnej pianki absorbującej dźwięk. Spodnia część obudowy także posiada silikonową podkładkę absorbującą dźwięk. Zaznaczam, że z braku czasu nie pokusiłem się o rozebranie klawiatury – opieram się tu na danych i grafikach producenta. Z mojego punktu widzenia znacznie ciekawiej jest na zewnątrz.

Keychron V1
Niebieski przełącznik (fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Klawiatura, którą wybrałem, ma górną obudowę w kolorze czarnym – do wyboru był także wariant półprzeźroczysty, lecz przynajmniej na zdjęciach nie prezentował się moim zdaniem nadzwyczajnie. Zdecydowałem się na ten drugi i się nie zawiodłem, bowiem klawiatura wygląda znakomicie. Duża w tym zasługa nakładek – wykonanych metodą podwójnego wtrysku z plastiku PBT, wielobarwnych i nietypowo zaokrąglonych na górze – Keychron nazywa takie nakładki OSA (OEM spherical angled).

Keychron V1
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Keycapy są zresztą nietypowe także pod innym względem – choć są przeznaczone do współpracy z podświetlanymi switchami, to znaki na nich umieszczone są nieprzeźroczyste. I nie jest to przypadek, lecz świadoma decyzja producenta – w Keychronie V1 switche mają podświetlenie skierowane nie do góry, lecz „na południe”, czyli krótko mówiąc, w kierunku użytkownika. Osobiście wolę rozwiązanie klasyczne, ale można się przyzwyczaić, szczególnie że czytelność oznaczeń na klawiszach jakoś przy tym nie ucierpiała.

Keychron V1
Gumowane nóżki (fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Keychron V1 i komfort pracy

Rozkładane nóżki V1 pozwalają ustawić klawiaturę w trzech stopniach pochylenia do przodu. Sprawdziłem rzecz jasna wszystkie trzy – i mogę pisać na każdym, ale bodaj najlepiej sprawdza się ustawienie najwyższe. Zaznaczam, że nie korzystam z podkładek pod nadgarstki – większość z nich bywa wykonana z miękkiego plastiku, spotkałem się też z miękkim wykończeniem ze sztucznej skóry – dwa przebrzydłe kociska rozprawiają się z takim sprzętem na moim biurku w parę tygodni.

Keychron V1 w komplecie podkładki zresztą nie ma, aczkolwiek godna odnotowania jest dostępność takowej w sklepie producenta. W jednym z wariantów jest wykonana z drewna – być może nawet w przyszłości pokuszę się o sprawdzenie kotoodporności takowej.

Keychron V1
Keychron V1 maksymalnie uniesiony do góry (fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Jak już wspominałem, wybrałem mikroprzełączniki niebieskie, czyli z kliknięciem. Keychron montuje w V1 switche Keychron K Pro – ich wymagany do aktywacji nacisk wynosi 60 g, punkt aktywacji następuje po wciśnięciu o 2 mm, a pełen tor ruchu wynosi 4 mm.

Z perspektywy paru lat korzystania z mechanicznych lub optomechanicznych klawiatur uważam taką charakterystykę pracy za najlepszą do długodystansowego pisania i najbardziej komfortową, choć wcale nie piszę wtedy najszybciej – mój rekord zrobiłem na liniowych przełącznikach Cherry MX Red, choć ich szczerze nie cierpię. Keychron V1 w każdym razie nie zawiódł – jest to najwygodniejsza klawiatura z jakiej do tej pory korzystałem i piszę to mimo konieczności przyzwyczajania się w trakcie testów do zmienionego układu. Dobrze mi się sprawdza także w grach (jej stan jest odczytywany z częstotliwością 1000 Hz, ma też n-key rollover), choć przyznaję, że żadna z nich nie wymaga specjalnie szybkiej reakcji.

Keychron V1
Keychron V1 w położeniu pośrednim (fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Częścią tematu wygody V1 są też keycapy OSA – wykonane metodą podwójnego wtrysku z wytrzymałego plastiku PBT zaokrąglone klawisze nieoczekiwanie zmniejszyły ilość błędów, jakie popełniam podczas szybkiego pisania. Okazały się też bardzo odporne na zabrudzenia i po całym dniu pisania w zasadzie nic na nich nie widać – mała rzecz, a cieszy. Jeśli jednak domyślne nakładki nie przypadną wam z jakiegoś powodu do gustu, można je zmienić na zwykłe, zgodne z Cherry MX.  

Keychron V1
Nóżki złożone, klawitura na płask (fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Programowana klawiatura, czyli właściwie jaka?

Keychron V1 jest zbudowany w oparciu o ultraniskonapięciowy 32-bitowy procesor STM32L432 ARM Cortex-M4 i 128 KB pamięci flash. Wewnętrzne oprogramowanie klawiatury to otwartoźródłowy QMK (Quantum Mechanical Keyboard), który może być w zasadzie dowolnie konfigurowany i dostosowywany do konkretnej klawiatury – nie ma żadnych przeszkód, by orientujący się w temacie użytkownik skompilował i wgrał własną wersję ze swoimi modyfikacjami.

Klawiatura jest wyposażona w podświetlenie RGB – ale bez możliwości ustawiania go dla każdego klawisza z osobna. Dostępny jest natomiast wybór efektów świetlnych, regulacja ich szybkości, jasności podświetlenia i nasycenia kolorów (w ten sposób można osiągnąć choćby statyczne podświetlenie białe).  

Keychron V1
I raz jeszcze Keychron V1 z profilu (fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Z QMK współpracuje oprogramowanie VIA. Za jego pomocą można przemapować klawiaturę, zaprogramować wywoływane kombinacją klawiszy marka i kontrolować podświetlenie. Keychron V1 ma cztery, numerowane od zera, tzw. warstwy z definicjami – 0 i 1 przeznaczone są do współpracy z macOS, 2 i 3 z Windows – ich wyboru dokonuje się przełącznikiem umieszczonym z tyłu obudowy. Warstwy 0 i 2 dostępne są domyślnie i zdefiniowane na nich są standardowe kody znaków, warstwy 1 i 3 natomiast są aktywne po naciśnięciu Fn+klawisz

Ponieważ chciałem ustawić na swoje potrzeby niestandardowe znaki, skorzystałem z możliwości zaprogramowania ich na warstwie 3. A raczej chciałem skorzystać, bo okazało się to zadaniem znacznie trudniejszym niż się spodziewałem. Nie da się bowiem za pomocą VIA ustawić, by wysyłany był znak spoza standardowo dostępnych w QMK keykodów.

Keychron V1
Nieprzeźroczyste keycapy (fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Postanowiłem skorzystać zatem z metody „na około”, korzystając z możliwości programowania makr – i ponownie odbiłem się od ściany. Makra do wysyłki niestandardowego znaku nawet nie dało się zapisać.

No to może jeszcze bardziej na około? Znaki, których potrzebowałem z jednym wyjątkiem można wprowadzić na standardowej klawiaturze przytrzymując Alt i wprowadzając kod na klawiaturze numerycznej. Można w takim razie napisać makro, które wykona potrzebną sekwencję i gotowe.

Keychron V1 Vial
Definiowanie układu klawiatury w programie Vial – widoczna warstwa 3

Też nie. VIA pozwala na zaprogramowanie sekwencji klawiszy, w tym kombinacji z Alt czy Ctrl, ale niestety nie ma możliwości wprowadzenia sekwencji „Wcisnąć Alt, seria kodów klawiszy numerycznych, puścić Alt”. Sprawa potrzebnych mi znaków wyglądała coraz bardziej słabo. Napisałem z pytaniem do suportu Keychrona, pytając jakie mają sugestie – w chwili, gdy to piszę korespondencja w zasadzie wciąż trwa, ale nie wydaje się, by miała przynieść oficjalne rozwiązanie.

Keychron V1
Keychron V1 na zdjęciu przyciąga wzrok podświetleniem, ale do pracy najlepiej spisuje się i tak kolor biały (fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Znalazłem natomiast nieoficjalne – VIA bowiem nie jest jedynym programem współpracującym z QMK. Jest jeszcze Vial – który wprawdzie najlepiej współpracuje z przystosowanym do niego firmware, lecz można go użyć także z Keychronem V1. Edytor makr z Vial zawiera modyfikatory „Down”, „Up” i „Tap”, oznaczające odpowiednio wciśnięcie i przytrzymanie klawisza, puszczenie przyciśniętego klawisza i zwykłe wciśnięcie.

To rozwiązało problem znaków dostępnych jako Alt+kod w polskim układzie klawiatury – może niezbyt elegancko, lecz skutecznie. Nie udało się ze znakiem „Δ”, którego w nim nie ma – mam rozwiązanie współpracujące z Office, ale już nie z edytorem WordPressa. Temat jest w każdym razie rozwojowy.

Keychron V1 Vial
Makro zdefiniowane do wprowadzania znaku półpauzy (–)

A dlaczego w ogóle o tym tak szeroko się rozpisuję? Zalety QMK są oczywiste – oprogramowanie jest elastyczne, na dużo pozwala, a zaprogramowana klawiatura działa w ten sam sposób z każdym PC do jakiego ją zapragnę podłączyć. Jednocześnie samemu programowaniu naprawdę bardzo daleko do intuicyjności oferowanej przez Razer Synapse, w którym to samo osiągnąłbym w dwie minuty kilkoma kliknięciami myszki, a wadą byłaby konieczność każdorazowej instalacji oprogramowania, by moje definicje działały.

Zarówno VIA jak i Vial są dość mało intuicyjne w użyciu i w ogóle wyglądają na niedokończone – jakby tego było mało, VIA właśnie przestał w ogóle rozpoznawać moją V1, choć sama klawiatura działa, jak działała. Odradzałbym zatem taką zabawę z Keychronem V1 i w zasadzie każdą inną klawiaturą QMK użytkownikom niedoświadczonym.

Keychron V1
Na Keychronie V1 postawała między innymi recenzja widocznego w tle OM System OM-5 (fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Podsumowanie

Keychron V1 to mała, zgrabna i bardzo wygodna klawiatura o dużych możliwościach. To najlepsza klawiatura z jakiej do tej pory korzystałem (nie zakładam, że najlepsza w ogóle, wszystko jeszcze przede mną), doskonale „leżąca pod palcami”. Pisało mi się na niej szybko i pewnie. Wbrew moim narzekaniom na sposób programowania, jest to klawiatura także dla typowego użytkownika – w końcu ilu z nich potrzebuje kombinacji alpejskich, jakie robiłem? A to jest świetna klawiatura do każdej pracy związanej z długodystansowym pisaniem. Jest tak dobra, że nie mam najmniejszej ochoty wracać do zupełnie niezłej przecież pełnowymiarowej klawiatury, która służyła mi przez ostatnie 3 lata. Keychrona V1 polecam zatem z czystym sumieniem.

Za udostępnienie klawiatury do testów dziękujemy firmie Aprox Polska. Jeśli jesteście zainteresowani klawiaturami Keychron, koniecznie zajrzyjcie na aproxpolska.com.