Na nowego Raspberry Pi przyjdzie nam jeszcze poczekać. Ale jest też dobra wiadomość

Kiedy doczekamy się Raspberry Pi 5? Odpowiedź na to pytanie zdradził właśnie Eben Upton, czyli sam szef brytyjskiej organizacji non-profit, której jednopłytkowe komputery podbijają świat amatorskich i profesjonalnych projektów elektronicznych od dobrej dekady. Ujawnił też coś, co powinno mile zaskoczyć wszystkich tych, którzy przymierzają się do zakupu nowego Raspa.
Kiedy zadebiutuje Raspberry Pi 5?
Kiedy zadebiutuje Raspberry Pi 5?

Mamy dwie informacje na temat Raspberry Pi – złą i dobrą. Do tej drugiej podchodzimy jednak z pewną dozą nieufności

Upton postawił sprawę jasno – wydawanie nowej generacji Raspberry Pi w 2023 roku byłoby strzałem w stopę. Nie tylko przez fakt, że firma nadal realizuje zamówienia na czwartą generację Raspów i dopiero w trzecim kwartale następnego roku dostarczy na rynek odpowiednią liczbę modeli, ale też przez zagrożenie, że nową generację spotka podobny brak odpowiedniej podaży. Innymi słowy, firma woli poczekać z premierą Raspberry Pi 5 i oferować nam jeszcze przez ponad rok ulepszony oryginał z 2019 roku. 

Czytaj też: Nie wiesz, dlaczego dany film wyświetlił się w Dla Ciebie? TikTok ci to wyjaśni

Obecnie najnowsza generacja Raspberry Pi obejmuje modele z serii 4, które przyjmują formę płytki 85,6 x 56,5 mm o masie 46 gramów. Na tę wagę składają się m.in. cztery rdzenie Cortex-A72 o taktowaniu 1,5 GHz oraz pokład pamięci operacyjnej LPDDR4 o pojemności 2, 4 lub 8 GB. Za wydajność graficzną odpowiada z kolei bardzo prosty układ Broadcom VideoCore VI, ale nic w tym dziwnego, bo prawdziwa moc Raspberry Pi drzemie w ich użytkowej wszechstronności. 

Czytaj też: Gorąca promocja na smartfony Infinix. ZERO ULTRA i NOTE 12 PRO 5G kupisz teraz taniej o kilkaset złotych

Tę wszechstronność zapewniają m.in. porty USB 2.0 i 3.0, dwa wyjścia graficzne micro HDMI, 4-polowy jack, Ethernet 1000 Gb/s, wbudowany moduł Wi-Fi 2,4 i 5 GHz oraz Bluetooth 5.0. Skromne zapotrzebowania energetyczne spełnia albo złącze USB-C, albo uniwersalne GPIO, a po stronie systemu można zdecydować się na Raspberry Pi OS, Windowsa 10 IoT Core, OSMC_Pi2, RISC OS, Ubuntu MATE, Androida lub Androida TV. Wszystko to za… niestety niemało, a przynajmniej niemało w porównaniu do cen sprzed ery wielkich niedoborów na rynku. 

Raspberry Pi

Na całe szczęście ta kwestia ma wkrótce ulec poprawie. Tak przynajmniej uważa szef Raspberry Pi Foundation, który nie tylko zdradził, że piąta generacja jest jeszcze odległa, ale też zapowiedział poprawę dostępności obecnych serii. Firma ma bowiem dopiero “wychodzić z dwuletniego piekła łańcucha dostaw” i nadrabiać “znaczne zaległości” w zamówieniach dla klientów komercyjnych.

Czytaj też: Nie czekaj na nowego iPhone’a SE.  Apple w końcu zrozumiał, że nikt go nie chce

Brzmi to dobrze i obiecująco, ale ile to już razy słyszeliśmy o podobnych zapewnieniach innych firm w czasach pandemii i tuż po niej? Dlatego też uważam, że inwestycje w Raspberry Pi 4 są obecnie obarczone ryzykiem. Niewielkim, ale zawsze jakimś. Wyjścia są więc dwa – albo kupicie sprzęt teraz i nieco przepłacicie względem cen, za które będzie dostępny już za kilka miesięcy, albo wykażecie się cierpliwością i prawdopodobnie nieco przyoszczędzicie.