DVB-T2 i rewolucja QD-OLED. Tak wyglądał świat telewizorów w 2022, a co przyniesie 2023?

Rynek telewizorów wieje nudą, nic się nie dzieje, prawda? Nowe mieszkanie, remont, zepsuty stary odbiornik = nowy telewizor, taki jak doradzi pan w elektromarkecie. Ten rynek jednak żyje i co roku pojawiają się nowości. Nie są może zbyt spektakularne, ale ewolucja trwa. Oto co przyniósł rok 2022 w telewizorach i co przyniesie kolejny. Podsumujmy i spróbujmy przewidzieć przyszłość.
DVB-T2 i rewolucja QD-OLED. Tak wyglądał świat telewizorów w 2022, a co przyniesie 2023?

Najważniejsze trendy w telewizorach w 2022 roku

Rok 2022 to konwersja cyfrowej telewizji naziemnej w Polsce na DVB-T2/HEVC (finalnie bez TVP…), to jeszcze więcej telewizorów Mini LED w ofercie poszczególnych producentów, mundial w listopadzie i grudniu, debiut HBO MAX i Disney+ w Polsce, wyzwania logistyczne, szalejąca inflacja. Dla producentów telewizorów to też spory spadek popytu związany z nadzwyczajnym zainteresowaniem w czasie pandemii. Działo się dużo, ale chciałbym zwrócić uwagę na trzy najbardziej istotne fakty ze świata telewizorów, które poniekąd nie przeszły z wielkim echem, a powinny być istotne w świadomości wszystkich tych, którzy planują zakup telewizora lub po prostu w jakiś sposób interesują się branżą RTV.

Premiera QD-OLED – Samsung zamieszał, choć tego nie chciał

Samsung S95B

Zacznę trochę od dziennikarskiej kuchni. Jest koniec grudnia 2021 roku, na świecie wciąż panuje w dużym stopniu uzasadniona panika przed kolejnym wariantem COVID-19 Omnicron. Targi CES 2022 w Las Vegas wiszą na wniosku, wielu graczy się z nich wycofuje. Firma Sony organizuje dla dziennikarzy z branży technologicznej z całego świata telekonferencję na MS Teams pod embargo, prezentującą ofertę telewizorów na rok 2022. Tam po raz pierwszy oficjalnie pada hasło QD-OLED – to zapowiedź modelu A95K. Na samych targach CES wąska grupa dziennikarzy ma dostęp do pokazów matrycy QD-OLED Samsung Display i prototypowego ekranu od Samsung Electronics.  Wtedy jeszcze nic nie zwiastuje totalnej rewolucji w świecie telewizorów organicznych. Mamy wszak jeden telewizor Sony, prototyp i zapowiedź kilku monitorów. Jedyne co to są pierwsze sygnały, że telewizor ten prezentuje się świetnie pod względem kolorów czy jasności. Gdy w marcu mogę zobaczyć prototyp A95K od Sony rzeczywiście „zbieram szczękę z podłogi” – to jest przełom.

Tymczasem Koreańczycy z Samsunga mają twardy orzech do zgryzienia. Lata promocji telewizorów QLED, a tu własna spółka od produkcji wyświetlaczy Samsung Display uszczęśliwia ich genialną matrycą QD-OLED. W tle rozgrywa się jeszcze strategia dla całej gamy produktowej w związku z zakończeniem produkcji własnych matryc LCD. Tyle informacji dociera z różnych przecieków, a pewnie w rzeczywistości była to spora telenowela. Najważniejsze, że Samsung decyduje się na premierę telewizora Sasmung QD-OLED S95B.

Efekt tej decyzji? Mamy dwa ekrany QD-OLED w rozmiarach 55 i 65 cali. Oba bardzo ciepło przyjęte przez ekspertów, recenzentów, najbardziej zaawansowanych użytkowników. To bez wątpienia przełomowe ekrany. Wszak nigdy panele OLED nie były tak jasne i nie oferowały tak wiernych kolorów, tak świetnej bieli.

Kluczowe jest jednak to, co Samsung robi z ceną swojego telewizora na jesieni. Obniżka o kilkadziesiąt procent względem momentu premiery sprawia, że ekran ten staje się atrakcyjny cenowo względem jakiegokolwiek telewizora OLED z tegorocznej oferty konkurencji. Tylko w Polsce do października Samsung sprzedał 2000 telewizorów QD-OLED. A mowa tu o sprzęcie klasy premium. Choć oficjalnych danych nie mamy to ekrany QD-OLED nadgryzły spory kawałek tortu. Jak na rok debiutu jest to spore zaskoczenie i wydarzenie.

Czytaj też: Wraca Avatar, czy z nim wróci 3D? Dlaczego telewizory 3D zniknęły z rynku

Gaming w chmurze podejście drugie, nie ostatnie

Drugi znaczący punkt w świecie bardziej Smart TV niż samych telewizorów to szerokie wypuszczenie w świat aplikacji do grania w chmurze. Na telewizorach Samsung zadebiutował Xbox GamePass, u kilku producentów GeForce Now (także na Android TV/Google TV), do 18 stycznia 2023 funkcjonuje też Google Stadia.  Gdyby nie uśmiercenie Google Stadia, to sytuacja na rynku grania w chmurze byłaby bardziej perspektywiczna, obecnie wciąż jest to raczej ciekawostka niż realne rozwiązanie na skalę masową. Problem z gamingiem w chmurze na telewizorze jest taki, że większość osób, które dziś jest zainteresowana taką formą grania, ma pod telewizorem konsolę, a granie w chmurze traktuje jako rozwiązanie mobilne. Wyzwaniem głównie po stronie dostawców tej usługi jest przekonanie do tej opcji osób nieposiadających konsol, grających bardziej casualowo, dla których znajdzie się powód, by zakupić tylko pada i abonament.

Gaming w chmurze na telewizorze nie jest zupełną nowością. W 2015 roku producenci oferowali GameFly. Po 7 latach mamy szybsze łącza, jakość streamingu i szybkość reakcji jest znacznie lepsza. Wciąż jednak jest to faza rozwojowa. Spodziewam się, że w 2023 roku Xbox GamePass pojawi się na większej liczbie telewizorów, a ta forma będzie zyskiwać na popularności. Choć do ostatecznej formy jeszcze długa droga.

Czytaj też: Ważna decyzja LG Display – w nowych telewizorach znajdą się tylko najlepsze panele OLED EX

Nigdy jeszcze różnice w telewizorach nie były tak drastyczne

Do ostatniego trendu dążyliśmy przez ostatnie lata. Ukształtowała się technologia 4K UltraHD, spopularyzowały się treści w tej technologii. Łatwo było zauważyć to, jak drastyczne różnice w jakości obrazu są między 55-calowym telewizorem kosztującym 1500 PLN, 3000 PLN i 7000 PLN. To jest właśnie znamienne. Najtańszy telewizor 55 cali kupimy za 1469 PLN, najbardziej zaawansowany, topowy 10499 PLN (nie licząc designerskiego Loewe czy zewnętrznego Samsunga The Tarrace). W przypadku 65-calowych telewizorów to koszty od 2277 PLN do 15999 PLN, dla telewizorów 75-calowych ceny zaczynają się od 3350 PLN, a kończą na 34 999 PLN. W rzeczywistości bardzo dobry ekran można mieć znacznie taniej niż ta najwyższa kwota, ale wciąż mowa o cenie 2-3 razy wyższej od ceny najtańszego odbiornika w danym rozmiarze.

Między telewizorami występują znaczące różnice w odwzorowaniu kolorów, w dostępności do szerokiej palety barw, w jasności treści SDR i HDR, w czerni, kontraście, a także upscalingu treści do tego co oferuje matryca 4K.  Jeśli zestawimy to z tym, że niemal każdy nowy serial na Apple TV+, Amazon Prime Video, Disney+, Netflix, a coraz częściej też HBO MAX otrzymujemy w 4K UltraHD, jeśli transmisja najważniejszego wydarzenia sportowego w roku jest w 4K, to zasadna robi się inwestycja w sprzęt wyższej klasy, aby móc tego doświadczać. W dwóch poprzednich dekadach, aby cieszyć się wysoką jakością obrazu, trzeba było się postarać. Dziś mamy ją na wyciągnięcie pilota.

Istnieją też spore różnice techniczne w telewizorach, które ten stan powodują. Mowa o rodzajach podświetlania, technologiach wyświetlania, dodatkowych filtrach czy warstwach na matrycach, zastosowanych procesorach. Warto mieć to na uwadze, z tyłu głowy. Co więcej, bieżąca sytuacja gospodarcza i koszty produkcji sprawiają, że tanich telewizorów jest coraz mniej. Na szczęście jednocześnie te droższe i lepsze stają się nieco tańsze.

Czytaj też: Pokojowa antena do telewizji naziemnej – czy to ma sens? Podpowiadamy, jak oglądać TVP 4K

Najważniejsze trendy w telewizorach w 2023 roku

Przed nami rok 2023. I o dziwo, jak na dwa tygodnie przed największymi targami elektroniki CES nie ma zbyt wielu przecieków i plotek. Wynika to z kilku czynników. Po pierwsze premiery 2022 roku trafiły do sprzedaży później niż zawsze, a sprzedaż nie jest tak dobra, jak w przeszłości, więc producentom nie zależy na nakręcaniu promocji nowych modeli. Po drugie zmiany w ekranach raczej nie będą rewolucyjne. Wreszcie jest szansa, że uda się wprowadzić jakąś niespodziankę do obiegu. Osobiście wierzę w pewne zaskoczenia, niespodzianki. Wyciągam więc swoją kryształową kulę. I pierwsze co widzę to porządki i przetasowania wśród producentów telewizorów. Należy spodziewać się rosnącej pozycji kluczowych firm oraz rezygnacje z ekspansji u tych graczy, którym noga w dobie kryzysu się potknie. Natomiast rynek będzie żył poniższymi trzema trendami. Aprzynajmniej dwoma z nich!

Większe telewizory QD-OLED i większe telewizory w ogóle

Po sukcesie telewizorów QD-OLED w rozmiarze 55 i 65 cali trwa oczekiwanie na debiut większych calarzy. Praktycznie pewne jest, że zobaczymy 77-calowy model już w styczniu. Chciałbym wierzyć też w debiut wariantu jeszcze większego 83/85-calowego, a może też giganta 97 cali. Gdyby gigantyczny QD-OLED kosztował połowę tego, co gigantyczny OLED, to by była gratka dla fanów kina domowego. To są już jednak tylko moje pobożne życzenia. Natomiast faktycznie należy spodziewać się dalszej ekspansji telewizorów 75-calowych i większych. Jednocześnie producenci w 2022 roku udowodnili, że rynek meandruje w obu kierunkach. Bazę stanowią telewizory 55 i 65-calowe, ale pojawia się coraz więcej dobrych małych telewizorów i jeszcze więcej wszelakich dużych telewizorów. Wierzę też, że dalej będziemy dyskutować o ekranach MicroLED. Pierwszy taki telewizor został w Polsce sprzedany za 675 tysięcy złotych, kolejne może będą już nieco tańsze.

Czytaj też: Twórca Midjourney przyznaje bez cienia żenady: tak, kradniemy miliony obrazków z internetu i co z tego?

Wyzwanie energetyczne Unii Europejskiej

Unia Europejska trzyma piecze na dążeniu do redukcji zużycia energii elektrycznej, dbałości o środowisko itd. Wiele europejskich inicjatyw jest nad wyraz słusznych, zwłaszcza podstawa założeń jest jak najbardziej celna. Problemy zaczynają się pojawiać, gdy wielkie korporacje zaczynają kombinować, a MSP skazani są na gigantyczne koszty  względem skali swojego biznesu pod dostosowanie się do warunków nowych wymogów. A co to ma wspólnego z telewizorami?

Od marca 2023 roku obowiązywać będą nowe limity energetyczne dla telewizorów. I tak telewizor 55-calowy będzie musiał w trybie standardowym (fabrycznym) pobierać 84 W, 65-calowy 112 W, 75-calowy 141 W.  Producenci telewizorów postulowali nad zmianą tej decyzji, gdyż wszystkie obecnie dostępne na rynku telewizory 8K nie spełniają tej normy oraz prawie połowa ekranów 4K również. Komisja Europejska pozostaje w tej kwestii nieugięta.

Czy to znaczy, że nowe telewizory będą okrojone, gorsze, czy też rzeczywiście nie będzie ekranów 8K 2023? Absolutnie nie. Należy spodziewać się jedynie mechanizmów rodem z motoryzacji (uwielbiany przez wszystkich start-stop). Pojawi się z pewnością nowy domyślny tryb fabryczny eco, a obok niego tryby z wysoką wydajnością. Zobaczymy więc znów reklamy sprzętów w klasie energetycznej A itd. Które swój potencjał uwolnią zużywając znacznie więcej energii, niż w deklaracjach z etykiet energetycznych.

Niemniej decyzja ta wpłynie na ofertę telewizorów, na komunikację producentów. Ale będzie też wyzwaniem dla producentów, sprzedawców oraz mediów, jeśli chodzi o edukacje konsumentów, o rzetelne informowanie o tych trybach, o pokazywanie dostępu do trybów i wszystkim tym, co się z tym wiąże. Osobiście jestem bardzo ciekaw tego, jak to będzie wyglądać w praktyce. O ile same nowe etykiety energetyczne stały się czytelniejsze, to właśnie fakt, że dotyczą zwykle konkretnych trybów pracy sprzętów AGD czy RTV sprawia, że są jedynie wyzwaniem dla producentów, a dla konsumentów nie są w pełni pomocne.

Dobra rada? Jeśli rzeczywiście zależy nam na oszczędnościach w energii elektrycznej to przy zakupie czy użytkowaniu sprzętu doczytajmy to, jak wypadają poszczególne tryby, korzystanie z danych funkcji. Nowy sprzęt co do zasady jest dość efektywny energetycznie, a największe oszczędności zyskamy racjonalnie z niego korzystając. Zwięksająs jasność, kiedy potrzebujemy, uruchamiać telewizor, kiedy faktycznie go użytkujemy, zmywając naczynia, wtedy gdy uzbieramy pełny załadunek etc.

Czytaj też: Ponad 15 tys. stacji bazowych w trzy lata. Aukcja 5G stawia operatorom wysokie wymagania

HFR – zagadka z filmem Avatar w tle

Właściwie na deser zostawiłem sobie jedną totalnie wymyśloną i niczym szczególnie nie umotywowaną przepowiednie związaną z rynkiem telewizorów. Mowa o wyższym klatkarzu w treściach wideo w telewizorach. W tej chwili coś takiego nie funkcjonuje. Do tej pory zdarzało się kilka Hollywodzkich produkcji kręconych z większą liczbą klatek na sekundę niż 24. To Hobbit, Gremini Man, Najdłuższy Marsz Bill’ego Lynna, czy teraz Avatar 2. Ponoć do wyższego klatkarzu zremasterowany został też Titanic oraz pierwsza część filmu Avatar.

Dlaczego więcej klatek w filmach nie ma? Ponieważ jesteśmy przez lata przyzwyczajeni do tego, co widzimy w filmach, a hiperrealizm jaki daje wyższa płynność znacznie lepiej wypada w grach, niż w filmach. Ma więc to sens tylko w niektórych pozycjach. Niemniej nasze telewizory przynajmniej pod względem zastosowanych matryc (120 Hz) są na to gotowe. Dlatego nie zdziwiłbym się, gdybyśmy w styczniu jednak usłyszeli o nowej funkcji w wybranych serwisach streamingowych, na płytach UHD Blu-ray oraz w wybranych telewizorach. Przewody HDMI, technologia w TV jest na to gotowa, brakuje jak gdyby oficjalnego standardu dla treści, rozwiązań software’owych oraz samych treści.

Jedyny argument, który przemawia za moją teorią to właśnie brak filmu Avatar w 4K na Disney+ oraz wznowienia filmu na płytach, a także zapowiedź reedycji filmu Titanic na płytach w zremasterowanej wersji w pierwszym kwartale przyszłego roku. I tak jak pierwszy Avatar zrobił szał na 3D, tak druga część w domowej bibliotece może nieco nakręcić rynek HFR – wątpię jednak, by stało się to masowe. Większość twórców i widzów preferować będzie klasyczne 24 klatki, które znamy od dekad.

Czytaj też: Wraca Avatar, czy z nim wróci 3D? Dlaczego telewizory 3D zniknęły z rynku

Kupić czy poczekać? Czy to jest dobry moment na zakup telewizora?

Na koniec odpowiedź na najistotniejsze pytanie związane z zakupem telewizora. Czy kupić teraz na przykład na po świątecznej promocji, czy lepiej czekać na nowości. Po pierwsze trzeba pamiętać, że nowe telewizory pojawią się w sprzedaży w kwietniu, maju. Po drugie ich ceny startowe będą znacząco wyższe, a na promocji znajdą się dopiero jesienią. Osobiście teraz już poczekałbym rzeczywiście do pierwszych dni stycznia. Zobaczył zapowiedzi nowych modeli i jeśli nie znajdziemy tam szczególnie istotnych dla nas zmian, jakiejś „małej rewolucji” to warto upatrzeć sobie jeden/dwa z obecnych modeli i zacząć polować na atrakcyjną cenę w kolejnych tygodniach.

Niech się dzieje!