Test Sony SRS-XV900 – imprezowa bestia do bujania całym blokiem

Głośnik Sony SRS-XV900 okazał się jednym z największych redakcyjnych wyzwań 2022 roku. Głównie z powodu mojego błędu, bo nie do końca sprawdziłem, co wzięliśmy do testów. W efekcie nieco się zdziwiłem, kiedy głośnik ledwo zmieścił mi się w drzwiach. Mówi się trudno, bo było warto.
Test Sony SRS-XV900 – imprezowa bestia do bujania całym blokiem

Specyfikacja Sony SRS-XV900

  • obudowa o wymiarach 410 x 880 x 439 mm, masa ok 26,6 kg,
  • głośnik czterodrożny, bass reflex,
  • głośniki – wysokotonowy z przodu o średnicy 50 mm, boczny wysokotonowy 40 mm, tylny wysokotonowy 40 mm, średniotonowy 120 mm, niskotonowy 320 x 320 mm,
  • Bluetooth 5.2, zasięg do 30 metrów,
  • zgodność z A2DP, AVRCP, SPP, kodeki SBC, AAC, LCDAC,
  • pasmo przenoszenia 20 – 20 000 Hz,
  • gniazda – Jack 3,5mm, USB-A, wejście optyczne, wejście mikrofonowe i gitarowe (oba 6,3 mm),
  • deklarowany czas pracy ok 25 godzin, pobór mocy ok 100 W,
  • cena: 3999 zł

W zestawie z głośnikiem dostajemy niezbędny komplet okablowania.

Sony SRS-XV900 nie jest duży. Jest ogromny!

Branie w ciemno sprzętu do testów nie jest mądrym posunięciem. Prawdę mówiąc byłem święcie przekonany, że zdecydowałem się na głośnik nieco większy, ale przenośny. Coś w stylu STS-XG500. Wyobraźcie sobie moją minę, kiedy kurier otworzył pakę auta, a tam leżał karton szerokości opakowania 65-calowego telewizora. Mój błąd, ale już wtedy wiedziałem, że testu nie będę w stanie zrobić sam, bo wielka płyta może tego nie wytrzymać. Dlatego też w testowaniu pomógł mi Sebastian, który sprawdził możliwości głośnika na nieco większej przestrzeni, niż 60-metrowe mieszkanie na 10. piętrze.

Wracając do głośnika, od razu po wyjęciu z pudełka widać, że to sprzęt z wyższej półki. Obudowa jest wykonana z bardzo grubego, solidnego plastiku. Maskownica jest metalowa, a żeby ułatwić przemieszczanie tego ponad 26-kilogramowego bydlaka, w tylnej części zamontowane zostały dwa małe kółka i przydatna rączka.

Dużą zaletą głośnika jest jego prostota. O czym zaraz powiemy sobie nieco więcej, ale widać to też po liczbie elementów na obudowie. Z tyłu mamy gniazda, między innymi do podłączenia mikrofonu lub gitary. Tutaj też mamy port USB, więc włączając muzykę np. z pendrive’a, nie będzie nam szpecić wyglądu głośnika.

Na górze umieszczono wszystkie elementy sterujące odtwarzaniem, basami i kolorowym podświetleniem. Tak, podświetlenie jest, jest dobrze widoczne i tak, w razie potrzeby można je wyłączyć. Trzeba jednak przyznać, że nie jest w żadnym wypadku odpustowe i tandetne. Może się podobać.

Czytaj też: Szybki test iiyama ProLite XUB3293UHSN-B1. Ten monitor wiele rzeczy robi dobrze

Sony SRS-XV900 zaskoczył mnie swoją prostotą. To zaleta!

Spodziewałem się, że tak drogi sprzęt będzie niemiłosiernie rozbudowany i zasypie mnie mnogością funkcji. Nic z tych rzeczy. Głośnik jest banalnie prosty w obsłudze. Zaczynając już od samego parowania. Przytrzymujemy guzik na obudowie, wyszukujemy go na urządzeniu odtwarzającym, czyli telefonie, tablecie, komputerze, telewizorze, czy co tam tylko przyjdzie nam do głowy i ma Bluetooth, parujemy i… już. Gra muzyka.

W tym momencie podstawową obsługę realizujemy za pomocą sparowanego źródła dźwięku lub przyciskami na górze głośnika. Tam włączymy funkcję MEGA Bass oraz możemy zarządzać podświetleniem. Jego typem i kolorem.

Nieco więcej możliwości dadzą nam dwie dedykowane aplikacje. Pierwsza to Sony Music Center. Pozwala nam zarządzać źródłami dźwięku, parametrami dźwięku (w tym funkcjami ClearAudio+, MEGA Bass, czy TV Sound Booster, equalizerem oraz zasilaniem). Mamy tu do wyboru kilka opcji pozwalających oszczędzać energię akumulatora.

Aplikacja Sony pozwala nam przejść do drugiej aplikacji – Fiestable. W niej możemy pobawić się w DJ-a. Tutaj mamy do dyspozycji możliwość odtwarzania różnych efektów dźwiękowych, tworzenia playlist, zarządzania podświetleniem głośnika oraz zorganizowanie karaoke. Do rozkręcenia imprezy naprawdę więcej nie potrzebujemy. Wystarczy kilka minut przygotowania w aplikacji.

Czytaj też: Weekend z Oppo Find N2. Hej Oppo, więcej odwagi!

Jakość dźwięku w użytku domowym. To nie jest głośnik do bloku!

Mieszkanie w bloku skutecznie uniemożliwia przetestowania pełnych możliwości Sony SRS-XV900. Przekroczenie 30% głośności wywołuje drgania wnętrzności nie tylko sąsiadów piętro niżej, ale co najmniej dwa kolejne piętra dalej.

Była to jednak dobra okazja do sprawdzenia… nieco bardziej cywilizowanych możliwości głośnika, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Spodziewałem się, że taki kloc poza basem, większą ilością basu i dodatkowym basem nie zaoferuje mi nic, poza wysoką głośnością. A tutaj niespodzianka, bo jakość dźwięku jest naprawdę bardzo wysoka.

Brzmienie jest czyste, dźwięk głęboki i bardzo szczegółowy. Tony niskie nie zagłuszają pozostałych dźwięków. Nawet sama charakterystyka brzmienia nie jest skrajnie cyfrowa, jak się spodziewałem. Głośnika używałem nie tylko do słuchania muzyki, ale też do filmów, gier, obejrzałem z nim mecz i bardzo zaskoczył mnie tym, że w każdym z tych zastosowań sprawdził się bez zarzutów. Jedynym minusem było to, że dźwięk był kierunkowy, bo postawienie głośnika przed telewizorem oczywiście nie wchodziło w grę, ale to już wyłącznie wina tego, że miałem jeden głośnik, a nie dwa; a nie samego sprzętu.

Osobną kwestią pozostają tony niskie, bo jeśli chcemy mieć ich dużo, a nawet więcej, to włączenie funkcji MEGA Bass skutecznie powoduje, że dźwięk momentami bardziej będziecie odczuwać każdą częścią swojego działa, niż go słyszeć. Szkoda tylko, że Sony nie podaje jaka jest maksymalna moc głośnika.

Czytaj też: Test Keychron K1 v5 – najlepsza niskoprofilowa klawiatura mechaniczna, na jakiej pisałem

Jak to naku*wia basem!

Dokładnie tyle napisał Sebastian po odpaleniu głośnika w sali koncertowej. Co prawda chyba nie wymaga to dalszego tłumaczenia, ale oddajmy mu głos w tej sprawie.

Sebastian Górski

Dzięki uprzejmości stołecznego Ośrodka Kultury ARSUS, w którego murach mam okazję pohałasować po godzinach z kolegami, udało się sprawdzić możliwości głośnika Sony SRS-XV900 na sali widowiskowo-kinowej na 500 miejsc siedzących. Jakież było moje zdziwienie (delikatnie mówiąc), kiedy sprzęt ryknął naprawdę soczystym basem ze sceny. Wspólnie ze zgromadzonymi na miejscu stwierdziliśmy, że dwa takie egzemplarze w zupełności wystarczyłyby do przyzwoitego nagłośnienia przestrzeni.


Przy okazji wyszła też pewna ułomność sprzętu, charakterystyczna dla tego typu konstrukcji – im dalej od źródła dźwięku się znajdowałem, tym scena dźwiękowa stawała się odczuwalnie węższa. W odległości kilku metrów było jeszcze dość przyzwoicie, ale po przekroczeniu tego dystansu poczucie przestrzeni zanikało. Sytuację poprawiłoby pewnie dodanie drugiego takiego głośnika dla uzyskania stereofonii, ale przecież nie jest to sprzęt do profesjonalnego nagłaśniania sal koncertowych.

Podejrzewam, że możliwości głośnika niskotonowego wielokrotnie przekraczają to, co wydobywają z siebie głośniki reprodukujące wyższe częstotliwości. Stąd powstaje wrażenie dużego zapasu w basie, którego nie jest w stanie uzupełnić szerzej rozchodząca się góra. Tak czy siak, to co robi Sony SRS-XV900 na większej sali uznaję za co najmniej imponujące. I rozumiem poniekąd, skąd bierze się tak duża waga głośnika.

Czytaj też: Sprawdziłem router TP-Link Archer AX55 AX3000 i expander TP-Link RE700X. W sam raz do domu

Bas basem, ale akumulator też robi robotę

Arkadiusz Dziermański

Głośnik imprezowy ma jedno zadanie – wytrzymać do końca imprezy na pojedynczym ładowaniu. Dla Sony SRS-XV900 to żaden problem, bo wytrzyma dwie solidne imprezy i jeszcze trochę zostawi na później. Przy nieco niższej głośności czas pracy dobija do 30 godzin. Przy wyższej bez problemu można zrobić wynik na poziomie ok 25 godzin. Nie zauważyłem, żeby podświetlenie w jakiś sposób szybciej rozładowywało akumulator.

Zapowiedzi producenta mają pokrycie w rzeczywistości i faktycznie wystarczy 10 minut ładowania, aby głośnik był w stanie pracować przez trzy godziny.

Warto pamiętać, że głośnik jest wyposażony w limiter ograniczający ładowanie akumulatora do 90%, w celu wydłużenia żywotności ogniwa. Włączamy go przyciskiem z tyłu obudowy lub w aplikacji mobilnej.

Sony SRS-XV900 to sprzęt dla specyficznego odbiorcy, ale trudno go nie polecić

Nie ma co ukrywać, nie każdy potrzebuje 90-centrymetrowego głośnika o masie ponad 26 kg, który jest w stanie nagłośnić salę koncertową. Ze względu na swoją moc i możliwości basowe nie jest to głośnik, którego chciałbym używać w bloku, ani tym bardziej, żeby sąsiedzi używali go w bloku. Co nie znaczy, że brakuje osób, dla których taki sprzęt będzie bardzo użyteczny.

Tej użyteczności nie nie brakuje, bo Sony SRS-XV900 zaskoczył mnie tym, że potrafi generować znacznie więcej, niż tylko ogromne ilości basu. To wbrew pozorom bardzo dobry głośnik do domowego użytku, nie tylko do głośnego słuchania muzyki. Do tego oferuje bardzo długi czas pracy na pojedynczym ładowaniu i jest banalnie prosty w użyciu. Cena, cóż, adekwatna do wymiarów sprzętu i jego możliwości.