Inflacja nikogo nie oszczędza – czy operatorzy podniosą ceny abonamentów? To nie takie proste

Zgodnie z nowymi zapisami umów operatorów komórkowych, abonamenty telefoniczne powinny wzrosnąć zgodnie z nowymi klauzulami inflacyjnymi. To od razu ściągnie na operatorów urzędy regulacyjne. Co w takiej sytuacji powinni zrobić?
Inflacja nikogo nie oszczędza – czy operatorzy podniosą ceny abonamentów? To nie takie proste

Inflacja powinna podnieść abonamenty. Takie są umowy, ale UOKiK im nie odpuści

W 2022 roku operatorzy komórkowi (konkretnie Orange, Play i T-Mobile) zaczęli stosować tzw. klauzule inflacyjne. To specjalne zapisy, na podstawie których zostawili sobie furtkę do podniesienia kwot abonamentu w oparciu o średnioroczne wyniki inflacji. Analogicznie abonamenty mogłyby być tańsze, ale każdy wie, że na to się nie zanosi jeszcze przez bardzo długi czas.

Operatorzy bardzo dobrze wiedzą, że jak mało która branża są bacznie obserwowani przez UKE i UOKiK. Zapewne oni, jak i ja, moglibyśmy się zakładać, że jak tylko abonament jakiejkolwiek sieci zostanie podniesiony w związku z inflacją, w ciągu maksymalnie kilku tygodni dowiemy się o postępowaniu prowadzonym przez UOKiK w sprawie stosowania nielegalnych praktyk. Gdyby UOKiK tak się śpieszył do kontrolowania Orlenu…

W związku z tym nie chce mi się wierzyć, że któryś z operatorów zdecyduje się na podniesienie cen. Chyba że akurat będzie gotowy na prowadzenie długich sądowych batalii po otrzymaniu kary.

Czytaj też: Abonamenty komórkowe będą droższe? Tutaj też zawitała inflacja

Jak mogą zmienić się kwoty abonamentów?

W przypadku Orange mamy zapis mówiący, że cena abonamentu może wzrosnąć, jeśli średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych, ogłaszany przez GUS, wzrośnie co najmniej o 3,5%. Może to nastąpić w ciągu 6 miesięcy od ogłoszenia, a ceny mogą wzrosnąć o co najmniej 3,5%. Choć raczej mówimy tu o wzroście na poziomie inflacji. Ewentualne zmiany zostaną ogłoszone z miesięcznym wyprzedzeniem, a klienci którzy się na nie nie zgodzą będą mogli bezkosztowo wypowiedzieć umowy.

W Play mamy informację o wzroście wskaźnika o co najmniej 3%. Operator zastrzega sobie możliwość wprowadzenia jednej podwyżki cen w ciągu roku. Play też zapowiada zmiany z miesięcznym wypowiedzeniem i też będzie można wypowiedzieć umowy, prawdopodobnie również bezkosztowo. Podobne zmiany mamy w UPC.

W zasadzie identycznie wygląda to w T-Mobile. Czyli 3% wskaźnik oraz możliwość bezkosztowego wypowiedzenia umowy.

Klauzul inflacyjnych nie wprowadził do tej pory Plus, ale sieć dawała do tej pory do zrozumienia, że popiera takie rozwiązanie.

Czytaj też: Po co się ograniczać? Motorola wprowadza do Polski aż cztery nowe smartfony z serii moto g

Można podnieść cenę abonamentu o wskaźnik inflacji, czy nie można?

Pomimo zawarcia w umowach klauzul inflacyjnych, podniesienie wysokości abonamentów w trakcie trwania zobowiązania może wydawać się, delikatnie mówiąc, nie w porządku. Oczywiście, teoretycznie klient wiedział co podpisał, umowa jest jaka jest i zgodnie z jej zapisami podwyżka jest możliwa. A mimo wszystko w zasadzie pewne jest, że takie działanie zakończy się dotkliwą karą finansową.

Jeden z przedstawicieli operatorów słusznie zauważa, że w tym wszystkim pozostaje jeszcze aspekt moralny. Bo czy można podnieść abonament klientowi w lutym, zgodnie z klauzulą inflacyjną, jeśli umowa została podpisana w styczniu? Jest to, delikatnie mówiąc, niezręczna sytuacja i klient może poczuć się w pewnym sensie oszukany.

Z drugiej strony aktualnie wszystko drożeje, również w trakcie trwania umowy. Czy ktoś z Was wypowiedział umowę z dostawcą prądu lub gazu po ostatnich podwyżkach? No właśnie… A czy może jest coś, co operatorzy mogliby zrobić, aby inaczej zwiększyć przychody z abonamentów? Zanim się nad tym zastanowimy, zobaczmy co mają do powiedzenia operatorzy.

Czytaj też: Nie dla operatora podwyżka. UOKiK bada klauzule inflacyjne

Stanowisko operatorów

Zdecydowanie najmniej wylewna była sieć Play, informując, że wstrzymuje się od komentarza.

Dużo więcej miał do powiedzenia Orange:

W naszych umowach znajduje się tzw. klauzula inflacyjna. Jest to standardowa praktyka na rynku hurtowym, obecna również na rynku detalicznym u niektórych operatorów w Polsce. Zdecydowaliśmy się na wprowadzenie zapisów o możliwości zmiany cenników w wyniku zmian otoczenia inflacyjnego, aby uregulować tę kwestię tak, by była jasna dla klientów. Pozwalają na zmianę cen w odniesieniu do średniorocznej stopy inflacji z poprzedniego roku – jeśli przekroczy ona 3,5%. Co istotne, zmiany cen nie będą się odbywały automatycznie. W przypadku uruchomienia klauzuli inflacyjnej i podwyższenia cen, klienci zostaną poinformowani z 30-dniowym wyprzedzeniem, daje im to też prawo do bezkosztowego odstąpienia od umowy. W naszej ocenie prawo zezwala na ich wprowadzenie, niemniej jesteśmy w roboczym kontakcie z UOKiK w tej, a także innych sprawach dotyczących rozwiązań prawnych w relacjach operator-klient – napisał nam rzecznik prasowy Orange Wojciech Jabczyński.

Może nieco brutalne, ale podejście Orange wydaje się w tej sprawie bardzo uczciwe.

A tak wygląda stanowisko T-Mobile:

Klauzule modyfikacyjne są powszechnie stosowanym mechanizmem w całej Europie i opierają się na wskaźniku inflacji, który jest zarówno obiektywny, jak i całkowicie niezależny od operatorów. Kwestia możliwości wprowadzania do umów o świadczenie usług telekomunikacyjnych takich klauzul została rozstrzygnięta przez  Europejski Trybunał Sprawiedliwości oraz potwierdzona przez polskie sądy. Wprowadzenie klauzul indeksacyjnych nie oznacza automatycznego podniesienia cen. Stosowane przez nas zapisy zakładają, że wzrost opłat może wystąpić w przypadku, gdy wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych publikowany przez Główny Urząd Statystyczny wykaże wzrost o co najmniej 3% w stosunku do poprzedniego roku. Należy podkreślić, że zgodnie z umową klient zostanie poinformowany o zmianie z odpowiednim wyprzedzeniem i w wypadku braku zgody na zmianę warunków będzie mógł rozwiązać umowę bez obowiązku zapłaty kary umownej. Co ważne, zależność ta działa w obie strony: jeżeli w danej ofercie operator skorzystał z prawa do podwyższenia opłat, jest zobowiązany do ich obniżenia na podstawie aktualnej wartości wskaźnika – tym samym zapisy te zabezpieczają interesy obu stron. – wyjaśnia T-Mobile Polska.

Czytaj też: GDDKiA zmienia zdanie. Zasięg w tunelu pod Ursynowem jednak się pojawi

Krótsze umowy wydają się dobrym rozwiązaniem. To wymaga porozumienia rynku

Ciężko powiedzieć od ilu lat cały czas słychać, że usługi telekomunikacyjne w końcu staną się droższe. Pojawiało się to w wielu różnych prognozach rynkowych i… nic się nie zmienia. Cały czas usługi telekomunikacyjne są w Polsce wręcz śmiesznie tanie na tle Europy. Operatorzy chcieliby móc coś z tym zrobić, bo koszty stale rosną.

Niskie ceny są najbardziej odczuwalne dla Orange, Play i T-Mobile, które są częścią międzynarodowych korporacji. Na pierwszy rzut oka nie wygląda to źle. Abonament telefoniczny w Polsce kosztuje, dajmy na to 40, podobnie jak za granicą. Tylko w Polsce jest to 40 zł, za granicą 40 euro. Dla firmy patrzącej na swój budżet właśnie z perspektywy euro jest to bardzo niski przychód na klienta na tle Europy. Żeby daleko nie szukać. W przypadku Orange średni przychód na klienta w II kwartale 2022 roku wyniósł we Francji 17,1 euro, w Belgii i Luksemburgu 18 euro, a w Hiszpanii 10 euro. W Polsce 20,2… zł. Dla usług konwergentnych (łączonych komórkowych i stacjonarnych) to 53,5 euro w Hiszpanii i 113,7 zł w Polsce.

Kilka lat temu zaczął pojawiać się trend więcej za więcej. Mamy wszechobecne pakietowanie usług, opakowywanie abonamentów dodatkami w postaci darmowego dostępu do serwisów VOD czy mediów społecznościowych, rabaty za łączenie kilku usług… Wszystko po to, aby klient płacił więcej. Co w przeliczeniu na pojedynczą usługę nadal daje bardzo niskie kwoty.

Choć operatorzy chcieliby oferować droższe abonamenty, albo mieć możliwość zmieniania ich wysokości w trakcie trwania umów, to z drugiej strony wcale nie śpieszy im się do promowania krótkich umów. A wystarczyłoby spopularyzować umowy 12-miesięczne, a nawet jeszcze krótsze. Kolejna umowa będzie droższa? Będzie. Klient pójdzie do konkurencji? Na pewno tym zagrozi, ale co jeśli u konkurencji też będzie drożej i zmiana wcale nie będzie opłacalna? Taka sytuacja na pewno znacznie ożywiłaby rynek, ale operatorzy musieliby być w tym zgodni. Krótsze umowy i podwyżki musiałyby pojawić się we wszystkich sieciach. A nie ma pewności, ze któryś z graczy chcąc przyciągnąć klientów nagle nie obniży ceny i zgarnie sporą część rynek dla siebie. Jest ryzyko, jest zabawa.

Powyższe rozwiązanie wydaje się prostsze do wykonania niż ryzykowanie z podnoszeniem abonamentów w trakcie umów. Oczywiście, pewnie jak większość z Was chciałbym, aby usługi telekomunikacyjne w Polsce dalej były tanie. Ale jeśli miałyby zacząć drożeć, lepiej żeby odbywało się to w przejrzysty sposób. Krótsze umowy mogą być dobrym rozwiązaniem problemu, ale operatorzy muszą chcieć skorzystać z takiego rozwiązania. Pozostaje pytanie, czy faktycznie będą chcieli coś zrobić?