“Nowa” bomba lotnicza Rosji jest ucieleśnieniem zacofanego stanu państwa i jego brutalności

Rosja uważana za drugą potęgę świata zadziwiająco często pokazuje nam, że nie ma żadnego podejścia do głównego konkurenta – USA. Podczas gdy amerykańskie wojsko rozwija obecnie coraz bardziej precyzyjne, niezawodne, a nawet ekologiczne systemy uzbrojenia, to rosyjskie utknęło mentalnie na broniach sprzed epoki i ta “nowa” bomba lotnicza Rosji jest tego jednoznacznym potwierdzeniem.
Nowa rosyjska bomba niczym (przerażający) żart
Nowa rosyjska bomba niczym (przerażający) żart

Prowizorka pełną parą. Ta nowa bomba lotnicza Rosji to “modernizacja” zrobiona na kolanie

W sieci pojawiło się zdjęcie zmodyfikowanej bomby FAB-500M-62 zawieszonej pod dwuosobowym odrzutowym samolotem wielozadaniowym Su-34. Ten samolot zalicza się do grupy bombowców taktycznych, samolotów myśliwsko-bombowych, a nawet rozpoznawczych i szturmowych, więc jego rolą jest m.in. bombardowanie celów naziemnych. Może to robić z wysokości do 17 kilometrów i po rozwinięciu prędkości do 2205 km/h, ale z tego co widzimy od miesięcy za naszą wschodnią granicą, nie jest zbyt często wykorzystywany na froncie. Rosja miała zminimalizować misje lotnicze w ostatnich miesiącach bardzo ograniczone, aby zminimalizować straty swojego lotnictwa, które z początku były ogromne.

Czytaj też: Nowe zabójcze drony Rosji. Łancet-3M to broń niemal idealna

https://twitter.com/oryxspioenkop/status/1610685496744710151

Wspominam o tym nie bez powodu, bo ta “nowa bomba lotnicza Rosji” może być próbą opracowania panaceum na obecne problemy lotnictwa państwa. Wprawdzie panaceum opracowane metodą wręcz druciarską, ale droga od prototypu do czegoś realnego tak właśnie się zaczyna. Rosja w toku ostatnich miesięcy miała wypstrykać się z i tak skromnego zaplecza precyzyjnej broni, a brak zaawansowanych bomb lotniczych na służbie (takich z systemem naprowadzania i aktywnymi systemami do zmiany toru lotu) sprawił, że możliwie najbardziej precyzyjne atakowanie celów wymaga od samolotów podlecenia jeszcze bliżej nich, co zwiększa ryzyko zestrzelenia.

Czytaj też: Hipersoniczne pociski USA zmierzają na służbę. Ich zestrzelenie będzie niemożliwe

Zmodyfikowana niskim kosztem 500-kilogramowa bomba FAB-500M-62 z 300 kg materiałów wybuchowych ma zapewne wykazać, czy bomby z zestawem wysuwanych skrzydeł mogą być załataniem przynajmniej jednej dziury w arsenale Rosji. Stan modyfikacji jest bardzo prowizoryczny. Sprowadza się bowiem do dwóch wysuwanych skrzydeł głównych i pary stabilizatorów poziomych, których rozłożenie inicjuje moment zrzucenia w bardzo finezyjny sposób, bo (zapewne) za pośrednictwem pociągnięcia drutu przyczepionego do samolotu.

Czytaj też: Tajemniczy wóz bojowy przyłapany na ulicach USA. Armia szykuje się na wojny przyszłości

Co takim zestawem zapewnili bombie rosyjscy inżynierowie-specjaliści? Tego typu modyfikacja kilkudziesięcioletniej bomby o średnicy 400 mm, która może być zrzucana z wysokości od 570 do 12000 metrów przy prędkościach od 500 do 1180 km/h zapewniła bombie przede wszystkim potencjalnie okazalszy zasięg. Zwłaszcza jeśli będzie wyrzucana na odpowiednio wysokich pułapach, które zapewniłyby jej zasięg idący w kilkadziesiąt kilometrów, co ochroniłoby rosyjskie bombowce przed ukraińskimi systemami przeciwlotniczymi oraz myśliwcami. Trudno jednak oczekiwać, aby takie bomby odznaczały się specjalnie wysoką precyzją. W miasto może i trafią… ale w konkretny magazyn już niekoniecznie. To jednak Rosji zapewne nie przeszkadza.