Zdetonowali atomówkę nad miastem. Teraz doradzają, gdzie się schować

Odpowiedź na pytanie, jak zareagować na nuklearny atak jest prosta – należy się schronić, ale gdzie dokładnie? Najnowsza analiza przeprowadzona przez naukowców spróbowała odpowiedzieć na pytanie, o którym nikt nie myśli i które będziemy chcieli zadać wujkowi Google w najmniej odpowiednim na to momencie.
Jak zareagować na nuklearny atak
Jak zareagować na nuklearny atak

W razie nuklearnego ataku liczy się każda sekunda. Co pokazała symulacja detonacji atomówki nad miastem?

Odpowiadający za badanie naukowcy z University of Nicosia mają nadzieję, że swoją pracą zwiększą świadomość co do skutków wybuchu jądrowego i finalnie mogą zapobiec obrażeniom i lepiej ukierunkować wszelkie działania ratownicze, choć mają jednocześnie nadzieję, że ich rady nigdy się nie przydadzą. Aby zapewnić nam możliwie najlepszą odpowiedź na to, co robić w razie nuklearnego ataku, naukowcy zasymulowali wybuch głowicy jądrowej o mocy 750 kiloton nad miastem, wskazując, że promień fali uderzeniowej na poziomie ziemi wynosi aż 4,6 kilometra. Poniższa wizualizacja pokazuje falę uderzeniową 10 sekund od wybuchu.

Czytaj też: Rosja wprowadziła trzy nowe okręty na służbę. Jeden z nich może rozpętać nuklearną zagładę

W razie wybuchu głowicy nuklearnej osoby znajdujące się bezpośrednio w miejscu wybuchu “wyparują” w mgnieniu oka, jako że pochłonie je ogromna kula ognia. Tuż po niej dojdzie do emisji wspomnianej fali uderzeniowej, która jest największym zagrożeniem dla tych, na których życiu zaważyło dodatkowe ledwie kilkaset metrów dystansu od punktu zero. Ta fala może wytworzyć prędkości powietrza wystarczająco silne, aby unieść ludzi w powietrze i ponieść np. wprost na ścianę na bliskie spotkanie, z którego większość nie wyjdzie cało. Trzecim bezpośrednim zagrożeniem jest promieniowanie radioaktywne, czyli istny “cichy zabójca” każdej eksplozji jądrowej.

Czytaj też: Czy atomówki USA są w dobrym stanie? Dostaliśmy odpowiedź na kondycję amerykańskiej triady nuklearnej

Co więc robić, gdy zawyją syreny? Niezmiennie najlepszym wyborem jest ucieczka na dolne kondygnacje budynków, bo wedle symulacji wytrzymałe struktury betonowe mogą zdołać przetrwać uderzenie. Zawsze istnieje wprawdzie ryzyko zawalenia się wysokich bloków, ale na im wyższym piętrze jesteśmy, tym więcej ryzykujemy, bo zwyczajnie znajdujemy się bliżej epicentrum. Jednak samo schowanie się w budynku nie gwarantuje bezpieczeństwa. Wedle symulacji nawet w nich “wysokie prędkości powietrza pozostają znacznym zagrożeniem i nadal mogą powodować poważne obrażenia, a nawet ofiary śmiertelne”.

Czytaj też: Rosja testuje nowe narzędzie do rozpoczęcia nuklearnego pogromu. To SSBN Generalissimus Suworow

Małe powierzchnie mają potencjał do zwiększenia prędkości powietrza, które odbija się od ścian i zakrzywia na zakrętach. Dlatego też w najgorszych okolicznościach może to wygenerować siły będące 18-krotnie wyższe względem wagi dorosłego człowieka. Widać to na symulacji powyżej, która udowadnia, że musimy za wszelką cenę unikać okien oraz drzwi i w razie możliwości chować się w pomieszczeniu bliżej miejsca eksplozji, które ominie fala uderzeniowa. Spory sens ma też ukrycie się w rogu pomieszczenia tuż za ścianą z oknem lub drzwiami i choć przeżycie tych pierwszych chwil po ataku jądrowym jest już sporym sukcesem, jest to dopiero początek nuklearnego koszmaru. Koszmaru, którego ludzkość w całej swojej historii przeżyła już dwukrotnie i miejmy nadzieję, że żadne państwo nie zwiększy już tych statystyk.