OnePlus 11 to bez wątpienia najgorętsza premiera roku dla tego producenta. Tym razem OnePlus uderza raz, ale potężnie. W tym wpisie skupiamy się tylko na specyfikacji i cenach, ale jeśli chcecie wiedzieć, jak OnePlus 11 spisuje się w praktyce, zapraszamy do zapoznania się z naszym testem.
Czytaj też: Test OnePlus 11 5G. Nie musisz być Pro, żeby zabijać flagowce
OnePlus 11 w pełnej krasie
Wizualnie OnePlus 11 prezentuje się naprawdę ciekawie; widać, że Chińczycy czerpali inspirację z wielu źródeł i połączyli ją w produkt, który wyróżnia się z tłumu.
OnePlus 11 to duży smartfon, jak i poprzednie odsłony. Mowa o urządzeniu z wyświetlaczem o przekątnej 6,7” i rozdzielczości 1440p, wykonanym w technologii OLED LTPO, czyli ze zmienną częstotliwością odświeżania od 1 do 120 Hz. Ekran pokryty jest szkłem Gorilla Glass Victus pierwszej generacji, zaś obudowa mierzy sobie 161,1 x 74,1 x 8,53 mm i waży 205 g. Z pewnością będzie się dało odczuć, że obcujemy z produktem premium.
Od strony wydajności nowy OnePlus jest jednym z najpotężniejszych smartfonów na rynku. Jego sercem jest bowiem procesor Qualcomm Snapdragon 8 gen. 2, wspierany przez 8 lub 16 GB RAM-u i 256 GB pamięci masowej.
Zasilanie podzespołom dostarcza akumulator o pojemności 5000 mAh, który naładujemy przewodowo z mocą 100W dzięki ładowarce SuperVOOC. Pełne naładowanie przy użyciu ładowarki przewodowej od 0 do 100% trwa raptem 25 minut, a odpowiednią ładowarkę znajdziemy w opakowaniu, co w dzisiejszych czasach wcale nie jest takie oczywiste. Nawiasem mówiąc, OnePlus wykorzystał ostatnio ten fakt, by sprzedać prztyczek w nos swojemu rywalowi; w tym przypadku – całkiem zasadnie.
Te potężne podzespoły napędza system ColorOS 13 bazujący na Androidzie 13, więc możemy się spodziewać idealnej płynności działania, tożsamej od lat ze smartfonami OnePlusa.
Aparat-legenda
Po raz kolejny OnePlus współpracował przy stworzeniu aparatów z legendarnym producentem aparatów Hasselblad, a efektem tej współpracy jest idealnie dostrojona optyka i znakomite przetwarzanie kolorów. A skoro o aparatach mowa, to OnePlus 11 oferuje trzy sensory z tyłu:
– 50 Mpix Sony IMX890 z obiektywem f/1.8
– 48 Mpix Sony IMX518 z obiektywem ultraszerokokątnym f/2.2
– 32 Mpix Sony IMX709 z obiektywem telefoto 2x f/2.0
Z przodu zaś znajdziemy standardową kamerkę do selfie 16 Mpix.
To jeszcze nie wszystko, OnePlus wprowadził też do naszego kraju słuchawki Buds Pro 2
Drugim bohaterem dzisiejszej premiery są prawdziwie bezprzewodowe słuchawki Buds Pro 2, przed którymi stoi spore wyzwanie, biorąc pod uwagę popularność poprzedników. Nowy model powstał przy współpracy z duńską firmą Dynaudio, która pomagała przy strojeniu brzmienia.
Buds Pro 2 wyposażono w aktywną redukcję hałasów do 48 dB, a dzięki aplikacji możemy dodatkowo spersonalizować ANC – dokonuje się to poprzez krótkie skanowanie kanałów słuchowych. Natomiast dla tych, którzy chcą jednak czasem słyszeć, co dzieje się w tle mamy na pokładzie też tryb transparentny. Za odpowiednią jakość dźwięku odpowiadają podwójne przetworniki dynamiczne. Na pokładzie jest też wsparcie dla dźwięku przestrzennego i obsługa kodeku LHDC 4.0, by cieszyć się bezstratną jakością na poziomie 24 bit/96 kHz i 900 kbps.
Producent zapowiada, że jego nowe słuchawki będą działać do 9 godzin na jednym ładowaniu, a z wykorzystaniem etui ten czas wydłuża się do 39 godzin.
Ile to wszystko kosztuje?
Choć w Chinach OnePlus 11 dostępny jest w wersji z 12 GB RAM i takiej z 512 GB pamięci wbudowanej, w Polsce dostaniemy tylko dwa warianty, które kosztować będą:
- 8/128 GB – 4199 złotych,
- 16/256 GB – 4599 złotych.
Cena mocniejszej wersji jest dość zaskakująca, bo dopłacając 400 zł dostajemy dwa razy więcej RAM – to duży plus i z pewnością właśnie ten wariant będzie cieszył się największą popularnością.
Za słuchawki OnePlus Buds Pro 2 trzeba natomiast zapłacić 899 zł.