7,5 mld lat świetlnych to dla niego niewielka odległość. Teleskop uwiecznił z niej źródło bardzo silnego sygnału

Nauce nie jest znane nic, co mogłoby poruszać się szybciej od światła. Obraz kwazara NRAO 530 dotarł więc do nas po miliardach lat i możemy go podziwiać dzięki teleskopowi ETH.
7,5 mld lat świetlnych to dla niego niewielka odległość. Teleskop uwiecznił z niej źródło bardzo silnego sygnału

Teleskop Horyzontu Zdarzeń, bo tak brzmi jego pełna nazwa, zasłynął przede wszystkim dzięki obserwacjom czarnej dziury w galaktyce Panna A. Tym razem jego cel znajdował się natomiast znacznie dalej, ponieważ wspomniana galaktyka jest oddalona od Ziemi o około 53 miliony lat świetlnych, podczas gdy w przypadku kwazara NRAO 530 mówimy o dystansie rzędu 7,5 miliarda lat świetlnych.

Czytaj też: Wydawało się to niemożliwe, a jednak. Gwiazdy neutronowe tworzą eksplozje idealne

Czym w ogóle są kwazary? Najprościej można je opisać jako zwarte źródła promieniowania elektromagnetycznego. I choć mogłoby się wydawać, że są to gwiazdy, to tak naprawdę mówimy o rodzaju aktywnej galaktyki. Zdaniem astronomów tego typu obiekty są zasilane przez supermasywne czarne dziury i można je wykryć dzięki emitowanemu przez nie ciepłu. 

Szczegóły na temat dokonanej detekcji zostały przedstawione na łamach The Astrophysical Journal. Jak podkreślają autorzy publikacji, NRAO 530 to najbardziej odległy obiekt zobrazowany przez EHT jak do tej pory. Dane wykorzystane na potrzeby analiz sięgają aż 2017 roku. Co ciekawe, okazały się one przydatne już wcześniej – w czasie kalibracji instrumentów przeprowadzonej w związku z próbami obserwacji supermasywnej czarnej dziury z centrum galaktyki Messier 87. 

Teleskop Horyzontu Zdarzeń zasłynął zdjęciami supermasywnej czarnej dziury M87

W toku badań wyszło na jaw, że NRAO 530 to tak naprawdę blazar, czyli obiekt, którego widmo promieniowania jest w dużej mierze zależne od relatywistycznego dżetu skierowanego w stronę obserwatora. Członkowie zespołu połączyli dane z wielu różnych teleskopów, dzięki czemu byli w stanie stworzyć dwa obrazy. Na obu widać zauważalnie wysoką jasność na południowym końcu jednego z dżetów. 

Czytaj też: Galaktyka spiralna w pełnej okazałości. Zobaczcie, co uwiecznił Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba 

Obliczyli także polaryzację światła, czyli preferowaną orientację fal świetlnych z różnych części kwazara. Na tym ich dokonania się nie kończą, ponieważ doszło także do zmapowania pól magnetycznych w dżetach emitowanych przez NRAO 530. Widzimy więc, że nawet jeśli astronomowie znajdują się miliardy lat świetlnych od obserwowanych celów, to nie musi to ograniczać ich możliwości w zakresie poznawania tajemnic takich obiektów.