Dość powiedzieć, że Droga Mleczna w przeszłości również doświadczała fuzji z innymi galaktykami, a pewnego dnia zapewne połączy się z galaktyką Andromedy. Jeśli natomiast chodzi o wydarzenia wspomniane w tytule, to do ich uwiecznienia doprowadził nie kto inny, jak Kosmiczny Teleskop Hubble’a.
Czytaj też: W kosmosie można spotkać “duchy”. Namierzył je teleskop Hubble’a
To on skierował swoje instrumenty w stronę gwiazdozbioru Wolarza. Waśnie tam należy patrzeć, jeśli chcemy dostrzec galaktyki znajdujące się na kursie kolizyjnym, które pewnego dnia połączą się w jedną, znacznie większą strukturę. Ich wzajemne oddziaływania grawitacyjne doprowadzą do zniekształcenia ich spiralnej struktury.
Kosmiczne trio zyskało nazwę SDSSCGB 10189 i obejmuje galaktyki oddalone od siebie o zaledwie 50 000 lat świetlnych. W przeliczeniu na “ludzkie” miary odległości jest to rzecz jasna gigantyczny dystans, lecz w skali wszechświata to niemal rzut kamieniem. Wystarczy wspomnieć, że wspomniana już galaktyka Andromedy znajduje się ponad 2,5 miliona lat świetlnych od naszej planety.
Trzy galaktyki tworzące SDSSCGB 10189 są tzw. najjaśniejszymi galaktykami klastra. Możemy się więc domyślić, że chodzi o wyjątkowo jasne – jak na daną gromadę – galaktyki. Takowe mogą powstawać w następstwie fuzji dużych, bogatych w gaz galaktyk. A tak się składa, że można je dostrzec na zdjęciu dostarczonym przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a.
Obiekt SDSSCGB 10189 tworzą trzy różne galaktyki
Kluczową rolę w prowadzonych badaniach odegrały instrumenty WFC3 (Wide Field Camera 3) oraz ACS (Advanced Camera for Surveys). Dalsze postępy w wykonanych analizach powinny być szczególnie przydatne z punktu widzenia informacji na temat powstawania najbardziej masywnych galaktyk w historii wszechświata.
Czytaj też: Galaktyka spiralna w pełnej okazałości. Zobaczcie, co uwiecznił Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba
Kosmiczny Teleskop Hubble’a, choć przebywa na orbicie okołoziemskiej od ponad trzydziestu lat, jest niezwykle przydatny. Pod względem możliwości technicznych daleko mu rzecz jasna do tego, co oferuje Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, ale bez wątpienia nadrabia odpornością na awarie, które zaczęły go trapić dopiero w ostatnich latach.