Kupiłeś ten dysk? To może być podróbka. Samsung na celowniku oszustów

Użytkownicy pecetów najwyraźniej nigdy nie będą mieli spokoju. Jeśli nie przez producentów, którzy chcą nabijać nas w butelkę na każdym kroku wyduszając z nas każdy grosz, to przez oszustów. Ci po rozpętaniu postkryptowalutowego Dzikiego Zachodu na rynku kart graficznych, przerzucili się najwyraźniej na dyski SSD, a tak przynajmniej wynika z najnowszych informacji na temat modeli 980 Pro od Samsunga.
Dysk Samsung 980 PRo
Dysk Samsung 980 PRo

Dyski SSD Samsung 980 Pro na celowniku oszustów. Zorientują się tylko nieliczni

Fałszowanie dysków SSD to nie jest coś co zdarza się specjalnie często, a jeśli już ma miejsce, to ogranicza się zwykle do rynków azjatyckich. Tak też jest w przypadku podróbek 980 Pro Samsunga, ale świat jest zbyt mały, żeby mieć pewność, że sfałszowane nośniki na pewno nie dotrą jakimiś kanałami do europejskiego rynku. Nie ważne, czy to w puli używanych laptopów lub komputerów osobistych, czy z wątpliwą dostawą “nowych dysków” do sklepów. Innymi słowy, zagrożeni mogą być nawet europejscy klienci, choć w ogólnym rozrachunku są na to raczej małe szanse. Zwłaszcza teraz, kiedy oszustwo wyszło na jaw.

Czytaj też: Test Samsung Galaxy S23 – powolna ewolucja w naprawdę dobrym kierunku

Sprawa dotyczy konkretnego modelu dysku Samsunga, bo 980 Pro, a więc SSD z najwyższej półki, wykorzystującego interfejs PCIe 4.0×4 oraz opracowany przez firmę autorski kontroler. To w połączeniu z zaawansowanymi kośćmi pamięci, zapewnia transfery rzędu nawet 7000 MB/s, a więc jedne z najwyższych, które są dostępne w aktualnej generacji dysków półprzewodnikowych. To oczywiście coś, co dla podróbek jest nieosiągalne.

Podrabiane dyski SSD Samsung 980 Pro mają fałszywe opakowania, naklejki i oprogramowanie układowe, które mogą wprowadzić w błąd nawet bardziej uważnych nabywców, bardzo dobrze imitując prawdziwy produkt Samsunga. Kuszą ceną, która jest znacznie niższa od ceny oryginalnych nośników, ale ich wydajność i komponenty są znacznie gorsze od tego, co znajduje się na oryginalnym dysku SSD Samsung 980 Pro. 

Czytaj też: Samsung wykłada na stół nieprawdopodobną ilość gotówki. Taki jest plan na podbój świata

Zacznijmy od tego, że podróbki używają kontrolera Maxio MAP1602A PCIe 4.0 bez pamięci podręcznej DRAM, podczas gdy oryginalne dyski SSD Samsung 980 Pro używają kontrolera Elpis z dodatkiem tej kluczowej dla wysokich transferów pamięci w formie bufora. Na tym jednak się nie kończy, bo podróbki zamiast układów pamięci TLC 3D V-NAND z 128 warstwami produkowaną przez Samsunga, używają YMTC X2-9060 z technologią Xtacking 2.0, czyli pamięci flash, o której osobiście słyszę po raz pierwszy, choć dyski testuję już od lat.

Te różnice sprawiają, że podróbki osiągają sekwencyjną prędkość odczytu/zapisu około 4.8 GB/s i 4.5 GB/s w CrystalDiskMark, podczas gdy oryginalne dyski Samsung 980 Pro mogą pochwalić się kolejno 7 i 5 GB/s w zależności od pojemności. Pozornie wydajność nie wypada aż tak źle…, ale pamiętajmy, że po stronie wydajności odczytu próbek losowych spadek transferów jest już ogromny, a to właśnie on odpowiada głównie za wydajność dysku w codziennych zastosowaniach. Gdyby tego było mało, podróbka oznacza, że o gwarancji możecie pomarzyć, a mniej renomowane układy na dysku z pewnością są mniej wytrzymałe i bardziej podatne na awarię oraz zużycie.

Czytaj też: Test Samsung Galaxy S23 Ultra. Przez miesiąc sprawdzałem, czy jest lepszy niż iPhone 14 Pro Max

Wracając jednak do najważniejszego, tylko taki syntetyczny test jest w stanie wykazać, że ktoś ma do czynienia z podróbką dysku, co sprawia, że ten proceder jest tak naprawdę bardzo paskudną praktyką, na którą można się łatwo naciąć. Wszystko przez to, że takie podróbki mogą być bardzo trudne do rozpoznania dla przeciętnego użytkownika, który zostanie najpewniej omamiony pozornie identycznym wyglądem dysku i zachęcony do zakupu znacznie niższą ceną. Zwłaszcza że różnica jest ogromna, jak na dysk i sięga prawie 40 dolarów.