Młodzi mają dość smartfonów? Wraca moda na klasyczne telefony

Żyjemy w dobie internetu i social mediów. Przed ekranami komputerów i smartfonów spędzamy długie godziny w ciągu dnia, a będzie zapewne tylko gorzej, zwłaszcza wśród młodego pokolenia. Co robić w takiej sytuacji? Podczas gdy eksperci, rodzice i pedagodzy debatują i szukają rozwiązania problemu, młodzież znalazła własny sposób. Po prostu rzuca smartfony.
Młodzi mają dość smartfonów? Wraca moda na klasyczne telefony

Za dużo korzystamy z telefonów i coś z tym trzeba zrobić

Wedle najnowszych statystyk w social mediach spędzamy średnio 151 minut dziennie. Już sama ta liczba robi wrażenie, ale przecież to przysłowiowe „siedzenie w telefonie” nie kończy się tylko na przeglądaniu Fejsa czy Instagrama. Gry, komunikatory, filmiki na YouTube i masa innych rzeczy pochłaniają nasz czas jeszcze bardziej. Wystarczy wejść sobie w ustawienia smartfona, gdzie powinniśmy znaleźć statystyki dotyczące naszego dziennego korzystania z urządzenia – ile razy odblokowywaliśmy telefon, z jakich aplikacji i jak długo korzystaliśmy. Według danych, przeciętny Amerykanin spędza z nosem w smartfonie od 4 do 5 godzin dziennie. W krajach europejskich jest z tym o wiele lepiej, bo to średnio 2-3 godziny, jednak nadal całkiem sporo.

Najwięcej czasu przed ekranami telefonów spędzają młodzi ludzie. Dla wielu, w dobie Instagrama czy TikToka, to nie tylko forma rozrywki, ale również pracy – zawód influencera ma się bardzo dobrze. O wpływie social mediów na psychikę młodego pokolenia mówi się bardzo dużo, czemu akurat nie można się dziwić. Sporo czasu poświęca się też samemu wpływowi tak długiego „gapienia się w ekran” na zdrowie fizyczne. Spektrum zaburzeń, chorób i dolegliwości, jakie może powodować nadmierne korzystanie z telefonów i konsumpcja przeglądanych treści jest bardzo szerokie. Dlatego cały czas poszukiwane są sposoby na to, jak odciągnąć ludzi od ekranów – w domyśle, jak odciągnąć od nich młodzież.

Czytaj też: Mamy epidemię zaburzeń psychicznych wśród nastolatek. Winnych nie trzeba daleko szukać

Ile ekspertów, tyle sposobów, a tak naprawdę, nie ma żadnego, który realnie by zadziałał. Ograniczenia rodzicielskie nakładane na aplikacje działają do momentu, w którym dziecko nie znajdzie sposobu na ich obejście. Zresztą, problem nie dotyczy przecież tylko małych dzieci, bo najwięcej ze smartfonów korzysta tzw. Pokolenie Z (Gen Z), a to nie są tylko nastolatkowie, ale również młodzi dorośli, którzy nie mają już nad sobą kontroli rodzicielskiej. Mimo wszystko najczęściej podchodzi się do tych osób raczej w kontekście, że to ktoś musi ich „zatrzymać”, bo sami są już zbyt uzależnieni.

Ciekawe są jednak wyniki badań, bo z nich wynika, że to właśnie Pokolenie Z jest najbardziej świadome tego, że spędza za dużo czasu na korzystaniu ze smartfona. Jednocześnie również, na tle innych badanych grup wiekowych, to właśnie najwięcej przedstawicieli tego pokolenia podejmuje aktywne kroki w celu skrócenia tego czasu. To bardzo interesujące, ale nie takie zaskakujące, jak wielu osobom mogłoby się wydawać. Trudno bowiem oczekiwać, że młode pokolenie żyjące w dobie tak łatwo dostępnych źródeł informacji będzie na tym polu niedoinformowane. To troszkę tak, jak z mówieniem teraz palaczowi, że palenie jest niezdrowe – przecież on to już wie z wielu źródeł, nie jest ślepy ani głuchy. Tak samo jest z Pokoleniem Z.

Inną sprawą jest, co ci młodzi ludzie faktycznie robią w kierunku ograniczenia korzystania z telefonów

Jak donosi CNBC, w Stanach Zjednoczonych już od dłuższego czasu można zaobserwować bardzo specyficzny trend – zaczynają przerzucać na tzw. „Dumbphones”, czyli takie bardziej zaawansowane klasyczne telefony komórkowe z dodatkowymi funkcjami, czasem z połączeniem z internetem, ale bez możliwości korzystania z social mediów czy nowoczesnych aplikacji. Na tamtejszym rynku HMD Global, właściciel Nokii, odnotował wzrost sprzedaży takich urządzeń, a najbardziej chodliwym towarem były telefony z klapką. Według firmy badawczej SEMrush, już w 2021 roku liczba sprzedanych „głupofonów” osiągnęła miliard sztuk, co jest naprawdę ogromną różnicą w porównaniu z 400 mln w 2019 roku.

Takie telefony mają bardzo dużo zalet – są tańsze, mają akumulatory o żywotności nieporównywalnie dłuższej niż smartfony, są bardzo wytrzymałe, a przede wszystkim – w kontekście naszych dzisiejszych rozważań – odcinają użytkownika od mediów społecznościowych i komunikatorów internetowych. Wygląda więc na to, biorąc pod uwagę rosnące zainteresowanie klasycznymi telefonami, że coś jednak jest na rzeczy.

Może być więc tak, że Pokolenie Z zwyczajnie zmęczyło się tymi wszystkimi treściami i chce od nich odpocząć. Nadmiar bodźców, jakich każdego dnia dostarczają media społecznościowe, internet, gry i aplikacje nie służy człowiekowi i często przejawia się pogorszonym samopoczuciem czy rozdrażnieniem. Przebodźcowaniu często towarzyszy też stres, problemy ze snem i koncentracją. To z kolei sprawia, że nie jesteśmy w stanie oddać się w pełni jednej aktywności, takiej jak oglądanie filmów, czytanie książki, a nawet spacer.

Myślę, że można to zobaczyć w niektórych populacjach pokolenia Z – są zmęczeni ekranami. Wiedzą, co się dzieje z ich zdrowiem psychicznym i próbują dokonać cięć – powiedział Jose Briones, propagator „głupofonów” i moderator subreddita „r/dumbphones”.

Wielu amerykańskich influencerów zaczęło propagować taką zmianę, przerzucając się na klasyczny telefon. Nie na stałe, ale na próbę, na jakiś czas i sprawdzając, jak to na nich wpłynie. Zwykle po takich eksperymentach czuli się zwyczajnie lepiej, byli w bardziej kreatywni i spokojniejsi.

Firmy takie jak Punkt i Light odpowiedziały na ten trend, sprzedając urządzenia skierowane do osób, które faktycznie chcą spędzać mniej czasu na telefonie i w mediach społecznościowych. Jak twierdzi przedstawiciel Light, ich celem nie jest typowy antytechnologiczny telefon, a taki, który jest minimalistyczny i celowy. Ich produkt jest skierowany do osób, które chcą świadomie wybrać, jak i kiedy używać danych aspektów technologii.

Moda lubi wracać. Pokolenie Z szaleje za winylami, analogowymi aparatami, więc i porzucanie smartfonów wpisuje się w ten trend

Wiadomo, jak to jest z internetowymi trendami – dziś są, jutro znikają. Wiele z nich jest też na pokaz, dlatego z pewną rezerwą podchodzę do tego „masowego porzucania smartfonów”, bo zdaję sobie sprawę, że wiele z tych działań może być robionych tylko pod nabijanie wyświetleń. Jednak sądzę, że tym razem może mieć to przynajmniej jakiś dobry skutek. Nie ma co się łudzić, że nagle młodzi ludzie zaczną wyrzucać swoje smartfony do kosza i będą pędzić do sklepów kupować klasyczne telefony. W dzisiejszym świecie jest to zwyczajnie niemożliwe, bo przecież smartfon służy nam do płacenia, sprawdzania konta w banku, e-maili, kupowania biletów i wielu, wielu innych rzeczy. Z tego trudno zrezygnować, a czasem jest to zwyczajnie niemożliwe, bo np. stałego dostępu do poczty wymaga od nas praca albo uczelnia.

Jednak dzięki takiej modzie młode pokolenie może głębiej się zastanowić i faktycznie zacząć ograniczać czas, jaki spędza na korzystaniu ze smartfona. Zacznie robić to bardziej świadomie, wprowadzając lepsze nawyki i rezygnując z kolejnej rundki filmików na TikToku czy Instagramie. Trend zapoczątkowali młodzi ludzie, kierując go do osób podobnych sobie, więc ma o wiele większe szanse na jakiś sukces niż kampanie edukacyjne i nawoływania ekspertów, którzy lata młodości dawno mają za sobą. Prawda jest taka, że Pokolenie Z robi to we własnym interesie, bo kto zadba o ich zdrowie za nich?

W sumie to może nie jest taki głupi pomysł? Porzucić, choć na chwilę, smartfona, włożyć kartę SIM w ten stary, zakurzony telefon pamiętający jeszcze czasy gimnazjum, który gdzieś tam leży w jednej z szuflad, i zapomnieć o ciągłych powiadomieniach, i sprawdzaniu komunikatorów. Ciekawa jestem, czy sama bym wytrzymała chociaż weekend w ten sposób.