“Nuklearna trumna” przecieka. Katastrofa ekologiczna jest nieunikniona, chyba że zaczniemy działać

Daleko na Pacyfiku, na wyspie Runit, znajduje się “nuklearna trumna”, czyli betonowa kopuła, która zawiera odpady radioaktywne z blisko 70 prób atomowych. Niestety, sarkofag nie przetrwał próby czasu i zaczyna przeciekać. A to może doprowadzić do katastrofy ekologicznej, dotkliwej nie tylko dla środowiska lokalnego, ale i całego świata.
Ivy King – bomba atomowa zrzucona 16 listopada 1952 r. około 600 m od północnego krańca wyspy Runit /Fot. Wikimedia Commons

Ivy King – bomba atomowa zrzucona 16 listopada 1952 r. około 600 m od północnego krańca wyspy Runit /Fot. Wikimedia Commons

Runit jest jedną z czterdziestu wysp atolu Enewetak na Wyspach Marshalla na Oceanie Spokojnym, mniej więcej w połowie drogi między Papuą Nową Gwineą a Hawajami. Miejsce to jest znane jako składowisko odpadów radioaktywnych pozostawionych przez Stany Zjednoczone po serii testów jądrowych w latach 1947-1958.

Czytaj też: Nowe porozumienie państw P5: broń jądrowa będzie wykorzystywana wyłącznie do obrony

Wyspa Runit jest uważana za miejsce bardziej nieprzystępne i groźne niż Czarnobyl, a to z powodu 67 bomb atomowych zrzuconych przez Stany Zjednoczone na atole Bikini i Enewetak ponad 60 lat temu. Jedna z prób – Castle Bravo – to największa eksplozja jądrowa wywołana przez USA, która rozpętała piekło na atolu Bikini 1 marca 1954 r. Jej siła była prawie 1000 razy większa niż bomby w Hiroszimie i Nagasaki.

Jak powstała “nuklearna trumna”?

Historia “nuklearnej trumny” ma swój początek w latach 70. ubiegłego wieku, kiedy to tony napromieniowanej gleby i gruzu z sześciu różnych wysp, na których przeprowadzano próby jądrowe, zostały przewiezione do gigantycznego dołu na wyspie Runit. Tam zmieszano je z betonem i zamknięto w kopule o grubości 45 cm i średnicy 115 m. Na zdjęciach satelitarnych prezentuje się ona spektakularnie i wygląda jak latający spodek, który rozbił się i utknął w tropikach.

Sarkofag na radioaktywne odpady (m.in. pluton-239) miał być rozwiązaniem tymczasowym (jak to często bywa), ale skoro się sprawdzał, to nie było potrzeby go do tej pory ruszać. Przez dziesięciolecia był szczelny, ale globalne ocieplenie i ząb czasu dorzuciły swoje trzy grosze. Na kopule zaczęły się pojawiać pęknięcia, które się powiększają i prawdopodobnie pogłębiają, a odpady wpływają na otaczające środowisko. Sytuacja jest na tyle poważna, że swoje zaniepokojenie zgłosił sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres.

“Nuklearna trumna” na wyspie Runit /Fot. Wikimedia Commons

Ken Buesseler, światowej sławy ekspert w dziedzinie radioaktywności morskiej, wypowiedział się w 2020 r. na temat “nuklearnej trumny” na wyspie Runit.

Tak długo, jak pluton będzie zamknięty pod kopułą, nie będzie to duże nowe źródło promieniowania do Oceanu Spokojnego. Ale wiele zależy od przyszłego wzrostu poziomu morza i tego, jak takie rzeczy jak sztormy i sezonowe wysokie pływy odbiją się na przepływ wody do i z kopuły. W tej chwili jest to małe źródło promieniowania, ale musimy je monitorować regularnie, aby zrozumieć, co się dzieje wewnątrz. Ken Buesseler

Wiele wskazuje na to, że “nuklearna trumna” przysporzy jeszcze wiele problemów i zaogni niejeden spór polityczny. Wyspy Marshalla są państwem wyspiarskim z ponad 60 tys. mieszkańców, a zrzucenie bomb atomowych miało przerażający wpływ na ich życie, prowadząc do wzrostu zachorowań na nowotwory, a także licznych przesiedleń. Władze USA wypłaciły też ogromne odszkodowania dla wszystkich dotkniętych przeprowadzanymi testami. Wielu jednak twierdzi, że to za mało, a osoby decyzyjne nigdy nie odpowiedziały za swoje czyny.

Eksperci apelują o powołanie do życia niezależnego zespołu badawczego, który oceni, w jakim stanie jest kopuła na wyspie Runit i czy można coś zrobić, by ją uszczelnić. Być może właściwym rozwiązaniem byłoby stworzenie dodatkowego sarkofagu, jak miało to miejsce w Czarnobylu.