Drony latające z dronami. Specjalny oddział Sił Powietrznych USA szykuje coś wyjątkowego

Wojsko zachwyciło się bezzałogowymi sprzętami w każdej wersji, formie i klasie, a liczne nowe inicjatywy oraz projekty sugerują, że za kilka dekad wojny będą prowadzone przez komputery i systemy sztucznej inteligencji pod władzą ludzi. Najnowszy tego przejaw zdradziło Dowództwo Operacji Specjalnych Sił Powietrznych (AFSOC), zapowiadając plan sprawdzenia, jak w praktyce sprawdzą się drony latające z dronami.
Drony
Drony

Siły Powietrzne USA chcą połączyć drony z dronami. Ten pomysł może rozszerzyć jeszcze bardziej potencjał bezzałogowców

Z najnowszych informacji wynika, że AFSOC nabędzie trzy drony MQ-9B SkyGuardian, aby pomóc w rozwoju nowej koncepcji Adaptive Airborne Enterprise. Mowa więc o zdalnie sterowanych, będących rozwinięciem MQ-9A Reaper, które mogą wykonywać różne misje pokroju przeprowadzania wywiadu, obserwacji, rozpoznania, uderzenia, jak i wojny elektronicznej. Nie jest to byle jaki dron, a bezzałogowiec, który może latać przez ponad 40 godzin w praktycznie dowolnym miejscu na świecie i bez względu na pogodę, dzięki łączności satelitarnej. 

Czytaj też: Drony wojskowe wchodzą w nową erę. STRIX pokazuje, jak wyglądają zaawansowane bezzałogowce

Główne cechy MQ-9B SkyGuardian obejmują wielomodowy radar Lynx oraz zaawansowany czujnik elektrooptyczny/podczerwony, które w duecie zapewniają obrazowanie w wysokiej rozdzielczości i identyfikację celów. Dron ten może również przenosić różne rodzaje broni i ładunków użytecznych, a w tym pociski manewrujące Joint Strike Missiles (JSM) o dużym zasięgu i wysokiej precyzji. Sam w sobie jest więc bardzo użyteczny, ale AFSOC chce zwiększyć jego potencjał jeszcze bardziej. 

Czytaj też: Sztuczna inteligencja chwyciła za stery drona. Chińczycy musieli przerwać próbę po 90 sekundach

Stąd wzięła się wspomniana koncepcja Adaptive Airborne Enterprise, której celem jest wykorzystanie rodziny systemów bezzałogowych i opcjonalnie załogowych do osiągania okazalszych efektów na polu walki. Koncepcja ta oznacza odejście od wykorzystywania podczas misji wyłącznie drona MQ-9 do zbierania danych wywiadowczych i zwalczania wrogich celów na rzecz rozszerzenia jego zasięgu o inne platformy bezzałogowe, które staną się ich przedłużeniem. Innymi słowy, drony te będą latać z innymi (mniejszymi) dronami i służyć im jako statki-matki, dzięki czemu te dodatkowe bezzałogowce nie będą traciły poziomu naładowania swoich pokładowych akumulatorów na dotarcie do określonego rejonu

Nadchodzące wielkimi krokami testy zweryfikują potencjał tego podejścia, w ramach to którego MQ-9B SkyGuardian będzie zapewne dolatywał do symulowanego obszaru działań wojennych, a następnie aktywował swoje mniejsze drony, które zaczną kontynuować jego główne misje. Bedą one oczywiście mniej zaawansowane i tym samym odpowiednio tańsze, a z racji mniejszych rozmiarów, ich wykrycie i zestrzelenie przez systemy przeciwlotnicze wroga będzie stosownie utrudnione. 

Czytaj też: Polak z prestiżową nagrodą. Zobacz zachwycające fotografie z drona

Wysyłanie ich w rejony o podwyższonym zagrożeniu będzie więc miało wiele sensu, ale największy potencjał i tak widać w połączeniu dronów o tak wysokim zasięgu z mniejszymi dronami kamikadze, czyli amunicją kierowaną. Ta podczas misji zastępowałaby pociski i mogłaby być kierowana bezpośrednio nad zagrożone obszary i już na własną rękę wyszukiwać najlepszy cel do zniszczenia. Na tę chwilę musimy jednak uzbroić się w cierpliwość, bo nie wiadomo, co uda się osiągnąć AFSOC i do jakich wniosków dojdą specjaliści po przeprowadzeniu rzeczywistych testów.