Przez ponad 50 lat nie było wiadomo, dlaczego ziemskie półkule są równie jasne. Właśnie poznaliśmy odpowiedź

Dopóki człowiek nie poleciał w kosmos i nie uwiecznił naszej planety z wystarczająco dużej odległości, nie byliśmy w stanie określić, jak dokładnie wygląda Ziemia. Z czasem doszło do przełomu, który zrodził dodatkowe pytania.
Przez ponad 50 lat nie było wiadomo, dlaczego ziemskie półkule są równie jasne. Właśnie poznaliśmy odpowiedź

Fotografie wykonane między innymi w czasie misji z programu Apollo wykazały, że półkule naszej planety są oświetlone w taki sam sposób. Wcześniej naukowcy zakładali natomiast, iż mogą się one między sobą różnić w zakresie albedo, czyli ilości odbijanego przez nie światła. 

Czytaj też: To już pewne: ludzkość jest w stanie zmienić tor lotu asteroidy, która zagrozi Ziemi

Skąd miałaby wynikać taka zależność? Choćby stąd, że na półkuli północnej znajduje się więcej lądów, a na południowej – oceanów. Te drugie są znacznie ciemniejsze, dlatego powinny z tego tytuły występować różnice w albedo. Przez ponad pół wieku świat nauki nie był w stanie udzielić odpowiedzi na pytanie o to, dlaczego spodziewane odmienności w rzeczywistości nie funkcjonują. 

O przełomie i jego kulisach możemy przeczytać na łamach Proceedings of the National Academy of Sciences. Skąd całe zamieszanie, a w zasadzie jego brak? Okazuje się, iż kluczową rolę może odgrywać w tym przypadku obecność chmur. Tych na półkuli południowej jest więcej, podobnie zresztą jak szalejących tam burz. W efekcie albedo chmur stanowi czynnik równoważący generalne albedo całej półkuli południowej. Ostatecznie jaśniejsze lądy na północy okazują się podobne do chmur przykrywających południe. 

Ziemskie półkule wydają się równoważyć swoje albedo dzięki obecności chmur

Badaniom w tej sprawie przewodzili Or Hadas i Yohai Kaspi, którzy wzięli pod uwagę dane zebrane w ramach programu CERES realizowanego przez NASA, a także projektu ERA5. Ten pierwszy obejmuje satelity zbierające informacje na temat ziemskich chmur oraz ilości odbijanego promieniowania, podczas gdy drugi stanowi globalną bazę danych pogodowych zawierającą informacje zebrane zarówno na powierzchni, jak i w powietrzu.

Mając do dyspozycji tak liczne dane, które sięgały lat 50. ubiegłego wieku, członkowie zespołu zidentyfikowali związek między intensywnością burz a liczbą tworzących się chmur. Jak się okazało, na półkuli północnej zazwyczaj powstają słabsze burze, podczas gdy na południowej – umiarkowane bądź silne. Nawet jeśli lądy na północny obejmują mniej więcej dwukrotnie większą powierzchnię niż te zlokalizowane na południu, to tamtejsza większa ilość chmur stwarza równowagę dla albedo całej naszej planety. 

Czytaj też: Zorza polarna robi wrażenie, ale z kosmosu wygląda jeszcze lepiej. Zobaczcie sami

Warto jednocześnie mieć na uwadze, iż postępujące zmiany klimatu mogą deregulować wzorce pogodowe na Ziemi. W efekcie możliwa będzie zmiana częstotliwości burz na północy i południu, co mogłoby wywołać zaburzenia w albedo pomiędzy obiema półkulami. Mamy więc kolejny powód, aby jak najskuteczniej walczyć z globalnym ociepleniem.