Obejrzyj, jak ciężki myśliwiec przechwytujący MiG-31 rozbił się… sam

Rosyjską armię od dawna deprecjonuje się twierdzeniami o wojskowym sprzęcie lichej jakości oraz braku odpowiedniej dbałości o jego modernizację i utrzymywanie w gotowości. Patrząc na to, jak rosyjskie lotnictwo kruszeje nawet bez zaangażowania wroga, trudno się temu dziwić – stan sprzętu w tym państwie jest naprawdę zły.
Obejrzyj, jak ciężki myśliwiec przechwytujący MiG-31 rozbił się… sam

MiG-31 jest wykorzystywany przez rosyjskie lotnictwo od dekad. Dla tamtejszych techników to najwyraźniej za długo

Sprzęty wojskowe zawsze są projektowane i produkowane tak, aby mogły służyć rekordowo długo. Dlatego właśnie różne kontrakty sięgają często niewyobrażalnych wręcz kwot w porównaniu do sprzętów, z których korzystają “zwyczajni śmiertelnicy”. Nie inaczej jest w lotnictwie, a więc sektorze, w którym to maszyny muszą być we wręcz perfekcyjnym stanie, zanim ruszą do boju. Sprawa ma się zupełnie inaczej, kiedy mówimy o samolotach rosyjskich, którym od ponad roku zwykło się regularnie “spadać” bez większego powodu. 

Czytaj też: Jest w ciągłym remoncie, a do tego nie ma kto nim pływać. Lotniskowiec Rosji to porażka

Tym razem “ofiarą” był rosyjski myśliwiec MiG-31. Ten rozbił się 26 kwietnia około 10 kilometrów od miasta Murmańsk w Rosji po (prawdopodobnie) wystartowaniu z bazy lotniczej Monczegorsk. Jak wskazują najświeższe wiadomości, wśród których nie zabrakło oficjalnego oświadczenia Ministerstwa Obrony Rosji, MiG-31 wykonywał wtedy rutynowy lot treningowy. Podczas niego zaczął się palić z racji awarii, nad którą załoga nie była w stanie zapanować, dlatego finalnie pilot katapultował się wraz z operatorem uzbrojenia, a myśliwiec w płomieniach spadł prosto do zamarzniętego jeziora Imandra, przebijając się przez taflę lodu i osiadając na dnie. 

Czytaj też: Nowa broń Rosji zadecyduje o losach bitew morskich. Czy mamy się czego obawiać?

Wypadki i niedopatrzenia się zdarzają, to normalne. Problem w tym, że nie jest to pierwszy raz, kiedy MiG-31 ot tak postanawia odmówić posłuszeństwa w locie i runąć na ziemię. W rzeczywistości od dobrych czternastu miesięcy to już czwarty MiG-31, który w taki oto sposób zakończył swoją służbę. Jest to jednak bardziej wizerunkowa wpadka Rosji niż cokolwiek innego, co mogłoby zagrozić jej zapasom sprzętowym. Pamiętajmy bowiem, że kraj ten ma ponad 500 samolotów tego typu na służbie, które w praktyce nie kosztują aż tak wiele, bo ledwie 550000 dolarów, co jest wręcz śmieszną wartością w porównaniu do cen F-35, idących w całe dziesiątki miliardów dolarów. 

Nie możemy jednak zapominać, że mimo pierwszego oblotu datowanego na 1975 rok, MiG-31 to nadal w pewnym stopniu potężny samolot przechwytujący, który zalicza się do klasy naddźwiękowych myśliwców ciężkich. Ta przynależność opisuje przede wszystkim jego możliwości. To rodzaj samolotu myśliwskiego, który rozpędza się do prędkości aż 2,83 Mach, a przy tym jest przystosowany przede wszystkim do przechwytywania i zwalczania innych samolotów nad własnym terytorium. Wykorzystuje do tego zarówno radar, jak i kierowane pociski rakietowe, co w połączeniu z dużym zasięgiem i wspomnianą prędkością sprawia, że MiG-31 to groźny przeciwnik w przestworzach mimo upływu tak wielu lat.

Czytaj też: Nowy sprzęt wojskowy Rosjan powstał 10 lat temu i nadal nie trafił na służbę. Czy to się zmieni?

Patrzę jednak na jego ogólne możliwości, biorę pod uwagę aż cztery awarie w locie w ciągu prawie 15 miesięcy, a wreszcie porównuje te myśliwce z najnowszymi amerykańskimi myśliwcami przewagi powietrznej, które specjalizują się w zwalczaniu wrogich myśliwców i mogę tylko dojść do jednego wniosku. W razie regularnej wojny z państwem o rozbudowanych siłach lotniczych, rosyjskie lotnictwo miałoby ogromny problem, aby móc cokolwiek zrobić w przestworzach.