Swoją pracę Alan Turing opublikował zaledwie siedem lat po zakończeniu II wojny światowej, do której zakończenia zresztą sam się znacząco przyczynił łamiąc szyfry Enigmy wykorzystywanej przez III Rzeszę do komunikowania się wojsk. Jego nazwisko pojawia się natomiast coraz częściej w kontekście testu Turinga, który od dekad uważany jest za sposób oceny zdolności maszyn do posługiwania się językiem naturalnym, a nawet tego czy maszyna jest w stanie myśleć w sposób podobny do człowieka. Dzisiaj w dobie chatbotów, modeli językowych i szybkiego rozwoju algorytmów sztucznej inteligencji, test Turinga pojawia się w mediach niemal na porządku dziennym.
Czytaj także: Alan Turing na banknocie 50-funtowym
Model matematyczny Alana Turinga
W swoim jedynym opublikowanym artykule naukowym Turing przekonywał, że wzory powstające w naturze wskutek reakcji chemicznych zachodzących między dwiema jednorodnymi substancjami nazwanymi przez niego morfogenami rozpraszającymi się po dowolnej powierzchni można opisać modelem matematycznym. Nie ma tutaj znaczenia, czy chodzi o barwniki w skórze zwierząt, czy też o rozmieszczenie roślinności na powierzchni. W tym drugim przypadkiem czynnikiem warunkującym powstawanie wzorów miałaby być rywalizacja o zapasy wody. Przez siedemdziesiąt lat naukowcy sceptycznie podchodzili do tej teorii wskazując, że nie ma żadnej możliwości sprawdzenia, czy owe wzory powstają w środowisku naturalnym w taki sposób, jak opisał to Turing.
Czytaj także: Po raz pierwszy maszyna zdała test Turinga
Aby dowieść prawdziwości modelu naukowcy z Uniwersytetu w Northeastern oraz Georgia Tech postanowili przeprowadzić swoisty eksperyment. W ośmiu osobnych tacach w równych odstępach od siebie ułożyli nasiona chia. Każdą z tac następnie traktowano nieco inaczej. Między sobą tace różniły się ilością otrzymywanej wody oraz tempem jej odparowywania (część tac została przykryta folią, część pozostała otwarta). Oprócz tego nasiona zostały wyłożone na różnych rodzajach podłoża. Tak przygotowane tace zostały pozostawione same sobie.
Na efekty nie trzeba było czekać. Już po tygodniu na tacach zaczęły pojawiać się dokładnie takie same wzory, jak te obserwowane w środowisku naturalnym. Oczywiście w zależności od tacy wzory były mniej lub bardziej wyraźne. W niektórych tacach w ogóle nic nie wykiełkowało, w innych powstał niemal jednorodny las. Między tymi dwoma ekstremami znajdowały się jednak tace, na których wzory Turinga były widoczne jak na dłoni. Naukowcy oprócz tac stworzyli symulacje komputerowe możliwych wzorów opierające się na modelu Turinga. Zarówno w symulacjach, jak i na tacach wzory były do siebie podobne.
Wychodzi zatem na to, że Alan Turing jako matematyk miał wprost wyjątkowy talent do matematycznego obserwowania świata naturalnego.