Prawo Komunikacji Elektronicznej bez Lex Pilot. Czy możemy się zająć prawdziwym problemem?

Choć wiadomo o tym od kilku tygodni, dopiero teraz mamy oficjalne potwierdzenie, że przepisy znane jako Lex Pilot znikną z projektu ustawy Prawo Komunikacji Elektronicznej. Czy w związku z tym media porzucą ten temat i w końcu zajmą się realnymi problemami nowych przepisów?
Prawo Komunikacji Elektronicznej bez Lex Pilot. Czy możemy się zająć prawdziwym problemem?

Telewizyjnej dyktatury w ramach Lex Pilot nie będzie

W zasadzie już po wysłuchaniu publicznym na komisji cyfryzacji było wiadomo, że zapisy znane jako Lex Pilot znikną z projektu ustawy Prawo Komunikacji Elektronicznej. Przypomnijmy, że chodzimy o narzucenie dostawcom telewizji kanałów telewizji rządowej na pierwszych pozycjach na pilocie. Do tego każdy dostawca miał obowiązek udostępniać kanały TVP1, TVP2, TVP3, TVP Info, TVP Kultura, TVN, Polsat, TV4 i TV Puls w ramach zasady must carry must offer. Dodatkowo kanały miałyby być oferowane pojedynczo, a nie w pakietach, co jest ogromnym kosztem dla dostawców. Dla m.in. Polsat Box i Canal+ byłoby to koszty na poziomie 3,7 mln euro rocznie. A mówimy o wielkich korporacjach, a co mieliby do powiedzenia dostawcy lokalni?

Choć było wiadomo, że kontrowersyjne pomysły znikną z ustawy, oficjalnie potwierdził to podsekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Paweł Lewandowski w rozmowie z Wirtualnymi Mediami. Choć nie do końca wiadomo, w jaki sposób się to stanie. Wiceminister podaje dwie opcje – nowy projekt z wykreślonymi zapisami lub poprawki, która je eliminuje. Poprawka wydaje się bezpieczniejsza, bo łatwiej będzie kontrolować zmiany proponowane przez rząd.

Czytaj też: Cyfrowy Polsat odda ci pieniądze. Koniec wciskania niechcianych usług

Czy teraz media porzucą temat, czy zajmą się innymi problemami PKE? Minister Lewandowski już szuka winnych opóźnień

Media głównego nurtu podchwyciły temat Lex Pilot, bo był to zdecydowanie najbardziej nośny element ustawy PKE. Ale nie jedyny, bo nie zapominajmy o zapisach mających na celu wprowadzenia totalnej inwigilacji, które miały dać służbom dostęp m.in. do naszych skrzynek mailowych, komunikatorów internetowych, a nawet usunięcie z Polski dostawców komunikatorów. Pisaliśmy o tym w tym materiale. Te zapisy prawdopodobnie też znikną z ustawy, ale ten temat trzeba przypilnować do końca. Nie można porzucić go całkowicie tylko dlatego, że Lex Pilot jest już za nami.

Innym problemem prac nad Prawem Komunikacji Elektronicznej jest czas. Pierwszy projekt ustawy był gotowy już na początku 2020 roku. Zawierał wówczas wyłącznie zmiany na rynku szeroko pojętej telekomunikacji. Bardzo dobre zmiany, jak choćby zwrot środków zgromadzonych na numerach na kartę. Prawo Komunikacji Elektronicznej jest wdrożeniem przepisów Europejskiego Kodeksu Łączności Elektronicznej (EKŁE), który kraje członkowskie Unii Europejskiej miały wprowadzić do końca 2020 roku i Polska miała dużą szansę, aby w tym terminie się wyrobić. Prace nad PKE ugrzęzły na długie miesiące, a nawet wręcz lata.

Pomimo tego, że nie było wiadomo, co dzieje się z projektem ustawy PKE, a nie przeszkadzało to rządzącym w absurdalnym powoływaniu się na EKŁE podczas odwoływania prezesa UKE w ramach walki z pandemią.

Opóźnienie może okazać się problemem, bo praw wdrożenia PKE może skutkować karami nakładanymi przez organy europejskie. Ale spokojnie, wiceminister Lewandowski w rozmowie z Wirtualnymi Mediami już znalazł winnych. Są nimi operatorzy, którzy mieli napuścić na prace nad ustawę posłów opozycji, którzy zamiast pracować nad nią, postanowili odrzucić ją w całości. I to oni są winni i aż posłużę się tutaj cytatem:

Dzisiaj mamy problem. To egoizm. Z powodu paru przepisów, które de facto zostały wyprowadzone z tej ustawy, blokujemy ważną dla rynku, przedsiębiorców, państwa polskiego i klientów – tam jest wiele ułatwień dla klientów – blokujemy wielką ustawę, która wdraża ważne prawo europejskie. Zaraz budżet państwa, czyli wszyscy będą płacić kary z powodu tych opóźnień – grzmi wiceminister Paweł Lewandowski.

PKE faktycznie zawiera wiele ułatwień dla klientów i miło, że rządzący zaczęli to zauważać. Po ponad trzech latach opóźnienia wdrażania przepisów, które zasypali swoimi wrzutkami i zapewne znowu to zrobią, o ile media, a szczególnie główne telewizyjne stacje informacyjne, nie porzucą tematu tylko dlatego, że z projektu ustawy zniknęły przepisy bezpośrednio w nie uderzające.