Ostatni moment przed nuklearną zagładą. USA pokazały, jak mogą zapoczątkować koniec świata

Cienka jest granica między pokojem, a nuklearną zagładą, ale kiedy już do niej dojdzie, USA chcą mieć pewność, że nie wyjdą z niej jako jedyni przegrani. Stany Zjednoczone udowodniły to w ramach niedawnego testu, który pokazał w szczegółach, jak mogą zapoczątkować koniec świata.
Ostatni moment przed nuklearną zagładą. USA pokazały, jak mogą zapoczątkować koniec świata

Jeśli naziemne stacje zawiodą, USA wyciągnie jeszcze jednego asa z rękawa

Broń nuklearna jest aktualnie wykorzystywana przez kraje tylko po to, żeby odstraszać potencjalnych wrogów. Działa to na prostej zasadzie “jeśli wy zaatakujecie nas, my zgładzimy was atomowym atakiem” i rzeczywiście ma to sens. W praktyce nawet jeden pocisk jądrowy, który trafi w dane państwo, jest w stanie spowodować całą masę zniszczeń i strat zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio. Im z kolei kraj jest mniejszy, tym jest na taki atak narażony bardziej. W praktyce trudno jest więc zagrozić Stanom Zjednoczonym, ale jeśli już jakieś państwo postanowi je zaatakować, to za żadne skarby nie zapewni sobie bezpieczeństwa przed nuklearnym odwetem, a to dzięki m.in. samolotom E-6B Mercury, które USA aktualnie wykorzystują i których skuteczność niedawno sprawdziły.

Czytaj też: Beton ożyje w amerykańskim wojsku. DARPA chce nadać mu unikalnych właściwości

Wojsko USA zwykle przeprowadza co najmniej dwa testy tego typu rocznie, aby upewnić się, że szacunkowy arsenał ponad 400 pocisków balistycznych z głowicami nuklearnymi pozostaje w dobrym stanie. Testy te mają na celu zademonstrowanie niezawodności pocisków oraz krytycznej architektury dowodzenia i kontroli, która je wspiera. Tym jednak razem test przykuł uwagę świata głównie z tego powodu, że zaowocował zdjęciem, które przedstawia dokładnie to samo, co zaszłoby w kabinie samolotu E-6B Mercury, gdyby rozkaz wystrzelenia pocisku został wydany “na poważnie”.

Czytaj też: Niewidzialna siła zaczęła zestrzeliwać drony. Nad amerykańskim poligonem zrobiło się gorąco

Ten testowy start nieuzbrojonego międzykontynentalnego pocisku balistycznego Minuteman III został zainicjowany przez załogę E-6B Mercury, a więc “samolotu zagłady”. Ten jest wyposażony w system kontroli startu rakiet z powietrza (ALCS), a więc system zapewniający redundancję i niezawodność w przypadku awarii lub zniszczenia centrów kontrolnych rakiet na ziemi. E-6B może również komunikować się z okrętami podwodnymi uzbrojonymi w rakiety balistyczne, które stanowią kolejną część triady nuklearnej USA. Innymi więc słowy, kiedy E-6B Mercury rzeczywiście będzie potrzebny, sytuacja na świecie nie będzie należała do najlepszych.

Czytaj też: Myśliwce F-16 polecą same. Amerykanie podchodzą poważnie do testów autonomii

Dlatego właśnie tak cenne są powyższe zdjęcia, które wykonano podczas procedury testowej. Jedno z nich przedstawia m.in. członka załogi samolotu E-6B obracającego klucze do zainicjowania startu Minuteman III za pomocą ALCS. Widoczne na nim charakterystyczne użycie dwóch fizycznych kluczy jest częścią środków bezpieczeństwa dotyczących użycia amerykańskich broni nuklearnych.