Masz używać konta Microsoftu i koniec. Inaczej Windows 11 zasypie cię reklamami

Microsoft zmienił swój model ekonomiczny przy okazji systemów Windows 10 i 11. Darmowe aktualizacje stały się szansą dla firmy, by podreperować swój wizerunek. Wydaje się jednak, że teraz trzeba podreperować stan portfela. Ostatnie inicjatywy w Windows 11 przekraczają znacząco wyczucie smaku i nadają nowe znaczenie nachalności.
Windows
Windows

Microsoft w ostatnim czasie potrafi wygenerować wokół siebie duży szum, przede wszystkim ze względu na zaawansowany rozwój narzędzi opartych o sztuczną inteligencję. Jeszcze w 2019 roku firma zainwestowała miliard dolarów w firmę OpenAI, a współpraca zaowocowała dziesięciokrotnym zwiększeniem wydatków. Na efekty nie musieliśmy długo czekać. Jeszcze w 2022 roku Microsoft pokazał własną odpowiedź na Canvę oraz inne aplikacje do tworzenia grafik – Microsoft Designer ze wsparciem generatora obrazów DALL-E 2. Korzystając z tego rozwiązania nie poczułem jeszcze rewolucji sztucznej inteligencji, ale to nie wszystko.

W tym roku obrodziło w narzędzia, które mogą wywrócić zasady pracy, nauki i pojmowania rzeczywistości. Użytkownicy pakietu Microsoft 365 już niebawem będą mogli skorzystać z pakietu funkcji Copilot, które pozwolą na automatyczne tworzenie e-maili, generowanie prezentacji na bazie pliku czy formatowanie danych z arkuszy kalkulacyjnych. Wszystko dzięki zastosowaniu modelu GPT-4 od OpenAI. Jednak największe zmiany dotyczą wyszukiwarki Bing, którą mocno zintegrowano z ChatGPT w najnowszej wersji. Dzięki krótkiej “rozmowie” z chat Bing zamiast listy wyników otrzymujemy zredagowane odpowiedzi napisane przystępnym językiem.

W pakiecie Microsoft 365 znajdą się narzędzia oparte o AI

Część użytkowników te rozwiązania po prostu nie obchodzą. Nie każdego da się przekonać do Microsoft Edge, tak samo jak nie każdy potrzebuje w swoim życiu wyszukiwarki Bing. Co z tymi, którzy nie chcą łączyć swojego sprzętu z kontem Microsoftu i nie mają też w planach kupić pakietu Microsoft 365 czy dostępu do chmury OneDrive? Microsoft bierze się także za nich i znalazł rozwiązanie na konsumencki opór. Metody? Co najmniej kontrowersyjne.

Połączmy reklamę z systemowym interfejsem – na pewno ktoś się nabierze

Microsoft słynie ze swojej upartości w promowaniu własnych produktów. I jest to poniekąd zrozumiałe. Z jednej strony nie ma silnego ekosystemu urządzeń jak Apple i brakuje mu smartfonów. Z drugiej, na Windowsie króluje przeglądarka, która należy do Google’a. Czy to daje firmie uprawnienia, by zasypywać nas reklamami Microsoft Edge przy pobieraniu Google Chrome? Jeżeli myślicie, że tak nie powinno być, to z pewnością nie ucieszy was to, na co wpadł gigant z Redmond.

Techspot donosi o zmianach, jakie Microsoft wdraża wraz z testowymi wersjami systemu Windows 11. Te pojawiają się u części osób, które zainstalowały build z marca z oznaczeniem KB5023778 oraz Windows 11 Insider Preview Build 23435. Po naciśnięciu ikony Windows na pasku zadań naszym oczom ukaże się ten sam panel z aplikacjami. Zmiana będzie dotyczyła obszaru z naszym awatarem i nazwą konta. Tam pojawi się wykrzyknik w pomarańczowym kole, który będzie widoczny dla tych, co zalogowali się na konto lokalne, zamiast – jak Bill Gates przykazał – na konto Microsoftu.

Menu Start Windowsa 11 z powiadomieniami reklamowymi
Windows 11 z nowymi “powiadomieniami” zachęcającymi do usług Microsoftu

Poza standardowymi opcjami wylogowania się, zablokowania komputera oraz zmiany ustawień konta zobaczymy jedną z kilku reklam. Może to być zachęta do zalogowania się do komputera kontem Microsoftu, reklama usługi OneDrive albo pakietu Microsoft 365. Powiadomień bądź reklam nie da się zupełnie wyłączyć – możemy jedynie poprosić, aby system przypomniał o nich później.

Przecież zapłaciłem za Windowsa 11, kupując mój sprzęt. Dlaczego widzę reklamy?

O ile część użytkowników podejdzie do sprawy z odpowiednim sceptycyzmem albo entuzjazmem, tak trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Microsoft celuje tymi reklamami w bardziej nieświadome osoby. Z pewnością ci, którzy nie znają tych usług będą zastanawiali się, czy nie są one niezbędne do prawidłowego działania systemu. Obecnie nie ma obowiązku logowania się do Windowsa 11 kontem Microsoftu, jak i nie ma obowiązku kupowania abonamentów Microsoft 365 lub OneDrive. Szczególnie komunikat o “uczynieniu swojego konta bezpieczniejszym” może rezonować z użytkownikami martwiącymi się o swoje dane.

Rozumiem, że zaoferowanie bezpłatnej aktualizacji z Windowsa 10 na Windows 11 jest innym modelem ekonomicznym niż ten, który Microsoft uskuteczniał przy premierze Windowsa 8 oraz starszych wersji. Jednocześnie wierzę, że mieszanie reklam z interfejsem systemowym oraz oznaczanie ich wykrzyknikiem na pomarańczowym tle to o kilka kroków za daleko. Takie komunikaty nie powinny wyglądać jak integralna część systemu, a nawet jeżeli tak się dzieje, powinny zostać klarownie oznaczone jako reklamy.