Nadciąga alternatywa dla Twittera, na którą wszyscy czekają. Oby to była prawda

Odkąd zaczęło się zamieszanie z Twitterem, co rusz słyszymy o tym, że ktoś tworzy alternatywę dla serwisu Elona Muska. Na rynku pojawiają się zupełnie nowi gracze, ale Meta wcale nie zamierza patrzeć bezczynnie. A skoro nie może złapać użytkowników uciekających z Twittera w sidła serwisów, które już ma, musi po prostu zrobić coś nowego.
Nadciąga alternatywa dla Twittera, na którą wszyscy czekają. Oby to była prawda

Kolejna „alternatywa dla Twittera” na horyzoncie

Obecnie z social mediów korzysta 4,8 mld ludzi, czyli 59,9 procent całej globalnej populacji (dane z kwietnia 2023 r.). Jeśli bardziej zagłębimy się w statystyki, zobaczymy, że przeciętna osoba może pochwalić się średnio 8 kontami w różnych serwisach. Najbardziej popularny jest Facebook, a za nim znajdziemy też WhatsAppa, Instagrama i wciąż rosnącego na znaczeniu (choć obecnie mocno kontrowersyjnego) TikToka. Twitter jest co prawda dość daleko w rankingu, jednak gdy ktoś każe wymienić nam kilka portali społecznościowych, to z pewnością będzie on jednym z pierwszych, które podamy.

Liczba ponad 370 mln użytkowników też robi wrażenie. Na tyle duże, by inne serwisy ostrzyły sobie zęby na niezadowolonych twitterowiczów. A tych, odkąd Elon Musk przejął stery, nie brakuje. Ekscentryczny miliarder zrobił na platformie tak duże zamieszanie, że zachęcił innych do podjęcia działań w celu przejęcia tych, którzy z „ćwierkacza” chcą uciekać. Mastodon jako pierwszy został okrzyknięty „alternatywą dla Twittera”, a po nim pojawiły się też inne twory, mające konkurować ze społecznościowym gigantem. Na razie z marnym skutkiem, bo nie ukrywajmy, na tym rynku nowi mają ciężko.

Meta trzyma w garści większość najpopularniejszych społecznościówek – Facebooka, Instagrama i WhatsAppa, ale najwyraźniej nadal jej mało. Już w marcu pojawiły się wzmianki o tym, że szef Instagrama planuje stworzenie czegoś, co będzie konkurować z platformą Muska. Jaki ma na to pomysł? Serwis oparty na publikowanie krótkich treści tekstowych (wraz z możliwością wchodzenia w interakcje, dodawanie odpowiedzi, komentarzy czy dalsze rozsyłanie wpisów), a więc ogólnie rzecz biorąc coś, co ma działać tak samo, jak Twitter.

Oczywiście do postów w serwisie, którego kodowa nazwa brzmi P92, będzie można dołączać różnego rodzaju multimedia, takie jak zdjęcia, filmy czy GIF-y. Z nowego raportu wynika ponadto, że limit znaków w poście będzie całkiem duży, bo ma wynosić do 500 znaków. Warto tu wspomnieć, że serwis będzie wykorzystywał zdecentralizowaną architekturę pozwalającą użytkownikom na tworzenie własnych serwerów z osobnym systemem moderacji treści. Ma też być dostępny jeden główny kanał, na którym zobaczymy naszych obserwujących i polecane treści.

Spekulując na podstawie tych wszystkich informacji, spodziewam się, że interfejs nie będzie zbytnio odbiegał od tego, co znamy z Twittera i zapewne też z Instagrama. Zwłaszcza że kolejna alternatywa dla serwisu Muska ma być ściśle z Instagramem zintegrowana. To może być jeden z jej mocnych punktów – synchronizacja konta, która pozwoli na uniknięcie konieczności tworzenia i konfigurowania nowego profilu. Bez problemu będzie można zalogować się przy użyciu istniejącego na Instagramie konta. Nie wiadomo tylko, czy tak samo będzie to działać w przypadku Facebooka, choć to bardzo możliwe.

Nowy serwis konkurujący z Twitterem pojawi się już za moment

Najważniejsze jest jednak to, że długo na premierę „P92” nie będziemy musieli czekać. Kolejny serwis społecznościowy Meta, jak wynika z doniesień, pojawi się już pod koniec czerwca. Spodziewam się więc, że w kolejnych tygodniach usłyszymy o nim jeszcze nie raz. Tymczasem ja zastanawiam się nad pewną kwestią. Dobrze wiemy, jak w ciągu ostatnich lat (głównie pod wpływem TikToka) zmienił się Instagram i Facebook. Rolki, Stories oraz mnóstwo niepotrzebnych dodatków, które moim zdaniem tylko zaśmiecają serwisy społecznościowe i nie mówię tu tylko o tych należących do Mety. Czy ten nowy twór również będzie nimi zawalony? Prawdopodobnie tak, bo nie oszukujmy się, tu wszystko rozbija się o pieniądze. Jeśli jednak jakimś cudem ta zaraza nie przeniesie się dalej, to może być naprawdę powiew świeżości na rynku. Szkoda tylko, że odpowie za niego Meta, bo w tym przypadku jego popularność tylko przyczyni się do wzrostu monopolu giganta społecznościowego, który nikomu raczej się nie wyjdzie na dobre