Alternatywa dla Twittera od… szefa Instagrama? Meta ma pomysł, ale wątpię, że to wypali

Czym staje się Twitter pod rządami Elona Muska, widać jak na dłoni. Na całym zamieszaniu próbuje ugrać coś konkurencja, która poczuła krew. Nowy pomysł przychodzi z miejsca, o jakim ja w kontekście konkurencji raczej bym nie pomyślał. Wychodzi na to, że do bitwy z Twitterem zamierza włączyć się również Meta. Pomysł firmy kontrolującej Facebooka, Instagrama i WhatsAppa wydaje mi się na razie równie zaskakujący, co nietrafiony.
Alternatywa dla Twittera od… szefa Instagrama? Meta ma pomysł, ale wątpię, że to wypali

Wywrotowy styl zarządzania Twitterem odbija się na niemal wszystkich aspektach działalności jednego z najpopularniejszych mediów społecznościowych na świecie. Masowe zwolnienia, awarie, zaskakujące pomysły monetyzacji i ograniczenia w dostępności dotychczasowych usług wprowadzane z dnia na dzień – to tylko wierzchołek serialu sensacyjnego z udziałem Twittera, który toczy się nieprzerwanie od października ubiegłego roku, czyli momentu przejęcia przez Elona Muska.

Jednym z niszowych graczy, który skorzystał na zamieszaniu wokół Twittera okazał się mikroblogowy Mastodon. Według danych the-federation.info, liczba użytkowników platformy w niecałe dwa miesiące z symbolicznych 500 tys. użytkowników miesięcznie podskoczyła do poziomu niemal 4 mln. Wiele serwerów zostało przeciążonych uciekinierami z Twittera. Część z nich szybko zniechęcił jednak odmienny system funkcjonowania w świecie Fediwersum. Już pod koniec stycznia liczba aktywnych użytkowników Mastodona w cyklu miesięcznym ustabilizowała się na poziomie ok 2,4 mln.

Sam założyłem konto na jednym z polskich serwerów i jestem tam do dziś. Obserwuję jednak mnóstwo sygnałów świadczących o tym, że Mastodon dla ludzi przyzwyczajonych do Twittera po prostu jest za trudny. Większość z nas przyzwyczajona do standardowego modelu scentralizowanych usług internetowych nie rozumie (i chyba nie chce zrozumieć) koncepcji Fediversum. Na poziomie użytkownika końcowego zwyczajnie nie obchodzi nas, jak to działa. Dodatkowy wysiłek powoduje opór, a to zniechęca do aktywnego korzystania.

Alternatywa dla Twittera od Mety? Mam wątpliwości

Tymczasem o konieczności decentralizacji mediów społecznościowych zaczyna dyskutować coraz więcej ludzi świata technologii. Najnowszy przykład płynie ze strony współzałożyciela Twittera, Jacka Dorseya. Jego nowa aplikacja o nazwie BlueSky to alternatywa dla tradycyjnego Twittera, bazująca jednak na zdecentralizowanej architekturze. Na razie niewiele o niej wiemy, bo jest na etapie zamkniętej bety na zaproszenia. Dorsey uważa, że tylko taki Twitter może być bardziej odporny na próby cenzury i daje użytkownikom wybór w kwestii treści, które najbardziej im odpowiadają.

I tu pojawia się największa niespodzianka, bo na Fediwersum łypie swoim łakomym okiem również koncern Meta. Z informacji, do których dotarł serwis MoneyControl wynika, że gigant społecznościowy pracuje właśnie nad projektem o nazwie kodowej P92. Aplikacja ma pozwalać na publikację krótkich treści tekstowych i co ciekawe, do logowania będzie używać danych z Instagrama, więc wykorzysta potencjał globalnej rozpoznawalności marki. Nad projektem pieczę objął Adam Mosseri, obecny szef Instagrama.

Aplikacja miałaby mieć możliwość podglądu linków, publikowania obrazków oraz treści wideo, jak również odznak na wzór Twitter Blue. Nie jest jasne czy Meta miałaby pobierać za nie pieniądze, ale warto przypomnieć o inicjatywie Meta Verified, według której użytkownicy Faceboka oraz Twittera mieliby płacić abonament za odznakę potwierdzającą m.in. autentyczność konta. 

Czytaj też: Twitter Blue już dostępny w Polsce. Zapłacisz?

Tutaj robi się jeszcze ciekawiej, bo P92 miałoby wykorzystać protokół ActivityPub, jedno z fundamentalnych narzędzi Fediwersum. Tak, dobrze czytacie. Meta zamierza wykorzystać zdecentralizowaną architekturę, aby użytkownicy mogli sami tworzyć serwery (tzw. instancje) z własnym systemem moderacji treści, jak ma to miejsce na Mastodonie. Wykorzystanie ActivityPub daje też możliwość komunikacji między serwerami oraz innymi zewnętrznymi usługami, które go używają (a ich liczba stale rośnie).

Meta kontra Twitter – takiego pojedynku się nie spodziewałem

Meta może na tym teoretycznie sporo ugrać – zrzuci sobie z pleców odpowiedzialność za to, co dzieje się na poszczególnych instancjach, albowiem społeczności będą bardziej niezależne, na podobnej zasadzie jak ma to miejsce chociażby na serwisie Reddit. Może użyć potęgi Instagrama (szczególnie użytkowników o największym zasięgu), o ile zadba zawczasu o solidną politykę w zakresie bezpieczeństwa danych (rzekomo udostępnianie danych z Instagrama ma być minimalne).

Po drugiej stronie jest jednak cała masa wątpliwości. Wyobrażacie sobie, żeby typowy użytkownik Instagrama chciał porzucić komfort jaki obecnie daje mu Twitter? Szukać serwera? A jeszcze komuś płacić za jego utrzymanie? No właśnie, ja też nie. Zastanawiam się też nad modelem biznesowym, który w odróżnieniu od karmienia Facebooka oraz Instagrama naszymi danymi oraz aktywnością miałby obecnie jakąś sensowną alternatywę, która nie zniechęci do siebie naszych leniwych mózgów. Trudno w tym znaleźć złoty środek.