Ginąca gwiazda przeleciała tak szybko, że zostawiła za sobą ślad. To jedna z pierwszych takich obserwacji

Eksplodująca w formie supernowej gwiazda wystrzeliła niczym kula armatnia, przemierzając swoją galaktykę z gigantyczną prędkością. Astronomowie namierzyli nietypowe emisje radiowe związane z jej podróżą.
Ginąca gwiazda przeleciała tak szybko, że zostawiła za sobą ślad. To jedna z pierwszych takich obserwacji

Mówimy o obiekcie znanym jako PSR J1914+1054g, którego wybuch był naprawdę potężny. Jak wyjaśniają badacze za sprawą artykułu, który ostatecznie ma trafić na łamy Monthly Notices of the Royal Astronomical Society, to dopiero czwarta tego typu obserwacja. Mówimy bowiem nie tylko o uwiecznionym pulsarze, lecz również rozciągającym się za nim śladzie, nieco przypominającym “ścieżkę” pozostawianą przez komety. 

Czytaj też: W centrum naszej galaktyki zaginęły gwiazdy. Śledztwo trwa, ale jest tylko jeden podejrzany

Ustaleniami w tym temacie zajęli się naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego oraz Obserwatorium Astronomicznego Brera. Kluczem było wykorzystanie teleskopu radiowego MeerKAT, który posłużył do badania gwiazdy podwójnej znanej jako GRS 1915+105. W skład tego układu wchodziła czarna dziura i zwykła gwiazda, lecz z czasem astronomowie zwrócili uwagę na pewien bardzo istotny szczegół: ścieżkę światła zaskakująco podobną do czegoś, co zaobserwowano w 1987 roku.

Gwiazdy umierają na różne sposoby, a eksplozja w formie supernowej to jeden z najbardziej efektownych. Potrzeba jednak do tego odpowiednio wysokiej masy, tak, aby w razie skończenia się paliwa potrzebnego do prowadzenia fuzji termojądrowej zrzucone zostały zewnętrzne warstwy gwiazdy. Samo jądro zapada się natomiast pod wpływem własnej grawitacji, tworząc niezwykle zwarty i mały rdzeń. Wystarczy powiedzieć, iż powstała w takich okolicznościach gwiazda neutronowa może mieć kilkanaście kilometrów średnicy i masę większą od Słońca.

Gwiazda neutronowa namierzona przez astronomów może przemieszczać się z prędkością od 320 do 360 kilometrów na sekundę

O ile w większości przypadków wybuch nie powinien rozrzucić szczątków gwiazdy w wyjątkowo nierównomierny sposób, tak czasami realizuje się odwrotny scenariusz: gwiazda neutronowa rusza w drogą z gigantyczną prędkością. Aby doszło do takich wydarzeń rzeczony obiekt musi być pulsarem, obracając się w ogromnym tempie i wystrzeliwującym wiązki promieniowania niczym latarnia morska. Poza tym, jako że dochodzi do emisji wiatru pulsarowego, to muszą one zostać skierowane tak, by przemieszczający się obiekt pozostawał za sobą ścieżkę podobną do tej, która tworzy się za kometą.

Czytaj też: Betelgeza znowu dziwnie się zachowuje. To bliska Ziemi gwiazda, która wygląda tak, jakby miała eksplodować

W toku analiz zebranych danych astronomowie uznali, jakoby zidentyfikowany pulsar obracał się w tempie 138 milisekund i znajdował się na czele mgławicy. Rozciągający się za nim ogon ma około 40 lat świetlnych długości, podczas gdy promień pozostałości po eksplozji supernowej ma mniej więcej 43 lata świetlne. Od powstania pulsara z perspektywy ziemskich obserwatorów minęło około 82 000 lat, dlatego można oszacować, że J1914 przemieszcza się z prędkością wynoszącą od 320 do 360 kilometrów na sekundę. I choć nie jest to najszybciej podróżująca gwiazda znana nauce, to stanowi ona cenne źródło informacji na temat supernowych, gwiazd neutronowych, pulsarów i mgławic.