Koreańczycy obiecują cuda. Ich ogniwo fotowoltaiczne wymyka się wszelkim prawom

Takich obietnic jeszcze nie słyszeliśmy. Koreańska firma planuje ruszyć z budową fabryki tandemowych ogniw fotowoltaicznych, których wydajność ma wzrosnąć aż do 50-75 proc. Czy to w ogóle możliwe?
Seul

Seul

Qcells to koreańska firma technologiczna z siedzibą w Seulu. Jak niedawno poinformowała w komunikacie prasowym, zainwestuje ona 100 milionów dolarów w projekt komercjalizacji tandemowych ogniw fotowoltaicznych. Budowa fabryki ma zostać ukończona w 2024 roku, a pierwsze modele ogniw trafią do sprzedaży jeszcze przed 2026 rokiem.

Czytaj też: Pierwsze ogniwo fotowoltaiczne ma już 140 lat. Stara technologia może się nam jeszcze przydać

Nie byłoby nic osobliwego w tym ogłoszeniu (nie jest to pierwsze takie obwieszczenie od któregokolwiek producenta), gdyby nie to, jaką wydajność ogniw zakładają twórcy z Korei. Brytyjski Independent, który także informuje o planach Qcells, wspomina o wydajności na poziomie 50-75 proc. Jest to kilkakrotnie więcej, niż dotychczasowy rekord, który wynosi 32,5 proc. dla tego typu ogniw.

Tylko przypomnę, że tandemowe moduły fotowoltaiczne Koreańczyków będą miały klasyczną, dwuczłonową strukturę. Dolne podogniwo będzie składało się z wafli krzemowych, a górne z materiałów na bazie perowskitów.

Ogniwo fotowoltaiczne o wydajności 50 proc. Śmiałe zamiary Koreańczyków

Kto będzie współpracował z seulską firmą? Przedstawiciele wspominają o kontaktach naukowych z Niemcami i Stanami Zjednoczonymi. Pierwsze kroki, choć trzeba przyznać, że skromne w porównaniu z zamierzeniami, zostały już poczynione w celu komercjalizacji ogniw.

Qcells stworzył na początku 2023 roku tandemowe moduły słoneczne o wydajności sięgającej 29,3 proc. Wynik ten oficjalnie zweryfikowało Narodowe Laboratorium Energii Odnawialnej działające przy Departamencie Energii USA.

Czytaj też: Cały świat patrzy na Arabię Saudyjską. Ich rekordowe ogniwo fotowoltaiczne miażdży sprawnością

Dlaczego tak głośno robi się wokół tandemowym paneli słonecznych? Chodzi głównie o ich dużo większą niż w przypadku mono- i polikrystalicznych ogniw krzemowych sprawność konwersji energii. Zawdzięczamy to temu, że perowskity i krzem wzajemnie się uzupełniają pod względem absorpcji światła w różnych zakresach fali widma.

Jednakże trudno uwierzyć w powodzenie tak śmiałych planów, jak osiągnięcie wydajności 50 proc. Chociaż technologia wciąż idzie do przodu, to jednak nie w tak dynamicznym tempie, abyśmy mogli za kilka lat cieszyć taką mocą ogniw fotowoltaicznych. Możliwe również, że nigdy to się nie stanie i na taki wariant również trzeba być przygotowanym.