Test Philips OLED 807 – magia kolorów. Nie tylko na ekranie

Philips OLED 807 to telewizor, co do którego miałem spore wymagania. Cenowo to zdecydowanie nieco wyższa półka, ale za ceną idą też duże obietnice jakości, potwierdzone międzynarodowymi nagrodami, przyznanymi choćby przez EISA. Ciekawa konstrukcja, Android TV, Ambilight, nowa matryca OLED… jest co sprawdzać, więc zabieramy się za testy.
Test Philips OLED 807 – magia kolorów. Nie tylko na ekranie

Ekran obracany na stopce to rozwiązanie genialne w swojej prostocie!

55-calowy wariant Philipsa OLED 807, który do mnie trafił, bez problemu można wypakować i złożyć samodzielnie, o ile tylko macie na tyle długie ręce, aby chwycić go na szerokość. Później potrzeba tylko płaskiej powierzchni, aby położyć na niej telewizor w celu zamontowania podstawki. Chyba że chcecie go powiesić go na ścianie. No i tutaj może pojawić się dylemat, bo z jednej stronie na ścianie lepiej będzie widoczny efekt Ambilight, ale z drugiej podstawka ma genialną w swojej prostocie, bardzo ciekawą funkcję.

Telewizor na podstawce może się obracać. Oczywiście musimy to zrobić w pełni manualnie, a ekran obraca się bardzo lekko i płynnie. Bywa to bardzo przydatne kiedy np. macie rogówkę, telewizor stoi idealnie naprzeciwko niej, ale oglądacie coś sami i siadacie w narożnej części, która jest lekko na uboczu. Wystarczy, że delikatnie przekręcicie telewizor w swoją stronę i macie ekran idealnie przed sobą. Wiem, że w tym momencie jaram się dosłownie pierdołą, ale za to jak użyteczną!

Philips OLED 807 to bardzo ładny telewizor. Ma bardzo cienkie ramki i aluminiową obudowę. Konstrukcja może nieco przypominać telewizory LG, bo obudowa częściowo jest bardzo cieniutka, w górnej części, a dopiero nieco niżej, gdzie zaczyna się cała elektronika, staje się grubsza.

Z tyłu obudowy w oczy od razu rzuca się głośnik oraz diody 4-kierunkowego podświetlenia Ambilight. Porty są ułożone w kształcie litery L. Mamy tu w sumie cztery porty HDMI, z czego dwa w wersji 2.0 oraz dwa w wersji 2.1 (4K@120Hz), trzy porty USB, wejśćie optyczne, gniazdo Ethernet oraz Jack 3,5 mm. Za zaletę uznaję odpinany przewód zasilania. W razie potrzeby możemy go wymienić na dłuższy, ale też nie plącze się pod nogami podczas wyjmowania z pudełka.

Czytaj też: Test LG Flex TV – przerośnięty absurd czy genialne rozwiązanie?

Philips OLED 807 z Android TV – lubimy! Pilot też, choć to nie jest pilot dla delikatnych osób

Android TV to obecnie chyba najbardziej rozbudowany system, jaki znajdziemy w telewizorach. Jego konfiguracja jest banalnie prosta, a jeśli jesteśmy nawet średnio aktywnym użytkownikiem smartfonu z Androidem, jest to dużym ułatwieniem. Logujemy się tym samym kontem Google, więc od razu po zalogowaniu mamy choćby nasze konto zalogowane w aplikacji YouTube, wraz z wszelkimi preferencjami. Z drugiej strony same Ustawienia, obrazu i dźwięku są trochę za mocno rozbudowane. Można się w nich dosłownie zakopać.

Aplikacje pobieramy ze sklepu Google Play, więc jest tam… wszystko? Na pewno na brak aplikacji nie powinniśmy narzekać i znajdziemy tam wszystkie możliwe serwisy VOD. Polskie, zagraniczne, mniej lub bardziej popularne. Jest w czym wybierać.

Ogółem obsługa telewizora jest bardzo prosta. Interfejs jest wygodny, przejrzysty, wszystko działa bardzo płynnie i bez opóźnień. Mam tylko mieszane uczucia co do pilota. Jest bardzo ładny, z tyłu pokryty skóropodobnym materiałem, a przyciski są podświetlane, co jest szalenie wygodne. Podobnie jak to, że z telewizorem łączy się przez Bluetooth. Nie jest to jednak pilot dla delikatnych osób, bo nie jest to pierwszy telewizor Philipsa z tym pilotem, w którym przyciski trzeba wciskać nieco mocniej. Na delikatne wciskanie nie zawsze reaguje i nie, nie jest to problem słabych baterii. Trzeba sobie wyrobić nawyk, że telewizor trzeba obsługiwać zdecydowanymi ruchami.

Czytaj też: Sprawdziłem odtwarzacz Sony Walkman NW-A306 i mam tylko jedno pytanie: po co?

Ambilight czy jakość obrazu? Ambilight czy… ok, zaczniemy od jakości obrazu w Philips OLED 807

To naprawdę nie jest prosty wybór, bo działanie Ambilight i jakość obrazu w Philips OLED 807 jest tak dobra, że nie mogę się zdecydować, od czego zacząć. Zacznijmy jednak od obrazu. Za jego wyświetlanie odpowiada matryca OLED EX, która jak zapewnia Philips jest o 30% jaśniejsza względem poprzednich generacji. Ekran wyświetla obraz o rozdzielczości 3840 x 2160 pikseli, przy 120 Hz odświeżaniu obrazu.

Ustawień obrazu jest bardzo dużo. Do wyboru mamy kilka gotowych trybów, w tym oferujące profesjonalne kalibracje IMAX Enganced, tryby dziennie i nocne, czy Filmmaker Mode. Nie zabrakło też trybów dedykowanym oglądaniu sportu i graniu w gry, ale do tego jeszcze wrócimy. Do tego możemy zmieniać naprawdę ogrom parametrów ustawień obrazu i warto zagospodarować sobie na to nieco więcej czasu, bo jest w czym wybierać, jest co zmieniać i przede wszystkim warto to zrobić, żeby dopasować obraz do własnych preferencji. Jedyny minus należy się za suwak opisany jako Kontrast OLED. Za jego pomocą regulujemy… jasność obrazu. Z kolei pod pozycją Jasność mamy regulację czerni obrazu, za pomocą którego możemy sobie czerń wyprać i zamienić w mdłą szarość. Można się na tym przejechać i warto o tym pamiętać.

Powiedzieć, że Philips OLED 807 oferuje bardzo dobrą jakość obrazu byłoby niedomówieniem. Mamy tu bardzo dobrą jasność, która w standardowym trybie sięga prawie 450 nitów, więc oglądanie nawet w jasnym otoczeniu nie stanowi problemu. O ile nie będziemy oglądać wybitnie ciemnych scen, bo matryca jest błyszcząca i poziom odblasków jest co prawda przyzwoity, ale są one widoczne. Obraz staje się ciemniejszy w momencie, kiedy na ekranie dominują jasne elementy, ale kiedy będziemy oglądać np. pingwiny na lodowcu, jasność spadnie do niecałych 200 nitów, co jest świetnym wynikiem.

Czerń i kontrast, jak przystało na telewizor OLED, są bardzo dobre. To zwyczajnie robi wrażenie, bo czerń jest wzorowo czarna. Efekt potęguje HDR, który podbija jasność do ponad 700 nitów w bardzo ciemnych scenach i utrzymuje ponad 500 nitów w jaśniejszych. To robi robotę! Szczególnie w połączeniu ze świetnym wyświetlaniem kolorów, które są bardzo wiernie odwzorowane i nieprzekłamane, a jednocześnie bardzo ładnie nasycone.

Bardzo ciekawie rozwiązana została kwestia poprawy obrazu przez procesor obrazu P5 AI Perfect Picture 6. generacji. Algorytmy analizują wyświetlane treści i optymalizują je pod kątem różnych kategorii. Jeśli np. procesor zauważy, że oglądamy film, który może wyglądać lepiej, zasugeruje nam zmianę trybu obrazu np. na Filmmaker Mode. Oczywiście można to wyłączyć, ale warto najpierw tę funkcję przetestować.

Czytaj też: Lepsze niż Nintendo Switch. Ayn Odin to najlepsza chińska konsola do gier

Płynność obrazu oraz granie w gry na Philips OLED 807

Philips OLED 807 nie jest reklamowany jako telewizor dla graczy, ale spokojnie może za taki uchodzić. Choćby ze względu na zgodność z AMD FreeSync Premium i Nvidia G-Sync, co ma nam gwarantować płynną rozgrywkę nie tylko na konsolach, ale też na komputerach.

Tak faktycznie jest. Obraz jest bardzo płynny, dynamiczny i pozbawiony efektu smużenia. Oglądanie wydarzeń sportowych to czysta przyjemność, choć warto pamiętać o uruchomieniu dodatkowych wspomagaczy, jak funkcja Perfect Clear Motion, choć i bez niej płynność obrazu jest bardzo dobra.

Podobnie wygląda sytuacjach w grach. Płynność obrazu, połączona ze świetną czernią i kolorami już sama w sobie robi świetną robotę, a jak dodamy do tego Ambilight…

Philips Ambilight zostawia konkurencję daleko w tyle

Podświetlenie Ambilight to prawdziwy game changer w przypadku telewizorów Philips. Przypomnijmy, że chodzi o wytworzenie kolorowej poświaty za telewizorem, które zmienia się w zależności od ustawień. Dopasowuje się do wyświetlanego obrazu, jest jednolita, albo synchronizuje się z odtwarzanym dźwiękiem. Wedle podobań.

Philips cały czas rozwija swoją technologię i to naprawdę widać. OLED 807 ma podświetlane wszystkie cztery krawędzi obudowy, co optycznie powiększa wyświetlany obraz. Ambilight jest bardzo dynamiczny, idealnie jest w stanie synchronizować się z wyświetlanym obrazem i widać skok jakościowy względem poprzedniej generacji. To zdecydowanie najbardziej efektowna funkcja, jaką możemy spotkać w telewizorze. Skalę efektowności przebija podświetlenie w trakcie grania w gry. Jest nawet do tego specjalny tryb Ambilight, w którym podświetlenie jest jeszcze bardziej dynamiczne. Oprócz tego, że wrażenia wizualne są na najwyższym poziomie, jest to zwyczajnie przyjemne uczucie, kiedy sterując kamerą w grze, zmienia się podświetlenie. Daje to ogromną satysfakcję.

Pomijając całą efektowność Ambilight, nawet jeśli ustawimy jasne, jednolite podświetlenie to i tak pozytywnie wpłynie to na seanse. Obraz wydaje się dzięki temu wyraźniejszy, jakby znajdował się nieco bliżej nas. Prawdziwe jest zdanie, że jak raz spróbujecie telewizora z Ambilight, więcej nie będziecie chcieli żadnego innego. Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że telewizor można sparować z systemem oświetlenia Philips Hue i zafundować sobie cały świetlny pokaz, ale to już zabawa dla osób z bardzo zasobnym portfelem.

Czytaj też: Test Hisense U7HQ – czy oficjalny telewizor mundialu sprawdza się w oglądaniu sportu?

Philips OLED 807 pozytywnie zaskakuje dźwiękiem

Nowoczesne telewizory przyzwyczaiły nas, że w swoich cienkich obudowach nie są w stanie zmieścić dobrej jakości głośników. Są pewne wyjątki i Philips OLED 807 zdecydowanie do nich należy. Co prawda przyklejone do tylnej ścianki nagłośnienie może nie wygląda imponująco, ale nadrabia brzmieniem. Głośniki o mocy 70W w systemie 2.1 będą w stanie spokojnie zastąpić niskiej jakości soundbar. Mamy tu zaskakująco dużo basu, niezłą głębię i dla wielu osób będzie to więcej, niż wystarczające nagłośnienie. Brzmienie jest zdecydowanie zbyt ciepłe i momentami dudniące, mam wrażenie, że za mocno stara się stworzyć efekt kinowy, ale koniec końców jest naprawdę dobrze.

Czytaj też: Philips The One – całkowicie spełnia swoją obietnicę za sprawą 65PUS8807

Philips znowu to zrobił. OLED 807 to kolejny telewizor firmy, którego nie chcę oddawać

Philips OLED 807 to drugi telewizor firmy, który zagościł w moim salonie i podobnie jak w pierwszym przypadku, nie chcę go oddawać. Bardzo dobrze wygląda, wyświetla bardzo dobry obraz, czaruje Ambilightem i pozytywnie zaskakuje dźwiękiem. A przy tym jest uczciwie wyceniony, bo jego obecna cena to 6699 zł w testowanym wariancie 55-calowym.

Zaletą telewizora jest też Android TV, dzięki któremu nie musimy się martwić o dostępność aplikacji i ulubionych serwisów streamingowych. Na minus zaliczyłbym trochę za mocno rozbudowane Ustawienia, w których można się dosłownie zakopać, a pilot, choć ładnie podświetlany, momentami działa trochę topornie.

Koniec końców Philips OLED 807 to bardzo udany telewizor, który zdecydowanie polecam do… prawie wszystkiego. Prawie, bo OLED-ów lepiej nie wykorzystywać do całodziennego oglądania serwisów informacyjnych ze statycznymi planszami, ale do filmów, seriali czy gier jest świetnym wyborem.