Test LG Flex TV – przerośnięty absurd czy genialne rozwiązanie?

LG Flex TV to urządzenie wyjątkowe pod wieloma względami. Przede wszystkim jakości obrazu, możliwości i funkcji automatycznego zakrzywiania obrazu. Podobno jest za mały na telewizor i za duży na monitor. Czy faktycznie tak jest?
Test LG Flex TV – przerośnięty absurd czy genialne rozwiązanie?

Monitor, czy telewizor? Czym jest LG Flex TV?

Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie, W moim odczuciu 42″ bez możliwości powieszenia na ścianie to zdecydowanie bardziej monitor niż telewizor. LG jednak określa go mianem ekranu lifestyle’owego telewizora gamingowego lub telewizora lifestyle’owego. Na takie wyrażenia można trafić na stronie internetowej producenta i z tyle lifestylem trudno się nie zgodzić. Co do pozostałych określeń, stosujmy je zamiennie. Z całą pewnością jest to sprzęt inny i… tak, bardzo inny.

Jak już ustawisz LG Flex TV, lepiej go nie ruszaj

Kupującym LG Flex TV poleciłbym liczyć się z tym, że jak już raz go postawicie, raczej nie będziecie chcieli go ponownie przestawiać. Monitor jest naprawdę ogromny, czego zasługą jest wielka podstawa i wcale nie mniejszy… tył. Jest on nie tylko wielki i mocno odstający, to również w nim skupiona jest cała masa urządzenia. Całość waży 22,6 kg, a podczas przenoszenia możemy trzymać całość w zasadzie tylko za podstawę, bo ekran jest cieniutki i sprawia wrażenie szalenie delikatnego.

Ogółem pod kątem wykonania LG Flex TV nie rzuca na kolana. A to ekran chybocze przy minimalnym trąceniu ręką, a to coś lekko skrzypi, plastik z tyłu podstawy też nie jest najlepszej jakości. Trochę jak w najnowszych Mercedesach. To wszystko fajnie wygląda z daleka, ale lepiej zbyt mocno nie dotykać. No ale monitor to w końcu nie samochód, raczej nie mamy potrzeby, żeby go ciągle macać.

LG Flex TV wygląda wręcz majestatycznie. Wielki ekran, ogromna, solidna podstawa (metalowa w dolnej części), tylko ten odstający tył wymaga przeprojektowania w kolejnych generacjach. Powoduje on, że monitora nie postawimy na małym biurku. Sam musiałem swoje odsunąć lekko od ściany, żeby nie siedzieć z głową przy samym ekranie. Zrobienie mu zdjęć było nieco karkołomnym zadaniem, więc z góry przepraszam za wszelkie krzywizny i przedziwne kadry.

W tylnej części obudowy znajdziemy dodatkowo kolorowe diody, które nie do końca zdają egzamin. Widać je praktycznie tylko w nocy, w idealnie ciemnym otoczeniu, bo ekran zasłania ich poświatę, a jeśli całość stoi blisko ściany, to zwyczajnie nie ma gdzie się rozchodzić. Oświetlenie działa trochę jak Ambilight i sprawdzi się też wtedy, kiedy z LG Flex TV korzystamy jako telewizora i siedzimy w nieco większej odległości od ekranu.

Czytaj też: Szybki test iiyama ProLite XUB3293UHSN-B1. Ten monitor wiele rzeczy robi dobrze

Porty, wszędzie porty! Tylko nie wszystkie są tu obecne

LG Flex TV ma, na pierwszy rzut oka, dużo portów. Dwa są umieszczone w podstawie, z prawej strony i jest to USB 3.1 oraz Jack 3,5mm. To mądry zabieg, bo mamy je praktycznie na wyciągnięcie ręki. Obok nich znajduje się przycisk przełączający, który pozwala na korzystanie z podłączonych akcesoriów (mysz, słuchawki, klawiatura, mikrofon) w trybie monitora lub telewizora.

Kolejne znajdują się na lewym, pionowym boku podstawy. Tutaj mamy cztery porty HDMI 2.1 (jeden eARC), trzy porty USB 3.1 oraz miejsce na kartę telewizyjną. Tym, czego zdecydowanie brakuje w ekranie dla graczy jest brak DisplayPortu oraz USB-C. Przynajmniej jedno z tych gniazd powinno się tu pojawić.

Do dyspozycji mamy też pełną łączność bezprzewodową w postaci Bluetooth 5.0 oraz Wi-Fi ac.

Czytaj też: Test monitora MSI G274QPF-QD – kropka kwantowa dla lepszych kolorów

Zginany ekran LG Flex TV to genialne rozwiązanie!

Pierwszy raz LG Flex TV widziałem podczas ubiegłorocznych targów IFA i patent zginania ekranu od razu przypadł mi do gustu. No przecież to jest genialne! Po kilku tygodniach z ekranem nie zmieniam zdania.

Praca czy granie na 42-calowym monitorze nie są wygodne, do czego za moment przejdziemy, ale na zagiętym to już inna bajka. Za to filmy zdecydowanie wygodniej ogląda się na płaskim ekranie. Skoro panele OLED są elastyczne i można je dowolnie zginać, to dlaczego tego nie zautomatyzować? Genialne po raz kolejny!

LG Flex TV można zakrzywić dowolnie w 20-stopniowej skali, a maksymalne zgięcie to 900R. Czyli dużo, bo ludzie oko obejmuje zakres 1000R. Liczba przed R mówi nam o promieniu okręgu, który powstałby po ułożeniu z zakrzywionych ekranów jeden obok drugiego. Zazwyczaj monitory dla graczy mają promień 1500R. Więc maksymalnie zakrzywiony LG Flex TV dosyć skutecznie nas… otacza.

Poziom zakrzywienia możemy łatwo regulować pilotem. Jest do tego dedykowany przycisk, a domyślnie mamy aktywne trzy tryby – płaski, zakrzywienie sięgające 60% oraz 100%. Ręcznie możemy wartość regulować co 5%. Pełne złożenie i rozłożenie ekranu trwa kilka sekund i co też ważne, zawsze po wyłączeniu ekranu następuje jego automatyczne wyprostowanie. Cały proces nie jest bezgłośny i mechanizm nieco hałasuje, co może być uciążliwe podczas nocnej ciszy. Możemy uruchomić funkcję, która każdorazowo po włączeniu monitora, od razu go wykrzywi do wcześniej używanej wartości.

Czytaj też: Test BenQ Mobiuz EX270QM – piekielnie szybki monitor z trzema głośnikami i podświetleniem

Jak korzysta się z 42-calowego monitora? Na ogół dobrze, ale jednej funkcji długo szukałem

Podczas testów LG Flex TV służył mi jako główny ekran do pracy oraz grania w gry. Siedząc ok 60-70 cm przed ekranem, za najwygodniejsze uważam zakrzywienie na poziomie 60-70%. Maksymalne zakrzywienie jest na mój gust trochę zbyt agresywne.

Korzystanie z płaskiego ekranu o takiej przekątnej i takich proporcjach (16:9) jest wybitnie niewygodne. Przerabiałem to niedawno z 42-calowym Asusem ROG Swift OLED. Taka przekątna jest zdecydowanie zbyt duża, trudna do ogarnięcia wzrokiem i w codziennej pracy to naprawdę katorga.

Ogromną przewagą LG Flex TV jest możliwość zakrzywienia ekranu, dzięki czemu dużo łatwiej jest ogarnąć go wzrokiem oraz możliwość regulacji. Ekran możemy przesunąć o 14 cm w pionie oraz nachylić go o 10 stopni i odchylić o 5. To wbrew pozorom bardzo duży zakres, który pozwala bardzo wygodnie ustawić wyświetlacz na wysokości oczu. Nie trzeba się specjalnie nachylać, żeby spojrzeć w kierunku dolnej krawędzi, ani mocno odchylać głowy w poszukiwaniu górnej. To właśnie regulacja, nie tylko zakrzywienia, jest ogromnym atutem LG Flex TV. Dodajmy tylko dla jasności, wysokość i nachylenie ekranu dobieramy w pełni manualnie, siłą mięśni. Mechanizmy poruszają się pewnie, z lekkim oporem. Spokojnie, nic się nie złamie.

W tym wszystkim brakowało mi mocno jednej funkcji i jak się okazało, zwyczajnie nie umiałem jej znaleźć. Powierzchnię roboczą możemy zmieniać, zmniejszając ją do 27 lub 32 cali. Co może się przydać w przypadku niektórych gier. Mamy też funkcję Multi-View, która jest zamiennikiem Picture-In-Picture (którego tu nie ma) i pozwala ustawić obok siebie dwa symetryczne, wirtualne ekrany. Na jednym możemy mieć telewizor, na drugim YouTube, telewizję, czy obraz z urządzenia mobilnego. Nie mogłem jednak znaleźć funkcji zmiany proporcji ekranu na bardziej panoramiczne, z ucięciem obrazu w górnej i dolnej części. To znacznie ułatwiłoby pracę na kilku oknach i taka funkcja znajduje się głęboko w ustawieniach gamingowych. Można zmienić proporcje obrazu z 16:9 na 21:9 lub 32:9, ale zmiana wymaga też zmiany rozdzielczości obrazu na komputerze. Początkowo komputer uparcie mi tę opcję blokował, przez co byłem pewny, że jej tu nie ma. Jest, działa i jest bardzo przydatna.

Mnogość ustawień obrazu LG Flex TV

Tryb Multi-View

Jeśli mamy doświadczenie z telewizorami LG, w LG Flex TV poczujemy się jak w domu. Urządzenie działa pod kontrolą systemu Web OS, znanego właśnie z telewizorów marki. Mamy tu ten sam układ ustawień i dodatkowych opcji oraz pilot Magic Remote z pokrętłem w przycisku zatwierdzania oraz opcję sterowania kursorem za pomocą ruchu dłoni trzymającej pilot. Niestety podobnie jak telewizorowe piloty LG, mógłby wyglądać nieco nowocześniej. A przez to, że ma duże gumowe przyciski, strasznie szybko pokrywa się kurzem, który trudno z niego zetrzeć.

Liczba ustawień obraz może przyprawić o ból głowy. Raczej większość użytkowników po ustawieniu czegoś raz, więcej tam nie będzie wracać. Mamy tu osobne ustawienia do różnych scenariuszy użytkowania, automatyczne dopasowanie kolorów, poziomów czerni, optymalizację obrazu dla poszczególnych gatunkach gier, płynności obrazu, panel gracza, ochronę oczu, ochronę panelu OLED… Jest tego naprawdę dużo, ale co najważniejsze, te ustawienia faktycznie robią różnicę i warto z nich skorzystać, bo faktycznie są w stanie wyraźnie zmienić lub poprawić jakość wyświetlanego obrazu. A skoro przy tym jesteśmy.

Czytaj też: Test LG UltraGear 32GQ950-B. Piekielnie drogo, ale czy warto?

LG Flex TV w grach i filmach to ekran z gatunku tych, od których trudno jest się oderwać

LG Flex TV jest piekielnie drogi nie tylko dlatego, że ma unikatową konstrukcję, ale także ze względu na jakość wyświetlanego obrazu. W zasadzie już podczas kilkunastu minut grania w Forzę Horizon 5 na targach IFA 2022 wiedziałem, że jest to kawał świetnego sprzętu, a dłuższe testy tylko to potwierdziły.

Monitor jest wyposażony w matrycę OLED o rozdzielczości 3840 x 2160 pikseli oferującą 120 Hz odświeżanie obrazu, z samoświecącymi pikselami LG OLED evo. Mamy tu wsparcie dla HDR10 i Dolby Vision, zgodność z Nvidia G-Sync i AMD FreeSync. LG chwali się przy tym certyfikatem Intratek potwierdzającym 100% wierność odwzorowania kolorów, na podstawie pomiarów CIE DE2000 oraz certyfikatami TUV-Eyesafe dotyczącymi ochrony wzroku. A to tylko część długiej listy teoretycznych możliwości ekranu.

Wyświetlany obraz robi ogromne wrażenie. Jest, co tu dużo mówić, piękny! Bardzo kolorowy, z mocno nasyconymi barwami, kontrastowy, jasny i jak to w panelu OLED, z głęboką i perfekcyjną czernią. Do tego mamy tu wyróżniającą się dynamikę obrazu. Jest bardzo płynny, bez efektu smużenia i dynamiczne sceny w grach czy filmach wyglądają perfekcyjnie. Płynność obrazu jest bardzo dobra nawet bez uruchamiania dodatkowych funkcji, takich jak np. TrueMotion.

Technologia SAR (Super Anti Reflections) ma niwelować odblaski i robi to bardzo skutecznie. Z monitora korzystałem obok okna wychodzącego na wschód i na odblaski mógłbym narzekać w zasadzie tylko wtedy, kiedy na ekranie dominuje czerń. O ile nie postawicie LG Flex TV przodem do okna, nie powinniście mieć powodów do narzekania na odblaski.

Czytaj też: Test Hisense U7HQ – czy oficjalny telewizor mundialu sprawdza się w oglądaniu sportu?

Trochę cyferek i LG Flex TV podczas pracy

Jak efektowny nie byłby obraz wyświetlany przez LG Flex TV, jego uniwersalność sprawdziłem też podczas pracy ze zdjęciami. W zasadzie już po wyjęciu z pudełka profil kolorystyczny był bardzo przyzwoity, ale sporo do życzenia pozostawiała krzywa luminancji. Obraz był zdecydowanie zbyt czarny. Co bardzo dobrze wyglądało w grach i filmach, ale było niepożądane w trakcie obróbki zdjęć. Efekt był taki, że zdjęcie, które na LG Flex TV wyglądało klimatycznie, z głęboką czernią tam, gdzie tego chciałem, na dowolnym innym ekranie było w tych miejscach mdło-szare.

Do wyregulowania obrazu wystarczyło w zasadzie zmienić ustawienia Gamma i sprawa była rozwiązana. Całkowicie poległem przy próbie kalibracji obrazu. Nie do końca wiem, z czego to mogło wynikać, ale nawet pomimo wyłączenia automatycznego… wszystkiego, co automatyczne efekty były koszmarne, więc ostatecznie z tego zrezygnowałem. Lepszą opcją jest skorzystanie z gotowych profili kolorystycznych z lekką regulacją.

Jeśli chodzi o suche dane dotyczące jakości obrazu, to mamy tu wzorowe pokrycie barw – 99% dla palety sRGB, 98% DCI-P3. Średnia wartość delta E nie jest wybitna, ale wynik na poziomie 2,36 w zupełności wystarczy do amatorskiej pracy z multimediami. Maksymalna jasność to teoretycznie ok 280 nitów oraz 484 nity w trybie HDR i choć wartości wydają się niskie, to zdecydowanie nikt nie powinien narzekać na zbyt ciemny obraz.

Szczerze wątpię, żeby ktoś kupował LG Flex TV do pracy ze zdjęciami lub filmami, ale gdyby zaszła tak potrzeba to zdecydowanie można. Szczególnie ciekawe jest wyświetlanie zdjęć na tak dużym ekranie, bo widać na nich wszystkie niedoskonałości i jest to bardzo pouczające pod kątem fotografowania.

Monitor bywa nieco męczący podczas pracy z dokumentami. Jeśli na ekranie wyświetlamy statyczne, jasne okno edytora tekstowego, czy jak w moim przypadku panel edycji strony internetowej, jasność panelu sukcesywnie spada. Dosłownie obraz ciemnieje w oczach co kilka minut i wtedy konieczne jest przeklikanie okien, albo zminimalizowanie dokumentu i jasność powraca do nominalnego poziomu. Jest to przypadłość wszystkich monitorów OLED.

Czytaj też: Kupiłem laptop za 200 zł i jestem zachwycony. Komputer do pracy nie musi kosztować majątku

LG Flex TV ma bardzo przyzwoite głośniki

W podstawie monitora znajdziemy dwa głośniki o łącznej mocy 20W. Oferują one dźwięk stereo i brzmią bardzo przyzwoicie. Nie zapewnią wybitnych doznań w grach czy filmach, nie mają efektów przestrzennych, ale jeśli korzystanie na co dzień z niedrogich głośników komputerowych za 200-400 zł to spokojnie będą w stanie je zastąpić. Brzmienie jest dosyć szczegółowe, z całkiem niezłym basem i można w nich całkiem skutecznie podkręcić głośność bez utraty jakości.

Czytaj też: Surface Pro 9 czy Surface Laptop 5? Podpowiadamy, który komputer Microsoftu wybrać

LG Flex TV to świetny sprzęt, ale nie dla każdego

Perfekcja!

Na LG Flex TV będą mogły sobie pozwolić osoby o bardzo zasobnym portfelu, choć prawdę mówiąc, nie wiem, czy aktualnie da się go gdzieś kupić. Jego europejska cena to 2999 euro. Jest to też ekran dla osób, które zwyczajnie mają gdzie go postawić. Potrzebuje dużego biurka, najlepiej lekko odsuniętego od ściany, żeby można było skorzystać z efektownego podświetlenia umieszczonego w tylnej części.

Pracując nad kolejną generacją ekranu, LG musi popracować nad jego wykonaniem. Flex TV wydaje się nieco zbyt delikatny i przenoszenie go bywa bardzo… emocjonującym przeżyciem. Do bogatej liczby portów zdecydowanie warto byłoby dodać przynajmniej jeden DisplayPort i USB-C.

Korzystanie z tak dużego ekranu wbrew pozorom potrafi być wygodne. Szczególnie dzięki możliwości dopasowywania rozmiarów wyświetlanego obrazu, dzięki czemu podczas pracy można skorzystać z bardziej panoramicznych proporcji. Do tego mamy szeroki zakres możliwości regulacji położenia ekranu i bardzo szybko można nie tylko się do niego przyzwyczaić, ale też zwyczajnie polubić. Wtedy sprawdza się nie tylko w grach i filmach, a przy tym jest naprawdę wybitny, ale też można na nim bardzo komfortowo pracować. A w tym wszystkim nie będą nam przeszkadzać wbudowane głośniki, które oferują bardzo przyzwoitą jakość dźwięku.

Nie do końca zgodzę się ze zdaniami, że LG Flex TV jest za mały na telewizor, a za duży na monitor. W pierwszym przypadku tak, oglądanie go z kanapy z odległości 2-3 metrów nie będzie wygodne, bo jest do tego za mały, ale przy odpowiednio dużym biurku świetnie spisuje się jako monitor. W czym bardzo pomaga regulowanie poziomu zakrzywienia. To prosty zabieg, który okazuje się bardzo wygodny i pomocny w codziennym użytkowaniu i ciężko uwierzyć, że do tej pory nikt nie wpadł na podobny pomysł. Jeśli ktoś spróbuje go skopiować, zdecydowanie warto i będę temu kibicować.

Jaką konkurencję ma LG Flex TV? Zależy pod jakim kątem. W kategorii monitor/telewizor jest to tylko Samsung Odyssey Ark, ale ten jest zdecydowanie za duży na monitor. To w końcu potężne i bardzo przytłaczające 55 cali. W kategorii monitorów mamy 42-calowego Asus ROG Swift OLED PG42UQ, ale na mój gust płaski ekran o tej przekątnej jest za dużo oraz Corasir Xeneon Flex. Jest on większy od LG Flex TV (45 cali), ale panoramiczny (21:9), tańszy (nawet poniżej 10 tys. złotych) i z takim samym mechanizmem zakrzywiania ekranu. No i jest dostępny w sklepach, co jest obecnie jego główną przewagą nad LG Flex TV.