Test Asus ROG Swift OLED PG42UQ – jeszcze monitor, czy już telewizor?

Monitor OLED o przekątnej 41,5 cala brzmi jak marzenie. Tak przedstawia się Asus ROG Swift OLED PG42UQ. W czasie testów miałem wobec niego prawdziwy rollercoaster wrażeń i ostatecznie… to ja już nie wiem, czy chciałbym taki monitor.
Test Asus ROG Swift OLED PG42UQ – jeszcze monitor, czy już telewizor?

Specyfikacja Asus ROG Swift OLED PG42UQ

  • wymiary 932,08 x 611,3 x 255,4 mm i 932,08 x 551,96 x 37,38 mm bez podstawy, masa 14,77 kg i 13,58 kg bez podstawy,
  • ekran OLED o przekątnej 41,5 cala z powłoką antyodblaskową, powierzchnia ekranu 91,9 x 51,7 cm,
  • rozdzielczość 3840 x 2160 pikseli, deklarowana jasność 450 nitów,
  • porty 1x DisplayPort 1.4, 2x HDMI 2.0, 2x HDMI 2.1, Jack 3,5mm, 3x USB 3.2 Gen 2, 1x USB 3.0, SPDIF out,
  • HDR, Shadow Boost, PiP, G-Sync, redukcja światłą niebieskiego, funkcja GAmePlus,
  • trzy głośniki – 2x 10W i 1x 15W,
  • deklarowane zużycie energii poniżej 220 W,
  • cena: 7 999 zł.

W zestawie znajdziemy ekran, podstawkę, niezbędne okablowanie w ładnym pokrowcu. Zawsze można je ze sobą wozić razem z tym kompaktowym monitorem. Do tego pilot i jest to mój pierwszy monitor z pilotem oraz… jeszcze jeden element, o którym zaraz sobie powiemy.

Pakowany jak telewizor. Przed złożeniem PRZECZYTAJ INSTRUKCJĘ

  • – Dzień dobry, kurier…
    – Dzień dobry, przepraszam, nie zdążyłem wrócić. Zostawi Pan paczkę pod drzwiami, ja za 10 minut jestem.
    – Bo to coś z Asusa… Ale w sumie to faktycznie tego nikt Panu stąd nie ruszy.

Wracam do domu, nie widzę drzwi. Tydzień wcześniej odesłałem 65-calowy telewizor, który był w tylko nieco krótszym pudełku niż prawie 42-calowy monitor Asusa. Pakowanie jest typowo telewizorowe i to zaleta. Kładziemy karton, zdejmujemy plastikowe blokady i ściągamy zewnętrzną część opakowania. Zostaje nam podstawa z zamontowanej w niej ekranem. Tutaj okazało się, że ekran jest dużo mniejszy niż sam karton i mógłby on być o dobrą 1/3 niższy. Ale już nie czepiajmy się szczegółów.

Montaż wydaje się prosty. Do czasu wkręcenia śrubek i tutaj dochodzimy do tego, że warto czasem sięgnąć po instrukcję. Śrubki bowiem nie mają klasycznego krzyżaka, a wymagają klucza imbusowego, którego nie ma w zestawie. Czy na pewno?

Nie wiem kto wpadł na taki genialny pomysł, ale klucz znajduje się przymocowany do zdejmowanej maskownicy gniazd na tylnej ściance monitora. O czym dowiedziałem się po znalezieniu swojego klucza, przykręceniu podstawy i ustawieniu ekranu na biurku. Jakby nie dało się tego wrzucić do pokrowca z kablami.

Monitor jak telewizor

Asus ROG Swift OLED PG42UQ wygląda nawet bardzo jak telewizor. Szeroka podstawa. Ekstremalnie cieniutki ekran przyczepiony do porcji elektroniki na tylnej ściance. Do tego bardzo cienkie ramki. To naprawdę może się podobać. Dodajmy do tego efektownie podświetlane logo ROG pod ekranem.

Porty są umieszczone nieco dziwnie. Część znajduje się pod zdejmowaną, magnetyczną pokrywą. Dodatkowe dwa porty HDMI i gniazdo Jack 3,5mm mamy na prawym boku obudowy.

Jest tu jeszcze dodatkowy port USB, który znajdziemy na górnej krawędzi obudowy, obok gwintu służącego do zamontowania kamery. Ciekawe rozwiązanie i bardzo praktyczne.

Ostatnim ważnym elementem są głośniki i do tego elementu koniecznie musimy jeszcze wrócić.

Czytaj też: Toyota Aygo X – śmiałam się z niej przed testem. Po teście nie chciałam wysiadać

Asus ROG Swift OLED PG42UQ w praktyce, czyli dlaczego trudno się na nim pracuje?

Asus ROG Swift OLED PG42UQ nie ma prawie żadnej regulacji. Przez to ciężko się na nim pracuje. Pisząc właśnie to zdanie, tekst mam przy dolnej krawędzi ekranu. Muszę więc sięgać wzrokiem bardzo nisko, albo stale pochylać głowę, masakrując przy tym kręgosłup. Jedyna regulacja, jaką tu mamy, to możliwość lekkiego pochylenia, albo odchylenia ekranu o 5 stopni w każdym kierunku. Co na niewiele się zdaje.

Postawienie monitora na podwyższeniu jest trudne, bo podstawa jest bardzo duża, choć płytka. Dzięki temu monitor bardzo dobrze mieści się na płytkich biurkach. Ale musi ono być odpowiednio szerokie. Taka podstawa w zasadzie uniemożliwia postawienie monitora na jakimś podwyższeniu. Trzeba by je raczej robić na zamówienie, albo sporo szukać gotowego rozwiązania.

Gdybym miał na co dzień pracować na tym monitorze to nie widzę innej opcji, jak powiesić go na ścianie. Dolna krawędź ekranu jest zdecydowanie za nisko i z tego względu naprawdę cieszę się, że testy dobiegły końca. Dodatkowo jeśli chcecie podłączyć monitor do laptopa, musicie gdzieś znaleźć na niego miejsce, inaczej będzie zasłaniać ekran. Na zdjęciu powyżej macie 14-calowy model.

Z drugiej strony, nie jest to monitor do pracy, choć grając w niektóry gry będziemy mieć ten sam problem. FPS-y z myszką i klawiaturą lub strategie też będą wymagały spoglądania w dół.

Czytaj też: Wideotest Dreame Bot L10s Ultra – całkowicie bezobsługowy odkurzacz ostateczny

Asus ROG Swift OLED PG42UQ to gamingowa bestia, ale czy kogoś to dziwi?

Monitor o takich parametrach, za takie pieniądze, z matrycą OLED… Chyba nie muszę nikogo przekonywać, że zgodnie z przewidywaniami gry wyglądają na nim obłędnie?

Dynamika obrazu, perfekcyjna czerń, kolory wyskakujące z ekranu, w połączeniu z bardzo szerokim zakresem regulacji barw to połączenie gwarantujące monitor ostateczny do grania w gry. Jakiego tytułu tu nie włączymy, nie tylko będzie wyglądać bardzo dobrze, ale też nie wykluczone, że zwyczajnie lepiej niż na innych monitorach. Szczegółowość obrazu na panelu OLED jest tego gwarantem.

Grę ułatwia też szereg dodatków. Od tych typowo obrazowych jak choćby dynamiczna regulacji poziomu cieni, po typowo gamingowe. Możemy standardowo wyświetlić celownik w różnych formach, ale też skorzystać z pewnego oszustwa w postaci celownika snajperskiego. Dzięki niemu na środku ekranu mamy mały wycinek prezentujący wybraną krotność przybliżenia obrazu. Co pozwala łatwiej zauważyć przeciwników w sieciowych strzelankach. Może nie do końca uczciwa funkcja, ale użyteczna, choć wymaga chwili przyzwyczajenia. Ale spokojnie, jak ktoś nie umie strzelać w Call of Duty, to na nic się to zda. Wiem, bo próbowałem 😉

Oczywiście nie mogło też zabraknąć m.in. licznika liczby wyświetlanych klatek. Wszystkie opcje możecie zobaczyć poniżej.

Czytaj też: Test Samsung Galaxy Z Flip4 – jest lepiej, ale czy takich zmian oczekiwaliśmy?

Praca na Asus ROG Swift OLED PG42UQ jest trudna nie tylko ze względu na skromną regulację

Tak duży ekran, do tego OLED, to wręcz marzenie do pracy z multimediami. Prawda? Nooo… różnie z tym bywa. Osobiście unikałem obrabiania na nim zdjęć, bo jest zwyczajnie za duży. Zdjęcia, które na 32-calowym ekranie wyglądały wzorowo, tutaj nagle okazują się rozpikselowane, z widocznym ziarnem. Problem miałem też z obrazem, bo choć w pudełku znajdziemy wykres potwierdzający kalibrację ekranu z bardzo dobrymi wynikami dotyczącymi np. wskaźnika delta E, to pozostaje jeszcze kwestia doboru parametrów obrazu.

Dobór odpowiedniego trybu wyświetlania wymaga poświęceniu temu sporo czasu. W przeciwnym wypadku nieco bałem się o efekt końcowy obróbki zdjęć. Po odpowiednim dobraniu ustawień warto zapisać sobie osobny tryb do pracy, a osobny do grania w gry.

Obróbka zdjęć na tak dużym ekranie jest w zasadzie możliwa tylko na zmniejszonym oknie aplikacji, albo w przypadku fotografii studyjnej wykonywanej w wysokiej rozdzielczości. W przeciwnym wypadku, moim zdaniem, widać tu zwyczajnie za dużo. Ale już praca z filmami powinna być bardzo przyjemna. Przy tak dużej powierzchni roboczej na ekranie można zmieścić bardzo dużo elementów aplikacji, linii czasowych itd. Pod tym względem Asus ROG Swift OLED PG42UQ na pewno się sprawdzi. Jest też jeszcze jedna opcja poradzenia sobie z za dużym obrazem. Mamy tu możliwość automatycznego zmniejszenia powierzchni roboczej do 24, 27 lub 34 cali. Czyli obraz o takiej przekątnej pojawia się na środku monitora i otacza go czarne pole.

Praca biurowa… to zależy i ponownie zależy od ustawień. W przypadku niektórych trybów wyświetlania obrazu obraz po kilku minutach się przyciemniał. Przykładowo, piszę tekst i obraz sukcesywnie się przyciemnia. Konieczne jest wtedy zminimalizowanie okna i przywrócenie go, żeby wróciła docelowa jasność. Nie udało mi się odkryć, z czego to wynika i który konkretnie parametr ustawień jest za to odpowiedzialny, ale ogółem jest to kwestia zmiany trybu wyświetlania obrazu.

Czytaj też: Test LG UltraGear 32GQ950-B. Piekielnie drogo, ale czy warto?

Praktyka praktyką, zerknijmy w teorię

Na oko Asus ROG Swift OLED PG42UQ prezentuje się obłędnie i dokładnie to samo mówią pomiary ekranu. Mamy tu 100% pokrycie kadru dla palety sRGB, 91% dla AdobeRGB, 95% dla P3 i 88% dla NTSC. Wykres krzywej Gamma jest perfekcyjnym, ale też warto tutaj dodać, że w ustawieniach monitora możemy sami ustawić odpowiedni poziom. Podobnie w przypadku temperatury bieli i faktycznie, ustawione wartości faktycznie są takie w rzeczywistości.

Podświetlenie ekranu jest perfekcyjnie równomierne, ale to w zasadzie cecha ekranu OLED. Odchylenie na poziomie 2% to praktycznie błąd pomiaru. Odwzorowanie kolorów jest wzorowe, o ile tylko odpowiednio ustawimy parametry obrazu. Ale możliwe jest uzyskanie poziomu reklamowanego przez Asusa z fabrycznej kalibracji na poziomie średniej wartości delta E w okolicach 1,05.

Jasność to… skomplikowana kwestia. Ekran świeci wyraźnie słabiej w momencie, kiedy dominuje na nim kolor biały. Wówczas maksymalna jasność prezentuje się bardzo słabo i wynosi niecałe 200 nitów. W przypadku efektu HDR, kiedy ilość koloru białego jest zminimalizowana, jest to nawet 800 nitów. Prawda leży pośrodku, bo dla obrazu mieszanego, czyli przede wszystkim podczas grania w gry czy oglądaniu filmów, maksymalna jasność sięga prawie 400 nitów, co jest świetnym wynikiem. Szczególnie dla panelu OLED. Do tego mamy bardzo dobrze sprawdzającą się antyodblaskową połowę, dzięki czemu z ekranu bardzo wygodnie korzysta się w jasnym pomieszczeniu.

Czytaj też: Samsung Galaxy Z Fold4 – komórkowy kapitan Marvel TEST

Ochrona panelu OLED i świetne głośniki Harman/Kardon

Chociaż technologia idzie do przodu, ekran OLED to nadal ekran OLED. Czyli może się wypalić w przypadku wyświetlania na nim statycznych elementów. Asus zastosował tutaj zabieg, który jest stosowany od lat w smartfonach i nawet możecie nie wiedzieć, że coś takiego ma miejsce. Wyświetlany obraz jest stale przesuwany. Na co dzień tego nie widać, bo przesunięcie dobywa się o pojedyncze piksele, a dzięki temu obraz pozostaje w stałym ruchu, co pozwala uniknąć wypalania elementów obrazu.

Bardzo ważnym elementem monitora są głośniki. Asus ROG Swift OLED PG42UQ jest pierwszym monitorem, z jakim się spotykam, w którym głośniki są faktycznie użyteczne. W sumie mamy tu trzy głośniki – 2x 10W i 15 W subwoofer. Oczywiście nie zastąpi to dobrej jakości zestawu grającego, ale na czas testów całkowicie zamieniłem na nie swój zestaw Logitech Z407. Dźwięk z monitora był nieco płytszy, z wyraźnie słabszym basem, ale o wiele bardziej szczegółowy. Do oglądania filmów, czy nawet słuchania muzyki, wbudowane głośniki w zupełności wystarczą i z powodzeniem są w stanie zastąpić zestaw za 200-300 zł, a może i trochę więcej.

Asus ROG Swift OLED PG42UQ to świetny monitor dla świadomego lub trochę szalonego odbiorcy

Czy chciałbym mieć na swoim biurku monitor Asus ROG Swift OLED PG42UQ? W żadnym wypadku. Czy go polecam? Zdecydowanie!

Na moje potrzeby jest zwyczajnie za duży, bo z monitora częściej korzystam do pracy, niż grania w gry. Bez powieszenia go na ścianie, coś czuję, że po góra kilku miesiącach miałbym wykupiony abonament u fizjoterapeuty. Co nie zmienia faktu, że jest to świetny sprzęt. Bardzo jasny, nie tylko jak na ekran OLED. Ze wzorowym odwzorowaniem kolorów i naprawdę świetną jakością obrazu. Poza tym jest perfekcyjnie wykonany, bardzo ładny, choć boli brak regulacji wysokości. Co przy tym rozmiarze jest w pewnym stopniu zrozumiałe. Do tego mamy wyróżniające się wśród monitorów głośniki i wygodny pilot, który znacznie ułatwia obsługę. W zasadzie jedyną poważniejszą wadą monitora jest brak portu USB-C, który ułatwiłbym podłączenie go np. do laptopa.

Do momentu napisania tego zdania, a piszę je naprawdę na samym końcu, nie znałem ceny monitora. Spodziewałem się przedziału 9-12 tys. złotych. Dlatego też cena 7 9999 zł, jak kosmiczna by nie była, jest dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. To ogromna kwota, ale w odniesieniu do monitora z absolutnie najwyższej półki, nie jest już taka straszna. W końcu nikt nie mówił, że to monitor dla każdego.