Test klawiatury Dark Project One KD87A. Śliczna i do tego tania

Tania klawiatura mechaniczna nie musi być brzydka, jak i pozbawiona nieco bardziej szalonego połączenia kolorystycznego. Dark Project One KD87A jest tego świetnym przykładem, bo co tu dużo mówić, nie powstydziłby się go zapewne nikt, kto lubi nietypowe połączenie bieli i fioletu. 
Test klawiatury Dark Project One KD87A. Śliczna i do tego tania

Dark Project One KD87A jest tania, dziwna, ale i tak trudno się do niej doczepić

Rynek klawiatur mechanicznych rozwija się od wielu lat, a jako że trudno o rozwój czegoś, co zachowuje swoją formę od dekad, proces ten objął nie tylko wymyślne rozwiązania, ale też dopracowywanie samego procesu produkcji i nieustanne dążenie do tańszych zamienników. W efekcie solidnego “mechanika” możemy dorwać już w cenie poniżej 200 złotych i Dark Project One KD87A jest takim właśnie modelem. 

Czytaj też: Test Makalu Max. Uniwersalna myszka w stylu “zrób to sam”

Nie ma co owijać w bawełnę – gdyby pozbawić ten model charakterystycznego połączenia kolorystycznego, to nie wzbudzałby sobą tak wielkiego zainteresowania. Czerń i biel znudziła już zapewne niejednego, a samo podświetlenie klawiszy nie jest w stanie przełamać tej monotonii. Na całe szczęście wielu producentów wprowadza na rynek klawiatury albo z przemalowaną obudową, albo samymi nakładkami na klawisze i słusznie – zawsze to jakiś powiew świeżości, a nie kolejna taka sama klawiatura TKL lub 60% z przełącznikami Kailh, Gateron lub Omron. 

Ważąca 855 gramów One KD87A zaskakuje w obu tych szczegółach, choć Dark Project postawił jednocześnie na doskonale nam znaną formę TKL (rozmiar 357 x 130 x 23 mm) i dwuczęściową, zwężaną ku dołowi obudowę z tworzywa sztucznego, w której to podstawa łączy się z całkowicie płaskim górnym panelem. Oklepane od lat podejście może zaskoczyć wyłącznie łatwym dostępem do wnętrza obudowy (wystarczy odkręcić kilka śrubek wokół przełączników) oraz umiejscowieniem diod funkcyjnych między klawiszem ESC a F1. 

Nieco ciekawiej robi się na spodzie. Nie tylko ze względu na grube antypoślizgowe podkładki, ale też kanały do odprowadzania 180-mm przewodu w oplocie z jednej z trzech stron oraz parę nieleciwych nóżek z gumowym wyłożeniem. Im jednak bardziej przyjrzymy się temu modelowi, tym więcej ciekawych szczegółów dostrzeżemy, a dostrzegać jest co, bo pod białymi i fioletowymi klawiszami znajdują się nie tylko ciekawe przełączniki, ale też naoliwione stabilizatory (w przypadku dłuższych keycapów), będące domeną raczej bardziej zaawansowanych klawiatur.

Czytaj też: Test MSI Clutch GM51 Lightweight Wireless. Idealna myszka do grania i pracy?

Wspomniane przełączniki wywodzą się ze stajni g3ms i noszą nietypową nazwę Sapphire, która nie mówi nam nic. W gruncie rzeczy są to jednak doskonale nam znane liniowe przełączniki o dynamice podobnej do tradycyjnych Redów (4-mm droga pracy, aktywacja na 2 mm i siła potrzebna do aktywacji rzędu 50 gramów). Jedyne, co w ich przypadku mnie niepokoi, to zgłaszane marginesy błędu rzędu 0,5 lub 0,4 mm, które stanową kolejno 25- i 10-procentowe odchyły. Na moje oko takie coś sugeruje ryzyko rychłych problemów z przełącznikami, ale musimy uwierzyć producentowi na słowo i wierzyć, że g3ms Sapphire rzeczywiście wytrzymują 50 mln aktywacji. 

Niestety w tej całej beczce miodu znajduje się jedna malutka łyżka dziegciu – zadziory na kilku klawiszach, które widać tylko wtedy, kiedy patrzy się na klawiaturę “z góry”. Jest to jednak tak naprawdę tylko wizualny detal i w tej półce cenowej nie powinniśmy nawet na to specjalnie narzekać. Zwłaszcza że Dark Project One KD87A jest po prostu śliczna i to zarówno z aktywnym, jak i nieaktywnym podświetleniem, bo zastosowana czcionka jest czytelna i przyjemna dla oka, podczas gdy zastosowane diody są jasne i bardzo dobrze oświetlają czcionkę każdego klawisza wykonanego w technice dual-injection.

Aplikacja dla Dark Project One KD87A

Oprogramowanie DPO DK87 Skeleton V2 było trudno znaleźć, bo pudełko sugerowało, że model to dokładnie Dark Project One KD87A, więc po sprawdzeniu kilku wersji oprogramowania dostępnego na stronie producenta, wreszcie dobiłem się do odpowiedniej aplikacji. Tej nie trzeba na szczęście instalować i bardzo dobrze, bo w wielu miejscach wygląda mniej więcej tak, jakby została zrobiona przez studenta na stażu. Wiem co mówię, sam nim jestem i też co nieco programuję.

Czytaj też: Test Endorfy Thock 75%. Mała, skromna i idealna klawiatura mechaniczna

Możemy w niej jednak ustawić to, co najważniejsze, a więc zarówno podmienić funkcję poszczególnych klawiszy, jak i dostosować podświetlenie w ramach wielu trybów oraz dodatkowych ustawień. Nie zabrakło również kreatora makr, który pozwala nagrywać i dostosowywać poszczególne ustawienia, co działa bez zarzutu, choć przez tę czcionkę, przynoszącą na myśl wersję beta, wygląda tak, jakby działać nie miało.

Test Dark Project One KD87A – podsumowanie

Czy więc klawiatura Dark Project One KD87A to istny ideał w swojej klasie? To tak naprawdę zależy od tego, czego szukacie. Jeśli model TKL o niestandardowej palecie kolorów z liniowymi przełącznikami jest tym, czego pragniecie i jednocześnie nie chcecie wydawać zbyt wiele na nową klawiaturę, to droga wolna – na pewno się nie zawiedziecie. Zwłaszcza jeśli nazwy takie jak Cherry MX, Gateron oraz Kailh nic wam nie mówią, bo wtedy nie będziecie “czuli się źle”, klikając w nieznane przełączniki. Niestety nie podoba mi się stan tej klawiatury w sieci, bo w gruncie rzeczy jest to model Dark Project One KD87A, ale wiele sklepów odnosi się do niego również tak, jakby był to Dark Project KD87A Skeleton, co powoduje niepotrzebne zamieszanie. Pomijając to jednak, modelowi i tak należy się polecenie.